Oświata niepubliczna bez specjalistów! MEN otwiera szeroko furtkę dla zleceń i samozatrudnienia. Ostra krytyka: „Obniżenia standardu zatrudnienia”

Czy niepubliczne przedszkola, szkoły i ich zespoły będą mogły zlecać nauczycielom prowadzenie zajęć bezpośrednio z uczniami lub wychowankami na podstawie umowy cywilnoprawnej lub B2B w wymiarze do dziewięciu godzin? Taką zmianę chce przeforsować MEN i śpieszy się z jej wprowadzeniem. Pomysł ten wywołał burzę. ZNP pisze w swojej opinii m.in. o obchodzeniu przepisów Karty Nauczyciela i prawa pracy. Przeciwko jest też ministra pracy, która ostrzega przed obniżaniem standardów zatrudnienia w oświacie. Co z tego wyniknie?

Na biurkach urzędników z rządu leży obecnie pięć projektów ustaw związanych z edukacją. To dwie nowelizacje ustawy – Prawo oświatowe (jeden – z sygnaturą UD220 – dotyczy m.in. przygotowywanej reformy edukacji) i aż trzy projekty nowelizacji Karty Nauczyciela.

Dla jednego z tych ostatnich rząd zapalił właśnie zielone światło. Projekt wykreślający z Karty godziny dostępności – tzw. godziny czarnkowe – otrzymał 1 lipca akceptację Rady Ministrów i został wysłany do Sejmu (nr projektu w rządowym wykazie UDER54). To niezwykle krótka ustawa – składa się z dwóch artykułów. W pierwszym mowa jest o wykreśleniu w art. 42 KN ustępów 2f i 2g (dotyczą godzin dostępności), drugi stanowi, że zmiana wchodzi w życie 1 września br.

Na przyjęcie przez rząd i skierowanie do Sejmu czeka duży projekt zmian w Karcie Nauczyciela – z 20 marca br. – zawierający pakiet postulatów ZNP (nr w rządowym wykazie UD199).

Specjalista za zleceniu. Szybka ścieżka w MEN

Na szybkiej ścieżce legislacyjnej znalazł się inny projekt nowelizacji KN – także składający się z dwóch artykułów. MEN chce dopisać do Karty Nauczyciela nowy art. 93d. I bardzo się spieszy!

Projekt ustawy w tej sprawie został zaliczony do pakietu tzw. projektów deregulacyjnych (zapamiętajcie ten numer: UDER57). MEN kierując dokument do opiniowania wyznaczył związkom zawodowym termin 10-dniowy. Oprotestował to ZNP, oprócz tego, że ze względów merytorycznych wydał opinię negatywną.

„Termin 10-dniowy (na zaopiniowanie – red.) nie jest znany ustawie” – stwierdza Związek. Przypomina, że zgodnie z ustawą o związkach zawodowych dopuszczalne są terminy 30 dniowy (standardowy) i 21-dniowy (skrócony we względu na ważny interes publiczny).

O co chodzi?

O zatrudnianie nauczycieli specjalistów (pedagogów, pedagogów specjalnych, psychologów, logopedów lub terapeutów pedagogicznych). A także o spełnienie przez szkoły i placówki tzw. standardów zatrudnienia specjalistów, czyli zapewnienie wymaganej liczby etatów specjalistów w stosunku do określonej liczby dzieci lub uczniów (art. 42d KN).

Wprowadzenie standardów zatrudnienia nauczycieli specjalistów rozłożono na dwa etapy – I etap od 1 września 2022 r. i II etap od 1 września 2024 r. W nowym roku szkolnym (2025/2026) szkoły i placówki powinny już więc w 100 proc. spełniać wpisane do Karty Nauczyciela standardy.

