Skąd się wziął nagły wzrost zakażeń koronawirusem? „Mamy tzw. efekt szkolny”

Od kilku dni Ministerstwo Zdrowia podaje wyższe niż zwykle dane dotyczące zachorowań na koronawirusa w Polsce. W sobotę i niedzielę padł rekord. Zanotowano odpowiednio 1002 i 910 potwierdzone przypadki zakażeń. W poniedziałek MZ poinformowało o 748, a we wtorek o 711 zakażonych. – Mamy tzw. efekt szkolny, czyli wzrost zachorowań związany z powrotem dzieci do nauki w placówkach – występuje on w całej Europie – tłumaczył w rozmowie z Onetem Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia. Wzrost zachorowań na koronawirusa z powrotem dzieci do szkół wiążą też minister zdrowia Adam Niedzielski i szef GIS Jarosław Pinkas.

– Ten rekord zarażeń koronawirusem to przede wszystkim efekt zakończenia wakacji. Wróciliśmy do pracy, a dzieci do szkoły. Mamy tzw. efekt szkolny, czyli wzrost zachorować związany z powrotem dzieci do nauki w placówkach — występuje on w całej Europie. Do tego mamy kilka nowych ognisk, choćby w Tomaszowie Lubelskim, gdzie w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym zarażonych jest ponad 60 osób, w tym dzieci z niepełnosprawnościami i nauczyciele – komentował Kraska, gdy wskaźnik zakażeń przekroczył 1 tys. osób dziennie.

– Na szczęście, większość chorych przechodzi chorobę bezobjawowo. Część dzieci została zabrana z internatu przez rodziców, część znajduje się pod opieką pielęgniarek. Ale generalnie: są wzrosty zakażeń i będą. Uwierzyliśmy, że wirus już jest w odwrocie, a to nieprawda – podkreślił wiceminister.

Podobnie oceniają sytuację inni urzędnicy państwowi zajmujący się ochroną zdrowia.

– Nie należy być zaskoczonym, bo rzeczywiście ta skala zachorowań może się zwiększać. Może się zwiększać dlatego, że przywracamy normalne funkcjonowanie, że nasza gospodarka powoli wraca na nowe tory, na nowe-stare tory, tzn. tory normalnego funkcjonowania. Dzieci wróciły do szkół, do przedszkoli – tłumaczył minister zdrowia Adam Niedzielski w wywiadzie dla programu „Gość Wiadomości” w TVP Info.

Wtórował mu prezes GiS Jarosław Pinkas. – To rezultat tego, że m.in. dzieci wróciły do szkół. Ta liczba zakażonych nie jest duża, biorąc też pod uwagę sporą liczbę testów. W całej Europie jest taka sytuacja. I ona nie jest u nas tak nasilona jak przykładowo we Francji czy w Hiszpanii – ocenił Pinkas w Onecie.

Jesienna strategia rządu dotycząca walki z epidemią zakłada, że lekarze rodzinni mogą zlecać test pod kątem koronawirusa osobie z objawami zakażenia.

„Wzrost udziału pozytywnych testów w ogólnej ich liczbie to skutek zmiany strategii testowania i bezwzględnego wzrostu liczby zachorowań. Testujemy przede wszystkim osoby objawowe, a zrezygnowaliśmy z testowania osób na kwarantannie i po izolacji” – napisał na we wtorek Twitterze szef resortu zdrowia.

W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia podawało, że ostatniej doby wykonano ponad 12,2 tys. testów na obecność koronawirusa i wykryto 748 nowych przypadków. W niedzielę resort informował o wykonaniu ponad 18,9 tys. testów i potwierdzeniu 910 nowych przypadków, zaś w sobotę MZ informowało o wykonaniu ponad 20 tys. testów i o 1002 nowych zakażeniach.

(JK, GN)

Nowe dane MEN z kuratoriów. 284 placówki oświatowe pracowały 21 września w trybie zdalnym albo mieszanym