Posłanka Lewicy w Sejmie do Czarnka: Jedyny język, jaki pan zna, to język nienawiści, język szczucia

Po tym, jak minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek oświadczył na antenie TVP Info, że uczestnicy sobotniej Parady Równości w Warszawie „to ludzie, którzy nie zachowują się normalnie”, posłanka Lewicy zarzuciła mu w Sejmie używanie „języka nienawiści i języka szczucia”. Broniła też dyrektorów i nauczycieli, którym grożą represje ze strony kuratorów i resortu Czarnka

Posłanka Lewicy chciała dziś rano złożyć wniosek o uzupełnienie porządku obecnego posiedzenia Sejmu o informację ministra edukacji i nauki na temat tego, że „minister edukacji dopuścił się dziś szczucia i obrażania obywateli legalnie realizujących swoje konstytucyjne prawo do zgromadzeń”.

– Dlaczego nazwał osoby uczestniczące w sobotniej Paradzie Równości „osobami nienormalnymi”? Dlaczego minister edukacji szczuje także na uczniów LGBT+, którzy również uczestniczyli w tej paradzie? – pytała Dziemianowicz-Bąk. – Wyjaśnień domagają się także informacje docierające do wysokiej izby, że minister Przemysław Czarnek próbuje podporządkować sobie w sposób radykalny i totalny funkcjonowanie każdej szkoły. Groźby więzienia dla dyrektorów, zamiana kuratorów oświaty w prokuratorów oświaty… – dodała.

Chodzi o ostatni wywiad szefa MEiN dla TVP Info. – Widzieliście zdjęcia z Parady Równości, a to z równością nie ma nic wspólnego. Widzieliście tam osobników ubranych dziwacznie, mężczyznę ubranego jak kobieta, czy to są ludzie normalni państwa zdaniem? – oznajmił Czarnek. – Przecież to, co tam się działo, nie ma nic wspólnego z tolerancją i z równością, to fetyszyzowanie i wykrzywianie równości i tolerancji – dodał.

Według ministra edukacji, osoby, które uczestniczyły w Paradzie Równości w Warszawie to „ludzie, którzy nie zachowują się normalnie”.

Przemysław Czarnek nawet nie próbował wytłumaczyć swoich słów. Zaatakował za to posłankę twierdząc, że „nie wróciła do normalności” i że „nie rozumie języka polskiego”.

– Wróciliśmy do normalności, ale do normalności nie wróciła Lewica i pani poseł. Mam wniosek formalny, żeby pani raz jeszcze wysłuchała mojej wypowiedzi i przestała kłamać bezczelnie. Polacy widzą waszą narrację pełną chamstwa, pełną kłamstwa, fałszowania rzeczywistości. Jeżeli pani nie rozumie języka polskiego, to jest to pani problem, ale nie mój i ja pani wyjaśniał słów w języku polskim – wylał z siebie Przemysław Czarnek.

– Panie ministrze, nie jest pana prawem, nie jest pana kompetencją odmawianie uczniom, młodzieży, nauczycielom i żadnej mniejszości korzystania z konstytucyjnego prawa do zgromadzenia i wyrażania własnych poglądów – mówiła podniesionym głosem Dziemianowicz-Bąk. Posłanka Lewicy próbowała nie dać się zagłuszyć posłom PiS, którzy buczeniem i klaskaniem przeszkadzali jej w wystąpieniu. – Panie ministrze, jedyny język, jaki pan zna, to język nienawiści, język szczucia. I język, który prowadzi do tego, że uczniowie popełniają samobójstwa, samookaleczeń i krzywdzą sami siebie – dodała Dziemianowicz-Bąk.

(PS, GN)