Tak nie jest. I co ciekawe, w tyle pozostają przede wszystkim szkoły i przedszkola niepubliczne! MEN przyznaje, że to właśnie w oświacie niepublicznej zapewnienie uczniom wsparcia nauczycieli specjalistów idzie jak po grudzie. W placówkach publicznych też dobrze nie jest, ale…

„W przypadku  jednostek publicznych wymagania te spełnia 64% jednostek” – czytamy w piśmie MEN, w którym resort edukacji odnosi się do krytyki swojego pomysłu.

„Odsetek szkół i placówek niepublicznych spełniających standardy zatrudnienia nauczycieli specjalistów wynosi obecnie 24,03% (źródłem danych jest System Informacji Oświatowej według stanu na dzień 6 czerwca 2025 r.)” – dodaje ministerstwo.

Jaki jest pomysł na rozwiązanie tego problemu?

Zamiast czterech dziewięć godzin. D jak deregulacja…

Obecnie art. 10a KN w drodze wyjątku dopuszcza możliwość zatrudnienia w szkołach i przedszkolach prywatnych praz tzw. stowarzyszeniowych „nauczycieli prowadzących zajęcia bezpośrednio z uczniami lub wychowankami w wymiarze nie wyższym niż 4 godziny tygodniowo” na innej podstawie niż umowa o pracę (ust. 2).

Warunkiem jest to, że w treści łączącego strony stosunku prawnego nie mogą przeważać cechy charakterystyczne dla stosunku pracy.

„Inna podstawa” niż umowa o pracę to w praktyce umowa zlecenia lub umowa B2B (umowa dwóch podmiotów gospodarczych, najczęściej firmy z osobą fizyczną na samozatrudnieniu).

Tak jest w tej chwili, a jak ma być?

MEN chce czasowo znieść ograniczenie zatrudnienia na „innej podstawie” do maksymalnie czterech godzin – w przypadku nauczycieli specjalistów. Po wprowadzeniu zmiany niepubliczne przedszkola, szkoły oraz ich zespoły będą mogły zatrudniać nauczycieli specjalistów (art. 42d ust. 1) na zleceniu lub umowie B2B w wymiarze zajęć do dziewięciu godzin tygodniowo.

Zgodnie z proponowanym nowym art. 42d ust. 1 będzie można „powierzyć prowadzenie zajęć bezpośrednio z uczniami lub wychowankami w wymiarze nie wyższym niż 9 godzin tygodniowo również na innej podstawie niż umowa o pracę, jeżeli w treści łączącego strony stosunku prawnego nie przeważają cechy charakterystyczne dla stosunku pracy”.

To nie koniec. MEN chce, aby taka forma zatrudnienia była uwzględniana przy liczeniu etatów, które placówka musi zapewnić nauczycielom specjalistom, by spełnić standardy zapisane w KN.

„Liczba godzin zajęć powierzonych nauczycielom specjalistom na podstawie innej niż umowa o pracę będzie wliczana do łącznej liczby etatów nauczycieli specjalistów, o której mowa w art. 42d ust. 3 ustawy z zastosowaniem przelicznika, w którym każda zrealizowana przez ww. nauczyciela godzina stanowi 1/20 etatu, co odpowiada pensum w wymiarze 20 godzin” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

„Obchodzenie przepisów prawa”

Dotychczasowy przepis dopuszczający powierzenie nauczycielowi prowadzenia zajęć w wymiarze do czterech godzin na podstawie zlecenia lub innej umowy cywilnoprawnej (w placówkach niepublicznych i „stowarzyszeniowych”) jest wyłomem w zasadach zatrudnienia nauczycieli określonych w KN.  MEN chce tą furtkę otworzyć szerzej. Spotyka się to z ogromną krytyką, także w rządzie.

Protestują związki zawodowe. Dla ZNP projekt UDER57  jest nie do zaakceptowania. Organizacja wskazuje liczne wady tej propozycji.

Związek mówi o obchodzeniu regulacji Karty Nauczyciela dotyczących wykonywania zawodu nauczyciela (zasad dot. kwalifikacji, nadzoru pedagogicznego, awansu zawodowego czy odpowiedzialności dyscyplinarnej).

