Prof. Małgorzata Kossowska: Edukacja znalazła się na bocznym torze. To niewybaczalny błąd

Po prostu nie ma pomysłu na edukację w czasach pandemii. Przy braku strategii dla edukacji, szkody i koszty związane z zamykaniem szkół będą nie do odrobienia. I to, co uderza najbardziej, to myślenie o edukacji jak o czymś kompletnie odrębnym od innych elementów życia społecznego.

Z prof. Małgorzatą Kossowską, psychologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Zrozumieć COVID-19 – to tytuł opracowania dostępnego w internecie, pod którym widnieje również Pani nazwisko. Czy to się Pani udało?

Zrozumieć COVID-19? Próbuję. Dużo wiem, ale chyba nikt nie może powiedzieć z całą pewnością, że dobrze rozumie, co się dzieje.

To skąd wziął się taki tytuł?

Idea była taka, by jak najlepiej wyjaśnić, co wiadomo na temat wirusa i choroby. Sporo miejsca poświęcono więc kwestiom związanym z budową wirusa, jego transmisją i zakaźnością. Mnie poproszono o analizę zdrowia psychicznego Polaków, co zbiegło się z innymi moimi publikacjami.

Każdy dzień przynosi coś nowego. Nie odnosi Pani wrażenia, że informacje na temat wirusa i choroby, którą wywołuje, szybko się dezaktualizują?

Nie aż tak szybko. Nie wszystko jest nowe, najważniejsza wiedza na temat tego, czym jest wirus oraz jak wnika do naszego organizmu, jak się rozprzestrzenia, jest w miarę uniwersalna. Oczywiście jeśli mierzymy się ze specyfiką tego wirusa, to już wygląda nieco inaczej. Jednak wiedza, którą mamy, pozwala nam na pewne przewidywania, może nie modelowanie 1:1, jak będzie wyglądało nasze dalsze życie, ale pozwala nam podejmować decyzje z określonym ryzykiem. To może dawać też poczucie, że nasze decyzje nie są przypadkowe.

We Włoszech opublikowano raport, z którego wynika, że milion ludzi potrzebuje pilnej pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. W Polsce szkoły alarmują, że potrzebują jej uczniowie. Tymczasem na pomoc psychiatryczną dla dzieci wysupłano zaledwie 120 mln zł. To wystarczy?

Dobrze, że w ogóle psychiatria dziecięca dostanie te pieniądze. O zapaści mówiło się jeszcze przed pandemią. Nie umiem jednak ocenić, na ile te pieniądze wystarczą. Ale jak nie ma systemu albo jest wadliwy, to każde pompowane w niego pieniądze są w jakimś sensie przejedzone, zmarnowane.

Tych 120 mln zł może zostać zmarnowanych?

Psychiatria to nie jest osobna dziedzina medycyny. To element systemu ochrony zdrowia. Wszystkie patologie tego systemu i jego niewydolności dotykają także psychiatrii. Co więcej, był to obszar zaniedbany i nieuznawany za priorytetowy. Mam nadzieję, że pieniądze zostaną dobrze wykorzystane.

Podobne zaniedbania są również w obszarze wsparcia psychologicznego, kiedy jest jeden etat psychologa na kilkaset dzieci albo na kilka szkół.

Szkoda słów. Szkoły mimo braków finansowych próbują jednak tę pomoc jakoś prowadzić, bo wiele dzieci jej bardzo potrzebuje. Szczególnie teraz. To jest szerszy problem. Nie dotyczy tylko wsparcia psychologicznego dla dzieci, ale edukacji w ogóle. Tak jak nie ma systemowo rozwiniętego wsparcia psychologicznego, tak i problemy edukacji nie są systemowo rozwiązywane. Poza instrukcjami, co wolno, a czego nie wolno, nie ma programu strategicznego, określonych celów krótkoterminowych, długoterminowych, prognoz… Po prostu nie ma pomysłu na edukację w czasach pandemii. Przy braku strategii dla edukacji, szkody i koszty związane z zamykaniem szkół będą nie do odrobienia. I to, co uderza najbardziej, to myślenie o edukacji jak o czymś kompletnie odrębnym od innych elementów życia społecznego. Kiedy mówi się o gospodarce, to zapomina się, że elementem wszystkich zmian i procesów gospodarczych jest edukacja. Tymczasem ona znalazła się na bocznym torze. Takie myślenie i odrębne traktowanie edukacji to wielki, niewybaczalny błąd.

