Sławomir Kasprzak: Kadra jest coraz starsza, młodych ludzi nie ma. Pytanie, gdzie jest granica…

Szukanie chętnych na wakaty to karkołomne zadanie. Cały czas zastanawiam się, gdzie jest ściana… Kadra jest coraz starsza, młodych ludzi nie ma. Nie ma naturalnej zmiany pokoleniowej. Będzie gorzej, jeśli nie znajdzie się jakiegoś sposobu na przyciągniecie ludzi. A już nie ma czym zachęcić. Niestety, te 4,4 proc. wzrostu płac nie zachęca do tego, by ktoś młody chciał za takie pieniądze tak ciężko pracować, odpowiadać za uczniów, mieć tyle obowiązków. Z punktu widzenia naszej szkoły mam problem. Matematyk, fizyk, informatyk w pierwszym wyborze nie będą brali pod uwagę pracy w szkole.

Ze Sławomirem Kasprzakiem, dyrektorem Zespołu Szkół Licealnych i Technicznych nr 1 przy ul. Wiśniowej w Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Kiedy rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, przestrzegał Pan przed kryzysem zagrażającym oświacie*. W jakim miejscu jesteśmy dziś? Pandemia nieco odpuściła, uczniowie na stałe wrócili do szkół, ustawa lex Czarnek została zawetowana. Czy można mówić, że jest trochę lepiej?

– Pozory mogą mylić. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest niezwykle skomplikowana. Prawnie niewiele się zmieniło, jest wiele przepisów, które bardzo ściśle określają niemal każdy nasz ruch, a jeśli coś nie zostało domknięte w paragrafie, to jest regulowane poprzez komunikaty, odgórne wytyczne. To dotyczy wszystkich aspektów funkcjonowania szkoły. Egzaminów, arkusza organizacyjnego, rekrutacji do klas pierwszych itd. Jest coraz więcej i więcej zadań, które logistycznie stają się coraz trudniejsze do ogarnięcia.

Brakuje czasu, sił a może środków?              

– Czasu zawsze brakowało, sił brakuje coraz częściej, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości kadrowe i coraz większą liczbę wakatów. Jeśli mówimy o takich zdaniach jak np. egzaminy i rekrutacja, to angażujemy do nich nauczycieli i siłą rzeczy następuje dezorganizacja pracy szkoły w zakresie organizacji zajęć dydaktycznych.

Nauczyciele zatrudniani są obecnie w większym wymiarze czasu pracy, niż to było jeszcze parę lat temu. Obciążenie jest takie, że wręcz niemożliwe staje się to, by nauczyciel mógł się jeszcze w coś zaangażować po lekcjach.

(…)

Zapraszamy do głosowania w naszej ankiecie:

Nauczycielu, dyrektorze, czy w Twojej szkole/placówce są nauczyciele, którzy od września br. rezygnują z pracy w oświacie lub odchodzą na emeryturę albo na kompensówkę?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Dodajmy, że w Pana zespole działa jedna z najlepszych szkół technicznych w kraju – Technikum Mechatroniczne nr 1. Porozmawiajmy więc o sytuacji kadrowej – w drugiej połowie maja wiadomo już mniej więcej, jaka ona będzie w nowym roku szkolnym. Co zatem będzie od września?

Sytuacja kadrowa musi uwzględniać zwiększony nabór do szkoły. Mamy przez dwa lata kumulację roczników. Szykujemy się na przyjęcie dwóch oddziałów więcej niż dotychczas. Ktoś powie, że to niewiele. Ale ja powiem, że będzie ich łącznie, 33 a w kolejnym roku 37.

Szkoła taka jak nasza, która kształci w kierunkach zawodowych, musi się mierzyć przy okazji takiej kumulacji z wieloma problemami jednocześnie.

Dla porównania: oddziały techniczne generują 1,5 raza więcej godzin w porównaniu z liceum, to tak, jakby do naszych 25 oddziałów w technikum trzeba było dodać jeszcze 12, a przecież szkołę uzupełniają oddziały liceum. Mówię o tym, bo przy obecnych brakach kadrowych muszę szukać znowu znacznie większej liczby nauczycieli. Oczywiście umieszczamy ogłoszenia i jeśli są kandydaci do pracy, to próbuję się z nimi spotykać i rozmawiać o ewentualnym zatrudnieniu.

Jeśli są?

