Prof. Horban o szczepieniu nauczycieli: Szczepionka jest taka, jaka jest. Jeśli ktoś zachoruje, to łagodnie

Szczepionka jest taka, jaka jest. Jeżeli szczepionki oparte o mRNA można porównać do maybacha, to szczepionka AstraZeneca jest dobrej klasy BMW – tak szef doradców epidemicznych premiera prof. Andrzej Horban ocenił skuteczność szczepionki AstraZeneca, która będzie podawana nauczycielom klas I-III oraz przedszkoli.

Rada Medyczna przy premierze zarekomendowała dziś szczepienie nauczycieli poniżej 60. roku życia szczepionką koncernu AstraZeneca, a nauczycieli powyżej 60. roku życia szczepionkami Pfizer/BioNTech lub Moderny. “Rada Medyczna – w obecnej sytuacji epidemiologicznej i dostępności szczepionek – rekomenduje ze względu na konieczność ochrony w związku z niezbędnym otwarciem szkół przyspieszenie szczepień w grupie nauczycieli i rozpoczęcie szczepień w grupie nauczycieli i rozpoczęcie szczepień nowo zarejestrowaną w UE szczepionką AstraZeneca u osób zakwalifikowanych w Narodowym Programie Szczepień do grupy Ic” – czytamy w stanowisku rządowych ekspertów.

Według zapowiedzi przedstawicieli rządu, już od przyszłego tygodnia ruszą szczepienia nauczycieli przedszkoli oraz klas I-III właśnie szczepionką AstraZeneca.

Od początku szczepień w Polsce, czyli od ponad miesiąca, zaszczepiono w naszym kraju ponad 1,2 mln osób. Wszyscy oni otrzymali szczepionki Pfizer/BioNTech lub Moderny, które mogą się pochwalić niezwykle wysoką, bo 94-95 procentową skutecznością. To dużo więcej niż w przypadku produktu AstraZeneca, który – według Europejskiej Agencji Leków (EMA) – jest skuteczny w 62 proc.

O co chodzi ze szczepionką AstraZeneca? Wyjaśniamy to, czego rząd nie powiedział

Według prof. Andrzeja Horbana, szczepionka AstraZeneca jest szczepionką i należy ją przyjmować. – Szczepionka jest taka, jaka jest. Jeżeli szczepionki oparte o mRNA można porównać do maybacha, to szczepionka AstraZeneca jest dobrej klasy BMW – ocenił prof. Horban.

– Jeżeli założymy, że w przypadku szczepionki Pfizer lub Moderny jest gwarancja, że 95 proc. nie zachoruje, to w przypadku AstraZeneca nie zachoruje 60 proc. A pozostałe 40 proc., nawet jak zachoruje, to będzie chorowało łagodnie, jak w przypadku normalnej infekcji wirusowej, co nie będzie wymagało położenia się do szpitala. Do tych zdarzeń będzie dochodziło rzadko. To zmiana na chorowanie lżejsze, skąpoobjawowe – dodał.

Profesor zapewnił, że nauczycieli i pracowników szkół należy zaszczepić, by zahamować potencjalny rozwój pandemii. Otwarcie szkół dla starszej młodzieży wiąże się bowiem z dużo większym ryzykiem niż to jest w przypadku najmłodszych uczniów. – Wszyscy dążą do tego, by otworzyć szkoły. O ile otwarcie szkół dla klas I-III nie powinno spowodować zwiększenia liczby zakażeń, to w przypadku dzieci starszych – już tak. Chorobę transmitują dzieci na nauczycieli, a nauczyciele na innych. Stąd decyzje, by szczepić osoby, które mogą być transmiterami na osoby, które mogą ciężko zachorować. Stąd zaczynamy od grupy Ic, czyli nauczycieli. Powinno to się udać w miarę szybko. Celem jest otwarcie szkół i zapewnienie bezpieczeństwa nauczycielom – tłumaczył prof. Horban.