ZNP stwierdza, że w pracy nauczyciela zawsze przeważają cechy zatrudnienia pracowniczego, co wyklucza świadczenie obowiązków nauczyciela na podstawie umowy cywilnoprawnej. Ponadto wprowadzenie takiej możliwości segreguje pracowników, co jest niezgodne z zasadą równego traktowana i zakazem dyskryminacji.

Wreszcie, propozycja MEN łamie zakaz zastępowania umówi o pracę umowami cywilnoprawnymi przy występowaniu cech stosunku pracy.

Sprzeciw Związku budzi wyodrębnienie przez MEN kategorii nauczycieli specjalistów i dopuszczenie zlecenia im zajęć na innych zasadach niż stosunek pracy.

ZNP przypomina, że art. 10a KN określa obowiązek zatrudniania nauczycieli w szkołach niepublicznych i „stowarzyszeniowych” na podstawie umowy o pracę. Przepis ten nie różnicuje nauczycieli, nie ma więc podstaw, by tworzyć odrębne zasady dla nauczycieli specjalistów.

„Na koniec dodać należy, że wykonywanie zadań oświatowych nie jest działalnością gospodarczą – co expressis verbis wynika z treści art. 170 ust. 1 ustawy – Prawo oświatowe. W związku z tym nie można formułować tezy, że z zasady swobody prowadzenia działalności gospodarczej ma wynikać dowolność kształtowania stosunków pracy z nauczycielami w szkołach prywatnych” – pisze w opinii Związku Urszula Woźniak, wiceprezes ZG ZNP.

„Obniżenie standardów zatrudnienia”

Projekt MEN trafił już na obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, co otwiera drogę do przyjęcia dokumentu na forum rządu i wysłania go do Sejmu w celu uchwalenia zmian w KN.

Jednak uwagi krytyczne zgłosiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej.

„Wejście w życie zmian postulowanych przez organ wnioskujący, tj. umożliwienie niepublicznym przedszkolom, szkołom oraz ich zespołom powierzania nauczycielom specjalistom prowadzenia zajęć bezpośrednio z uczniami lub wychowankami w wymiarze nieprzekraczającym 9 godzin tygodniowo, także na podstawie innej niż umowa o pracę, przyczyni się do obniżenia standardu zatrudnienia w oświacie, przez
co musi zostać ocenione negatywnie” – czytamy w piśmie ministry pracy.

I dalej: „Odejście, nawet w ograniczonym zakresie, od zatrudniania w oświacie na podstawie umowy o pracę może stanowić początek negatywnego trendu polegającego na powierzaniu obowiązków nauczycielskich na podstawie tzw. >>umów śmieciowych<<. Tego typu rozwiązanie pozostaje w sprzeczności z działaniami zmierzającymi do zwiększenia prestiżu zawodu nauczyciela (…)”.

Szefowa MRPiPS pisze wprost, że wprowadzenie propozycji resoru edukacji oznaczać będzie odebranie nauczycielom, którzy mieliby być w ten sposób „zatrudniani” ich praw pracowniczych. Nie będą chronieni przepisami prawa pracy, nie skorzystają z ubezpieczenia społecznego, ani z pomocy Państwowej Inspekcji Pracy.

„W Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej trwają obecnie prace nad uszczelnieniem przepisów dotyczących obowiązku stosowania umowy o pracę, m.in. poprzez wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy, co odbywa się w ramach realizacji kamienia milowego KPO. Również z tego względu należy negatywnie ocenić postulat zmian legislacyjnych przedstawiony przez organ wnioskujący, jako zmierzający w przeciwnym kierunku” – pisze Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Jak się broni MEN? „Odpowiedź na aktualne wyzwania”

„Decyzja o zwiększeniu limitu godzin powierzenia nauczycielom specjalistom prowadzenia zajęć bezpośrednio z uczniami lub wychowankami na innej podstawie niż umowa o pracę do 9 godzin tygodniowo w przedszkolach i szkołach niepublicznych jest związana z  trudnościami w zapewnieniu odpowiedniego wsparcia specjalistycznego w ww. jednostkach” – to odpowiedź MEN na zastrzeżenia resortu pracy.