Dzieci, pytane o swoją przyszłość, coraz częściej odpowiadają: „Czarno to widzę”. To mało naukowe stwierdzenie, ale oddaje stan ducha młodych.

Nie oddzielajmy uczuć dzieci od naszych. Ich stan ducha jest taki sam jak dorosłych. Narażone są na takie same stresy jak dorośli, a dodatkowo mają jeszcze swoje własne problemy, wynikające z rozwoju i dorastania. Choć prawdą jest, że to grupa, która emocjonalnie cierpi w pandemii najbardziej. Lęki i niepokoje wynikają często z tego, że trudno młodym ludziom pojąć, co się dzieje. Koniecznie trzeba z nimi rozmawiać, wyjaśniać, jak to wpłynie na ich życie w przyszłości. Wiemy, że nauczyciele mimo braku wsparcia robią, co mogą. Niektórzy zresztą znakomicie. Ich starania nie zmienią jednak jednego z bardzo prawdopodobnych skutków pandemii: nierówności.

Wiele dzieci czeka degradacja społeczna?

Tak. To realna groźba. Proszę pamiętać, że jakość edukacji online nie wszędzie jest taka sama. I nie chodzi tylko o dostęp do odpowiedniego sprzętu, ale i dobrze wykwalifikowanych nauczycieli. A do tego jakość kształcenia zależy także od zaangażowania i zamożności rodziców. Nie każde dziecko może liczyć na troskę, na dodatkowe pieniądze, dobry sprzęt. Dlatego jedni poradzą sobie z kryzysem lepiej, inni gorzej.

Przybędzie dzieci z dysfunkcjami?

Na pewno takich, które nie będą radziły sobie z nauką, które stracą ten czas pandemii – nie nauczą się tego, czego powinny, nie rozwiną odpowiednich do wieku kompetencji. A to będzie trudne do nadrobienia. Po pandemii też należy się spodziewać szeregu różnego rodzaju kryzysów. I znowu ci mniej zdolni i gorzej wykształceni będą sobie gorzej radzić.

Rosną pokolenia skazanych na dorastanie w permanentnym kryzysie?

Niestety, tak, dlatego edukacja musi się na to przygotować. Konferencje o wytycznych sanitarnych to za mało. Szkoły nie mogą już uczyć jak dawniej, nauczyciele sami o tym mówią. Po pierwsze dlatego, że potrzebujemy ludzi z nowymi kompetencjami i kwalifikacjami. Po drugie dlatego, że starej szkoły nie ma i już nie będzie. Internet daje znakomite narzędzia i trzeba je umieć wykorzystać, ale nie jest dobrze, gdy cała nauka przeniesiona jest do internetu. O kosztach psychologicznych i społecznych zamykania szkół, zespół ds. COVID-19 PAN już pisał. Hybryda, czyli mieszany sposób nauki, różne formy pracy, dwustronna komunikacja, interakcja z rówieśnikami i nauczycielami to podstawa. Ważne, że w planowanie tego, jak ma wyglądać edukacja, muszą być zaangażowani rodzice. Trzeba myśleć o edukacji jako o czymś wspólnym.

(…)

Dziękuję za rozmowę.

***

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 5-6 lutego br. z 3-10 lutego 2021 r. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Archiwum prywatne

NR 5-6/3-10 lutego 2021