Żałuję, że kampania promocyjna w sprawie szczepień przeciw COVID-19 jest tak niezdarnie prowadzona. Zajmuję się szczepieniami od dawna. Niedawno byłam w Austrii na spotkaniu poświęconym m.in. promocji szczepień, gdzie dziennikarka opowiadała o kampanii tam prowadzonej, pokazywała przykładowe filmy. Im chodziło o to, żeby odbiorca identyfikował się z przekazem. U nas jeden Cezary Pazura nie trafi do wszystkich.
Z prof. Joanną Zajkowską, specjalistką chorób zakaźnych z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Omikron. Jak bardzo ten nowy wariant skomplikuje nam najbliższe tygodnie? Co wiadomo na ten temat?
– Śledzę na bieżąco komunikaty Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) oraz Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Pierwsze informacje na temat Omikronu pojawiły się w połowie listopada br., obecnie podaje się, że już za kilka miesięcy może odpowiadać za ponad połowę zakażeń. Natomiast przed tą wiadomością pojawiły się jeszcze dwa komunikaty ECDC, jeden z 24 listopada br., który alarmuje wszystkie kraje europejskie przed Deltą. ECDC przewiduje wzrost zachorowań na Deltę na przełomie grudnia i stycznia, stąd te zaostrzenia w krajach UE, nie tylko wokół naszej granicy. Kolejna informacja dotyczy wciągnięcia Omikronu na listę wariantów podlegających szczególnej uwadze przez WHO. Co za tym idzie? Wiemy już, że ma szereg mutacji, a 32 mutacje dotyczą, niestety, kolca, czyli tej części wirusa, który odpowiada za fuzję z komórkami naszego organizmu.
„Dokuje jak statek kosmiczny do stacji kosmicznej, kontaktuje się z receptorem ACE2 i zmienia swój kształt” – ten moment wnikania do komórki tak obrazowo Pani opisała rok temu w wywiadzie dla Głosu*.
– Te zmiany w obrębie kolca są kluczowe, bo mogą ułatwić jego wnikanie. Tłumaczy to też tę dużą transmisyjność i zaraźliwość, która jest już mocno widoczna w Afryce. Jak to się przełoży na populacje europejskie i skalę zachorowań, dopiero się przekonamy. Nasza populacja cierpi na szereg chorób cywilizacyjnych – cukrzycę czy nadwagę, które są czynnikami ryzyka oraz ciężkiego przebiegu covid.
Bazując na doświadczeniach z Alfą, wariantem brytyjskim, i wariantem Delta, należy się spodziewać, że Omikron w ciągu dwóch – trzech miesięcy wyprze i zastąpi „stary” wariant.
To co jest problemem na dzisiaj?
– Delta, która powoduje 500 zgonów dziennie. To ten wariant powoduje ciężkie zapalenie płuc, niewydolność oddechową i grozi zgonem szczególnie u osób starszych. Pewnie będziemy do wiosny chorować. Może fala nie będzie później wysoka, ale należy się spodziewać, że będzie dłuższa niż poprzednia. Jak do tego jeszcze pojawi się Omikron, to trudno będzie ocenić skutki.
Ankieta Głosu. Zapraszamy do głosowania:
Jak wygląda sytuacja na Pani oddziałach covidowych?
– Na Podlasiu odczuwamy w tej chwili pewien constans. Czy to będzie trwałe, czy przedświąteczne zakupy, okres świąteczny znowu nie zaostrzą sytuacji? Nie wiemy. Patrząc na komunikaty ECDC, które sugerują, że na przełomie grudnia i stycznia przewidywany jest znaczący wzrost zachorowań, wydaje się, że tak może się stać. I patrząc na sąsiadów, chociażby w Niemczech, gdzie jest dużo lepszy poziom wyszczepienia niż u nas, alarmy dotyczą głównie Delty.
Na terenie Polski jest już badanych kilka próbek pod kątem Omikronu?
– Nie trzeba być w Afryce, żeby się zakazić, wystarczy się znaleźć na dużym lotnisku, gdzie wiele lotów jest łączonych. Wydaje się, że Omikron już krążył, zanim został podniesiony alarm. Na wykresach dotyczących sytuacji w Afryce widać, że tam już ponad 30 proc. zakażeń wywołuje Omikron.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska zapowiada, że zwiększy się dostępność do powszechnego testowania. Nie za późno?
– Bardzo dobre rozwiązanie. Z informacji o Omikronie wiemy, że te mutacje nie dotyczą bądź w niewielkim stopniu tego białka N, które jest podstawą konstrukcji testów antygenowych. Tych 15-minutowych. Jeżeli są to dobrej jakości testy, to w kwestii potwierdzania objawów są uważane za równoważne z PCR. Łatwość wykonania i szybkość uzyskania wyniku pozwala na ich szersze wykorzystanie.