Szef doradców premiera zapewnił też, że starsi nauczyciele, którym podana zostanie szczepionka Pfizera lub Moderny, zostaną zaszczepieni w tym samym czasie, co pozostali.

– Nauczyciele 60+ będą szczepieni szczepionkami Pfizera lub Moderny równolegle z młodszymi nauczycielami szczepionymi AstraZeneca. Starsi nauczyciele zostaną przesunięci z grupy Ic do grupy Ia lub grupy 0 – poinformował prof. Horban.

Jego zdaniem, nauczyciele powinni zostać zaszczepieni szybko, a w ciągu miesiąca wielu z nich zostanie podana druga dawka, przypominająca. – Wszystko zależy od tego, czy nauczyciele będą się chcieli szczepić. – stwierdził prof. Horban. – Jeżeli państwo nauczycielstwo powiedzą, że nie, to będziemy w kropce – dodał. Nie wyjaśnił jednak, na czym opiera swoje obawy.

Nie potrafił też powiedzieć, kiedy można się spodziewać otwarcia szkół dla uczniów z klas starszych. Nie odpowiedział ponadto na pytanie, czy decyzja ta będzie związana z wcześniejszym zaszczepieniem kolejnych grup nauczycieli. Wiele ma zależeć od drugiego badania przesiewowego, które zostanie przeprowadzone wkrótce wśród nauczycieli klas I-III. Przypomnijmy, pierwsze badanie przeprowadzone w połowie stycznia pokazało, że 2 proc. przebadanych nauczycieli miało wynik pozytywny.

– Pilnie sprawdzamy, co się dzieje po wypuszczeniu do szkół klas I-III. Jeżeli po powtórzeniu testu okaże się, że mamy nie 2 proc., a 10 proc. zakażonych, to zmieni nasze myślenie o wypuszczaniu dzieci i szczepieniach – stwierdził doradca premiera.

– Dzieci na razie nie są wypuszczane do szkół. We wrześniu i październiku wypuszczenie dzieci do szkoły w klasach podstawowych niczym specjalnie dużym nie groziło, bo wzrost zakażeń we wrześniu był nieduży. Dopiero fala październikowa była ogromna i związana z uruchomieniem starszych uczniów oraz studentów. Jeżeli będziemy rekomendowali wypuszczenie dzieci do szkoły, to będzie się to odbywało grupami wiekowymi. Naturalne będzie to szkoła podstawowa, bo dzieci te zachowują się inaczej niż nastolatkowie – wyjaśnił ekspert.

Według dr. Grzegorza Cessaka, prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, drugą dawkę szczepionki AstraZeneca należy podawać między 28. dniem a 12. tygodniem od podania pierwszej dawki. – Ten reżim należy zachować absolutnie i nie przekraczać, bo nie ma wyników badań pokazujących skuteczność innego sposobu dawkowania – przekonywał szef URPL.

– To musi być 28 dni w Polsce. Chodzi o jak najszybsze osiągnięcie odporności – dodał prof. Horban.

Nie wiadomo jeszcze wszystkiego o wpływie szczepionki na osoby, które już przeszły COVID-19, także w sposób bezobjawowy. – Wydaje się, że osoba, która przechorowała koronawirusa, ma przeciwciała, ale o odporności nie decydują tylko przeciwciała, ale też tzw. komórki pamięci. To jest przedmiotem badań – tłumaczył prof. Horban.

Przyznał, że rząd poważnie rozważa – w sytuacji opóźnień w dostawach szczepionek – „przesunięcie w czasie szczepienia osób, które przechorowały i mają przeciwciała”. W ten sposób rząd zaoszczędziłby 25 proc. szczepionek. To jednak wymagałoby uruchomienia wielkiego programu badań na przeciwciała.

Nauczyciele, którzy przeszli już COVID-19 będą jednak mogli się zaszczepić.

(PS, GN)