Jak zapowiedział rzecznik rządu Piotr Muller, przyszłym tygodniu „rozpocznie się proces wypłacania” pieniędzy, które w efekcie Polskiego Ładu nauczyciele stracili w swojej styczniowej pensji. Pieniądze mają zwrócić pracownikom ich pracodawcy. Zmiany czekają też nauczycieli akademickich
– Minister finansów podpisał rozporządzenie, które obliguje do tego, żeby w przyszłym tygodniu zostały wypłacone wszystkie różnice, które wynikają z tego błędu. To znaczy, że w przyszłym tygodniu rozpocznie się proces wypłacania wszystkich różnic, które wynikają z tego, o czym ostatnio rozmawialiśmy – poinformował dziś Piotr Muller.
Przypomnijmy – poszkodowanymi w efekcie zmian podatkowych Polskiego Ładu są tysiące nauczycieli w całej Polsce. Pedagodzy informowali o nawet kilkusetzłotowych obniżkach pensji. Doprowadziła do tego decyzja rządu o rezygnacji z możliwości odpisania od podatku składki zdrowotnej oraz skomplikowany system rozliczania tzw. ulgi dla klasy średniej. Efekt jest taki, że wielu podatnikom po prostu nie opłaca się zwiększać swoich dochodów, ponieważ efektem będzie konieczność zapłacenia wyższego podatku. A na początku stycznia na konta wielu nauczycieli wpłynęło wynagrodzenie netto niższe nawet o 300-500 zł netto.
5 stycznia rzecznik rządu Piotr Muller przeprosił nauczycieli za „pewnego rodzaju błąd”, w efekcie którego zostali finansowo poszkodowani oraz obiecał, że przepisy zostaną poprawione. Wczoraj późnym wieczorem Ministerstwo Finansów opublikowało stosowne rozporządzenie. Niestety dokument ten jest mocno niejasny i wywołuje szereg wątpliwości.
Rozporządzenie zakłada wydłużenie terminów, w jakich pracodawca musi pobrać i przekazać zaliczki na podatek dochodowy od pensji pracowników, w tym m.in. nauczycieli. „Przedłużenie to nastąpi w sytuacji, gdy zaliczka na podatek dochodowy, obliczona wg zasad określonych w ustawie PIT, w brzmieniu obowiązującym do końca 2021 r., jest niższa od zaliczki na podatek dochodowy obliczonej wg zasad określonych w ustawie PIT w brzmieniu obowiązującym od 1 stycznia 2022 r.” – czytamy w uzasadnieniu do rozporządzenia.
Dalej można przeczytać m.in. taki fragment: „W takim przypadku zaliczka na podatek zostanie pobrana tylko do wysokości zaliczki na podatek obliczonej wg zasad obowiązujących do końca 2021 r., i termin poboru zaliczki na podatek od różnicy między zaliczką na podatek obliczoną wg zasad obowiązujących do końca poprzedniego roku i wg zasad obowiązujących w tym roku podatkowym zostanie przedłużony (§ 1 ust. 1 projektowanego rozporządzenia)”.
Niestety księgowi mają duże problemy ze zrozumieniem rozporządzenia, co zasygnalizowała m.in. Małgorzata Samborska, doradca podatkowy. Księgowi obawiają się, że pracownikom trzeba będzie obliczać dwie wypłaty – tę, którą by otrzymywali według zasad obowiązujących do 31 grudnia 2021 r. i tę, którą mają otrzymać po 1 stycznia 2022 r., by sprawdzić, czy zaliczka na poczet podatku PIT jest niższa.
