Prof. Jan Woleński: Szkołę trzeba przenieść w przyszłość, ale nie wyłącznie na barkach nauczycieli

Nauczyciele muszą ciągle powtarzać: „Jak będziecie atakować szkoły, to prestiż edukacji upadnie”. Trzeba w końcu skończyć z tymi głupimi zarzutami, że chcą za dużo, że nie uczą, jak trzeba, że mają za dużo wolnego czasu.

Z prof. Janem Woleńskim*, filozofem i nauczycielem akademickim, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Czy pandemia nas zmieniła? I w jaki sposób?

– Na początku, kiedy wydano zarządzenia sanitarne, w zdecydowanej większości się do nich stosowaliśmy. Jedni z powodu obaw o swoje życie, inni – obawiając się o życie członków rodziny, starali się zachowywać roztropnie. Trzeba przyznać, że pojawiła się dość duża dyscyplina społeczna i gotowość do niesienia pomocy innym. Do mnie też dzwoniono z taką propozycją. Ja akurat mam to, co mi potrzebne, ale już mam swoje lata, więc pytano, czy trzeba mi pomóc.

(…)

Wielu nauczycieli martwi się tym, co będzie po wakacjach. Nie tylko tym, że nie wiadomo, jakie będą warunki pracy w szkołach, zasady sanitarne.

– Pandemia nie odpuści tak szybko. Obawiam się wzrostu zachorowań po zniesieniu zakazów, a także po wyborach prezydenckich. Oprócz tego nie wszystkie przypadki zakażeń zostały wychwycone i tak nadal będzie. Oficjalne dane mówią tylko o części rzeczywistych przypadków zakażeń. Może dlatego szkoły powinny się nastawiać na naukę hybrydową od września? Na pewno trzeba brać pod uwagę różne scenariusze. Wiele zależy także od pieniędzy, od nakładów na edukację, nauczyciele sami nie zmienią tej sytuacji. Wszystko kosztuje. W jednym z instytutów PAN podczas zebrania rady naukowej dyrektor powiedział, że dotacja na ten rok jest dokładnie taka sama jak za rok poprzedni. To znaczy, że jeżeli wszystko podrożeje, to instytut zubożeje. W szkolnictwie będzie tak samo albo jeszcze gorzej. Niedoinwestowanie oświaty jest problemem.

Skoro można było uczyć dzieci zdalnie oraz zakończyć rok szkolny przy tych wszystkich brakach, to może politycy uważają, że dalej też tak się da?

– Uczniowie po kilku miesiącach wrócą do tych samych budynków i klas. O ile rzeczywiście będzie to możliwe. Szkołę trzeba przenieść w przyszłość, ale nie wyłącznie na barkach nauczycieli. Dyrektorzy szkół i nauczyciele całe to zdalne nauczanie wprowadzali własnymi rękami, zrobili, co mogli. Ale to nie wystarczy, żeby rozwijać szkołę i wprowadzać ją w nową erę kształcenia. Kreda i tablica będą nadal dominować. Bo resort niczego nie robi w tym kierunku, żeby tę szkołę uatrakcyjniać. Dlatego wciąż jesteśmy na niskim poziomie technologicznym. Na poziomie „jakoś to będzie”. Nie było nas stać przez ostatnie lata, żeby coś zmienić, a teraz będzie nas jeszcze mniej stać.

Utknęliśmy w martwym punkcie?

– Mamy nawet regres. Oczywiście można mówić, że to dotyczy całego świata, także tych najbogatszych państw, bo pandemia nikogo nie oszczędziła. Ale wszystko zależy od tego, z jakiego pułapu, poziomu się spada. Jeżeli rząd mówi, że daje 20 mld zł więcej na służbę zdrowia w porównaniu ze swoimi poprzednikami, to znaczy, że mydli nam oczy. Takie słowa niewiele znaczą, bo ważny jest procent PKB, a nie wartość bezwzględna. To samo dotyczy oświaty. To, że subwencja jest wyższa, wcale nie znaczy, że jest lepiej. Tylko odniesienie do PKB pokazuje realną sytuację. Ekonomiści ostrzegają, że kryzys będący następstwem epidemii będzie bardzo poważny.

(…)

Jaka jest w tym wszystkim pozycja szkoły? Czy bardzo ucierpiała?

– Trudno to ocenić. Ciągle wydaje się, że nie. Uczniowie doceniają jednak wkład nauczycieli w zdalne nauczanie, w ich poświęcenie. Ale nauczyciele muszą ciągle powtarzać: „Jak będziecie atakować szkoły, to prestiż edukacji upadnie”. Trzeba w końcu skończyć z tymi głupimi zarzutami, że chcą za dużo, że nie uczą, jak trzeba, że mają za dużo wolnego czasu. To same bzdury.

Dziękuję za rozmowę.

***

*Prof. dr hab. Jan Woleński – profesor nauk humanistycznych, członek rzeczywisty PAN, specjalności: epistemologia, logika, metodologia nauk, teoria prawa. W 2013 r. otrzymał Nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w obszarze nauk humanistycznych i społecznych za wszechstronną analizę prac szkoły lwowsko-warszawskiej i wprowadzenie jej dokonań do międzynarodowego dyskursu współczesnej filozofii.

***

To jest fragment wywiadu z Głosu Nauczycielskiego nr 27-28 z 1-8 lipca br. Całość dostępna w wydaniu drukowanym i elektronicznym Głosu (ewydanie.glos.pl).

Na zdjęciu: Prof. Jan Woleński w 2008 r., fot. Adam Walanus/CC BY-SA 4.0