„Pragnę zwrócić uwagę, że odsetek niepublicznych przedszkoli, szkół i zespołów spełniających standardy zatrudnienia nauczycieli specjalistów wynosi obecnie jedynie 25,41% (według danych z Systemu Informacji Oświatowej na dzień 18 czerwca 2025 r.)” – pisze w odpowiedzi ministra Barbara Nowacka.

I dalej: „Sytuacja w przedszkolach i szkołach niepublicznych jest szczególnie niepokojąca w kontekście pogłębiającego się kryzysu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, wymagającego zwiększenia specjalistycznego wsparcia w środowisku szkolnym”.

Szefowa MEN przekonuje, że celem zmian jest „umożliwienie prowadzenia zajęć przez osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje, w sytuacjach gdy zawarcie stosunku pracy nie jest możliwe”.

Ministerstwo broni się argumentem, że nowy przepis ma obowiązywać tylko do 31 sierpnia 2027 r., „a jego realizacja będzie monitorowana i poddana ewaluacji”. Wskazuje też na „zabezpieczenia” mające na celu „ochronę interesu dzieci/uczniów” (nauczyciele specjaliści na zleceniu będą musieli spełnić określone wymagania kwalifikacyjne).

„Projekt stanowi szczególną i czasowo ograniczoną odpowiedź na aktualne wyzwania rynku edukacyjnego, przy jednoczesnym zachowaniu standardów kwalifikacyjnych i organizacyjnych” – pisze Barbara Nowacka.

Raport z opiniowania. „Uwaga nieuwzględniona”

W serwisie Rządowego Procesu Legislacyjnego można śledzić przebieg prac nad projektem oraz wymianę korespondencji między MEN i innymi podmiotami (to co ujawniono w tym zakresie).

W raporcie z opiniowania i uzgodnień MEN wyliczył uwagi zgłoszone do projektu m.in. przez ZNP i Krajową Sekcję Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”. W komentarzach powtarza się adnotacja „Uwaga nieuwzględniona”.

Resort broni się powtarzając tłumaczenia, że rozwiązanie jest tymczasowe i podyktowane „pilną potrzebą wprowadzenia przepisów deregulacyjnych, które ułatwią zatrudnienie nauczycieli specjalistów w niepublicznych jednostkach systemu oświaty”.

„Projektowany przepis art. 93d nie znosi uprawnień wynikających z art. 10a ust. 1 KN, lecz stanowi czasowe, szczególne rozwiązanie dedykowane wyłącznie niepublicznym jednostkom systemu oświaty oraz określonej grupie nauczycieli specjalistów” – stwierdza MEN.

Co warto odnotować, w przekazanych do resortu uwagach znajduje się kuriozalny wniosek prezesa Fundacji Dobra Szkoła. Otóż, organizacja ta chce, by nauczyciele (oraz osoby niebędące nauczycielami) mogli prowadzić zajęcia w szkołach podstawowych dla dorosłych, liceach ogólnokształcących dla dorosłych, szkołach branżowych II stopnia oraz szkołach policealnych, również na podstawie umów cywilnoprawnych. „Uwaga nie dotyczy proponowanej regulacji” – odpowiedziało MEN.

Projekt – jak na razie – nie został skierowany na obrady rządu.

MEN zaplanował, że zmiany wejdą w życie – jeśli wejdą – po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Czyli, jeśli nie zdążą z jego uchwaleniem przed 1 września, to nowe zasady miałyby zacząć obowiązywać już w trakcie trwania nowego roku szkolnego.

(DK, GN)

Fot. Istock i https://legislacja.rcl.gov.pl (screeny)