Drodzy księgowi, czy Wy rozumiecie treść rozporządzenia w sprawie załatania dziury w #PolskiŁad? Czy Wasz system to ogarnie, bo trudno liczyć w excelu jak w firmie jest kilka tysięcy osób? Czy jesteście w stanie policzyć te nadwyżki do 20 stycznia b.r.? pic.twitter.com/MYibcmBuz0
— Małgorzata Samborska (@SamborskaM) January 7, 2022
Dziś późnym popołudniem próbowali to wszystko wyjaśnić przedstawiciele rządu. – Każda osoba, która otrzymała wynagrodzenie nie w takiej wysokości, w jakiej powinna, powinna otrzymać wyższe wynagrodzenie, otrzyma w tej chwili dodatkowy przelew, który koryguje tę różnicę – ogłosił Piotr Muller. – Każda osoba, która jest zatrudniona na umowie o pracę i zarabia do 12 800 zł brutto na tej reformie nie traci – dodał.
W trudnym do rozszyfrowania rozporządzeniu MF jednak na temat dodatkowych przelewów wypłacanych od przyszłego tygodnia nic nie napisano. Według Jana Sarnowskiego, wiceministra finansów, taki dodatkowy przelew będą musieli wykonać pracodawcy. W przypadku nauczycieli chodzi o przedszkola, szkoły i placówki oświatowe.
Rozporządzenie MF zwróci nauczycielom pieniądze? Księgowi mają wątpliwości
Zatrudnionych tam księgowych czeka więc konieczność wykonania dodatkowej pracy, choć to zawinili nie oni, ale urzędnicy rządowi…
Zgodnie z nowym rozporządzeniem #PolskiŁad jeśli ktoś, kto zgodnie z ulotką rządową miał zyskać, a dostanie niższe wynagrodzenie to będzie #WinaKsięgowego. pic.twitter.com/uf1fAOrfXX
— Małgorzata Samborska (@SamborskaM) January 8, 2022
– Jeśli pracownik otrzyma niższe wynagrodzenie za styczeń, to wtedy niezwłocznie dostanie wyrównania. Po prostu, kolejnym przelewem. Pracodawcy są zobowiązani do tego, aby ich działy księgowości dokonały takiej właśnie korekty w trybie pilnym – oznajmił wiceszef MF. – Zapewniamy państwa, że społeczeństwo nie straci na Polskim Ładzie – dodał.
To nie koniec zmian. Ministerstwo Finansów ma bowiem unieważnić możliwość podpisywania oświadczeń o rezygnacji z korzystania z tzw. ulgi dla klasy średniej. – Wielu pracodawców przedkłada swoim pracownikom oświadczenie, które dotyczy rezygnacji z ulgi dla klasy średniej. W wielu przypadkach podpisanie tego oświadczenia powodowało, że te wynagrodzenia były liczone bez uwzględnienia tej ulgi. Dlatego też przepisy, które zostały przyjęte, powodują, że taka rezygnacja nie będzie skuteczna – poinformował rzecznik rządu.
O co chodzi? Ulga dla klasy średniej weszła w życie od stycznia 2022 r. Ulga jest naliczana automatycznie w przypadku uprawnionych do niej osób, czyli osiągających dochody brutto od 5 701 zł do 11 141 zł (tj. rocznie od 68 412 zł do 133 692 zł). Ulga ma spełniać rolę rekompensaty za straty, jakie zarabiający w tych widełkach odnieśliby po wejściu w życie innych zmian podatkowych. Problem w tym, że w razie przekroczenia wspomnianych kwot i dodatkowych wpływów na konto (albo niższych niż się spodziewaliśmy) podatnik będzie musiał podczas rocznego rozliczenia w 2023 r. zwrócić otrzymaną ulgę.
Nauczyciele zwracają uwagę, że trudno przewidzieć, jakie dochody będą mieli w przyszłości. Wszystko zależy m.in. od wysokości dodatków i godzin ponadwymiarowych. Trudno też w grudniu danego roku powiedzieć, jaki wymiar czasu pracy dyrektor wyznaczy od września roku następnego. Sprawę komplikuje fakt, że duża część nauczycieli otrzymuje pensję w dwóch ratach. Wynagrodzenie zasadnicze wpływa “z góry” pod koniec miesiąca, ale za godziny ponadwymiarowe – “z dołu”, w środku następnego. Wielu nauczycieli pracuje też w kilku szkołach lub placówkach.
