Wrześniowa podwyżka jest „na stałe”, a nie tylko na cztery miesiące tego roku – zapewnił minister edukacji Dariusz Piontkowski
Zgodnie z przyjętą tuż przed wakacjami nowelizacją Karty Nauczyciela oraz projektem zmian w rozporządzeniu w sprawie podziału subwencji oświatowej w roku 2019, obiecana przez rząd podwyżka w wysokości 9,6 proc. przyznana została tylko na okres od 1 września do 31 grudnia 2019 r. Co potem? Nie wiadomo. W żadnym rządowym, czy też ministerialnym dokumencie nie znalazło się zapewnienie, że po 1 stycznia 2020 r. podwyżka nie wygaśnie.
Według ustawy nowelizującej Kartę Nauczyciela (art. 14 ustawy):
1. W okresie od dnia 1 września 2019 r. do dnia 31 grudnia 2019 r. średnie wynagrodzenie nauczycieli ustalone w sposób określony w art. 30 ust. 3 ustawy zmienianej w art. 1, zwiększa się o 9,6%.
2. Podwyższenie wynagrodzeń dla nauczycieli w związku ze zwiększeniem średniego wynagrodzenia nauczycieli, o którym mowa w ust. 1, następuje nie później niż do dnia 30 września 2019 r., z wyrównaniem od dnia 1 września 2019 r.
3. Ilekroć w przepisach ustawy zmienianej w art. 1, w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą, jest mowa o średnim wy-nagrodzeniu nauczycieli, o którym mowa w art. 30 ust. 3, w okresie od dnia 1 września 2019 r. do dnia 31 grudnia 2019 r. należy przez to rozumieć średnie wynagrodzenie nauczycieli ustalone w sposób określony w art. 30 ust. 3 ustawy zmienianej w art. 1, zwiększone o 9,6%.
Minister edukacji zapewnił dziś, że „nie jest to podwyżka tylko na cztery miesiące”. – Podwyżka ta wchodzi na stałe. Przypomnę, że taki sposób zapisania mechanizmu wzrostu płac na miesiące od września do grudnia br. wynikał z tego, że nie zamierzamy nowelizować budżetu – wyjaśnił Piontkowski. – W budżecie na 2020 r. znajdą się środki na „przechodzące” wynagrodzenie nauczycieli – dodał.
Dariusz Piontkowski przypomniał, że w związku z wrześniową podwyżką rząd zapewnił na ten cel dodatkowo 1 mld zł (w rzeczywistości jest to nieco mniej, ponieważ 25 mln zł z tej puli pójdzie na sfinansowanie dodatku „na start” dla stażystów, a 59 mln zł na mechanizm dopłat do subwencji dla gmin prowadzących małe szkoły).
Według samorządów, zagwarantowane przez rząd pieniądze są zbyt małe. Związek Gmin Wiejskich RP obliczył, że brakuje ok. 400 mln zł, a Związek Miast Polskich – ok. 500 mln zł. Minister Piontkowski spotkał się wczoraj z przedstawicielami Związku Województw RP. Jego zdaniem „wyliczenia ministerstwa i województw się ze sobą prawie zgadzają”.
Piontkowski jednocześnie zdementował informacje podawane przez niektóre media, jakoby całą dodatkową subwencję – czyli ok. 1 mld zł – miały otrzymać tylko najbiedniejsze gminy z małymi szkołami i klasami poniżej 18 uczniów. – Według tego algorytmu podzielone zostanie tylko 6 proc. z tego miliarda, czyli ok. 59 mln zł – zapewnił minister edukacji. – Dlatego dziwi mnie fakt, że wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska wypowiadając się publicznie stwierdziła, że cała subwencja będzie liczona według tego kryterium. To jest nieprawda. Nie wiem, czy pani prezydent kłamała, czy była nieświadoma i nie doczytała projektu rozporządzenia. Chcę jednak sprostować, że fragment dotyczący subwencji dla biedniejszych samorządów dotyczy tylko 6 proc. dodatkowej subwencji. Pozostała część subwencji zostanie dzielona tak samo jak dotychczas, a samorząd warszawski otrzyma 37 mln zł, a nie jak mówiła wiceprezydent Kaznowska „nawet złotówki” – wyjaśnił szef MEN
Jego zdaniem, samorządy powinny finansować koszty funkcjonowania oświaty nie tylko z subwencji, ale także z wpływających do ich kasy podatków, w tym podatku PIT i CIT.
(PS, GN)