Testowanie jest metodą, która jest jednak jednym z najlepszych narzędzi kontroli epidemii, bo patrząc na liczby zgonów i pewien odsetek zakażeń, to on nie przystaje w naszym kraju do liczby raportowanych zachorowań. Co wskazuje, że tych zachorowań jest znacznie więcej, tylko my nie testujemy się i nie zgłaszamy do lekarza.
Czy to widać na oddziałach szpitalnych?
– Widzę takie sytuacje, że chorują całe rodziny, a testuje się jedna osoba. Sanepid jest przeładowany zadaniami, więc może nie dość efektywnie tropi te kontakty w rodzinach. Słyszałam, że kiedy zbierają wywiad przez telefon, to wszyscy deklarują, że są singlami i mieszkają sami. To powoduje, że część ludzi nie jest w ogóle testowanych i obejmowanych kwarantanną.
Wiceminister Kraska mówił o powszechnym testowaniu – głównie tych, którzy narażeni są na zakażenie ze względu na wykonywane obowiązki zawodowe. Jak należy rozumieć, chodzi m.in. o nauczycieli.
– Testowanie powszechne pomoże wykryć źródło zakażenia przynajmniej w określonej grupie czy środowisku. Patrząc na kraje sąsiadujące z nami, widzimy, że tam testuje się dzieci w szkole. Tak! Objęłabym testowaniem także szkoły. Może całe klasy nie będą musiały chodzić co chwilę na kwarantannę, co jest zmorą wszystkich szkół. Większy nacisk na testowanie na pewno jest dobrym kierunkiem, zwłaszcza że także osoby zaszczepione mogą transmitować wirusa. Uważam, że trzeba ciągle powtarzać, że szczepionka przede wszystkim zmniejsza transmisje, ale nie zabezpiecza przed zakażaniem i transmitowaniem dalej. Natomiast chroni przed zachorowaniem i ciężkim przebiegiem.
Ma Pani jeszcze siłę, żeby apelować „szczepmy się”?
– Żałuję, że ta kampania promocyjna jest tak niezdarnie prowadzona. Zajmuję się szczepieniami od dawna. Niedawno byłam w Austrii na spotkaniu poświęconym m.in. promocji szczepień, gdzie dziennikarka opowiadała o kampanii tam prowadzonej, pokazywała przykładowe filmy. Im chodziło o to, żeby odbiorca identyfikował się z przekazem. U nas jeden Cezary Pazura nie trafi do wszystkich. Kiedy nieraz pytam pacjenta, dlaczego się nie zaszczepił, to często słyszę odpowiedź: „A ja tam nigdzie nie chodzę”.
Na tym austriackim filmiku pokazano starszego pana, który chodził od okna do okna, parzył herbatę, był sam w domu, wyglądał przez okno, aż tu nagle wpadła sąsiadka, potem listonosz, wnuki itd. Na końcu było hasło: zaszczep się i czuj się bezpieczniej.
Od 13 grudnia mają się rozpocząć szczepienia dzieci od piątego do 11.roku życia. Może ja coś przegapiłam, ale nie zauważyłam jakiejś szczególnej zachęty?
– Chyba jedynie w szkołach się coś dzieje w kierunku zachęcania do szczepień, a wiem to stąd, że niektóre z nich otrzymują pisma od stowarzyszeń i organizacji antyszczepionkowych, które żądają zakazania jakichkolwiek akcji szkołach, bo uważają, że jest to eksperyment medyczny.
Zna Pani jakąś rodzinę, w której są dzieci w wieku od pięciu do 11 lat i rodzice chcieliby je zaszczepić?
– Ależ oczywiście. Moi świadomi koledzy ze świata medycznego czekają na te szczepionki. Oni chcą szczepić swoje dzieci, bo wiedzą, że w ten sposób je chronią. Wszyscy słyszymy, co dzieje się w szpitalach pediatrycznych, jak dużo dzieci choruje i jak ciężko. Wśród dzieci też mamy astmatyków, cukrzyków. Nie wszystkie mają w pełni wydolny układ immunologiczny. Są słabsze.
(…)
Dziękuję za rozmowę.
***
Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 49-50 z 8-15 grudnia br.
Fot. Archiwum prywatne
*Prof. Joanna Zajkowska: Ryzyko powikłań czy ryzyko ciężkiego przejścia COVID-19? Trzeba to rozważyć… (GN nr 51-52 z 16-23 grudnia 2020 r.)
Prof. Joanna Zajkowska: Ryzyko powikłań czy ryzyko ciężkiego przejścia COVID-19? Trzeba to rozważyć…