Dlatego część nauczycieli jeszcze w grudniu złożyła wnioski o niestosowanie ulgi dla klasy średniej. W przypadku, gdy ich dochody są większe niż 5 701 zł brutto, oznaczało to pensję netto niższą niż jeszcze miesiąc wcześniej. Natomiast nauczyciele, którzy wniosku nie złożyli, ale przekroczą widełki ustawowe – obecnie otrzymują wyższe lub podobne wynagrodzenie netto. Kiepskie informacje czekają ich jednak, gdy przyjdzie się w 2023 r. rozliczyć z fiskusem, bo będą musieli ulgę zwrócić.
– Chcemy, żeby wyższe pensje były wypłacane co miesiąc a nie np. w rozliczeniu rocznym, bo rezygnacja z ulgi dla klasy średniej powodowała taki właśnie efekt – stwierdził Piotr Muller. Nie wyjaśnił, czemu więc w Polskim Ładzie przewidziano możliwość rezygnacji z ulgi. – Korekta powoduje, że rezygnacja z ulgi dla klasy średniej nie jest skuteczna. Dzięki temu nikt nie może wymusić takiej rezygnacji w ramach prowadzonych działań kadrowych, księgowych w firmie – obwieścił Muller.
Ponadto już za pomocą ustawy rząd zamierza zmienić sposób rozliczania wynagrodzeń nauczycieli akademickich. – Jest specyficzna grupa, która w nieco inny sposób rozlicza się, jeżeli chodzi o podatki. Mają wyższą kwotę kosztów uzyskania przychodu. Jest to grupa nauczycieli akademickich. Potrzebna jest tam drobna zmiana, która spowoduje, że faktycznie ten efekt do 12 800 zł będzie również w pełni stosowany do tej grupy. Ponieważ aktualnie jest tak, że wśród nauczycieli akademickich wynagrodzenie netto jest wyższe niż w przypadku innych grup zawodowych przy tej samej kwocie brutto, taka korekta będzie potrzebna, żeby osiągnąć ten sam efekt – tłumaczył Muller.
Od wtorku urzędy skarbowe w całym kraju mają pracować dłużej – od godziny 8.00 do 19.00.
Przypomnijmy, początkowo minister edukacji Przemysław Czarnek zaprzeczał, by jakikolwiek nauczyciel w styczniu otrzymał obniżone wynagrodzenie z powodu Polskiego Ładu. Na pytania dziennikarzy odpowiadał wyjątkową agresją (nawet jak na jego styl bycia), zarzucał im kłamstwo i zaprzeczał, by ktokolwiek stracił na Polskim Ładzie. – Dlaczego pani kłamie? – tak się zwrócił do dziennikarki zadającej pytanie. – Komu obniżono? Niech mi pani wskaże imię i nazwisko nauczyciela, któremu obniżono wynagrodzenie z powodu wejścia w życie Polskiego Ładu – grzmiał Czarnek. Powołał się na wydany krótko wcześniej kuriozalny komunikat MEiN, w którym stwierdzono, że… problemu tak naprawdę nie ma.
W „oświadczeniu MEiN w sprawie nieprawdziwych informacji dotyczących wynagrodzeń nauczycieli” resort oznajmił, że zakończyło się spotkanie z kuratorami. „Dotyczyło ono rzekomego zaniżania wynagrodzeń nauczycieli, które miałoby wynikać z wejścia w życie przepisów z zakresu Polskiego Ładu. Żaden kurator oświaty nie potwierdził tego rodzaju sytuacji. W związku z tym MEiN apeluje o niewprowadzanie w błąd opinii publicznej” – mogliśmy przeczytać w tym dokumencie. Ministerstwo poprosiło nauczycieli, by o obniżonych pensjach informować je mailowo ([email protected]).
(PS, GN)