Rzadko przychodzą. Różny jest też efekt tych spotkań. Przeciętna rozmowa w tej chwili ma zupełnie inny charakter niż parę lat temu, kiedy przychodziło kilku już wyselekcjonowanych kandydatów. Od razu można było rozmawiać o możliwości zatrudnienia i wizji dydaktycznej. W tej chwili przychodzą różne osoby. Wśród osób z Warszawy są często i takie, którym się gdzieś nie powiodło. Jest jednak coraz więcej nauczycieli, którzy zmieniają miejsce zamieszkania i to w nich widzimy szansę na zatrudnienie. Oczywiście intuicja czasami mnie zawodzi. Dlatego nie zatrudniam za wszelką cenę tylko po to, żeby mieć kogoś nowego. Zazwyczaj czekam do ostatniej chwili z nadzieją na dobry wybór.

(…)

Sławomir Kasprzak: Podwyższenie pensum może spowodować kryzys, jakiego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić

Jak bumerang powraca temat zmian w Karcie Nauczyciela. Czy to, co w tej chwili się dzieje wokół kwestii związanych m.in. z awansem zawodowym, powrotem do godzin karcianych przekłada się na sytuację kadrową?

My już zaczynamy w kuluarach rozmawiać o tym, z czym przyjdzie nam się mierzyć. Zauważyliśmy, jak zmiany z ostatnich lat wpłynęły na odbiór rzeczywistości w oświacie wśród dużej grupy nauczycieli i na pewno jest nam wszystkim przykro, że dzieje się to w taki zaskakujący sposób.

Nie jest to zbyt ogólne stwierdzenie?

Moją rolą jest utrzymać stabilność w szkole, na ile to jest możliwe. W trakcie reformy nie zdestabilizowaliśmy się na tyle, żeby trzeba było zwalniać. Liczba oddziałów zawsze była wysoka. Musimy pewne rzeczy przewidywać, bo problem kadrowy wiąże się z ryzykiem, że powstanie wyrwa nie do zapełnienia. W ostatnich tygodniach pojawił się m.in. problem związany z odejściem dwóch nauczycieli na urlop dla poratowania zdrowia.

To jest wyrzut?

Absolutnie nie. Ludzie chorują i mają prawo skorzystać z tego urlopu. Nauczyciele, którzy chorowali na covid, mają problemy zdrowotne. Tylko że akurat tak się stało, że dotknęły one dwóch matematyków, tak bardzo potrzebnych w szkole. Obaj mają po półtora etatu, a ich choroba wygenerowała problem związany z obstawieniem trzech nowych etatów z matematyki. Do tego dochodzi grupa dzieci ze specjalnymi potrzebami, co generuje kolejny etat lub dwa. I okazuje się, że nagle mamy pięć wakatów z matematyki.

Wielu nauczycieli zgłaszało problemy pocovidowe czy związane z tzw. longcovid. Zaczęli też odważniej mówić o problemach psychologicznych wynikających z przepracowania i prowadzenia zajęć zdalnych.

Właśnie o tym mówię, te urlopy są związane z chorobami, jakie moi nauczyciele przeszli w trakcie pandemii. To są konsekwencje tych chorób. Stajemy jednak w obliczu niezwykle trudnego zadania pozyskania nauczycieli. Od września będę miał więcej wakatów, niż myślałem, a jakie mam argumenty, żeby zatrudnić innego nauczyciela czy nauczycieli tylko na jeden rok szkolny? Dlatego w pierwszej kolejności staramy się uruchamiać wewnętrzne możliwości kadrowe. Odblokowujemy nauczycieli, którzy już uczyli matematyki.

Mówi Pan o emerytach?

– Mówię o tym, że nauczyciele, którzy jeszcze pracują, stanęli na wysokości zadania, za co jestem im ogromne wdzięczny. Przejmą część godzin, te najbardziej strategiczne. To pozwala mi szukać spokojnie nowych nauczycieli.

Jednym słowem: lepiej to już było.

Szukanie chętnych na wakaty to karkołomne zadanie. Cały czas zastanawiam się, gdzie jest ściana… Kadra jest coraz starsza, młodych ludzi nie ma. Nie ma naturalnej zmiany pokoleniowej. Będzie gorzej, jeśli nie znajdzie się jakiegoś sposobu na przyciągniecie ludzi. A już nie ma czym zachęcić.

Niestety, te 4,4 proc. wzrostu płac nie zachęca do tego, by ktoś młody chciał za takie pieniądze tak ciężko pracować, odpowiadać za uczniów, mieć tyle obowiązków.

Z punktu widzenia naszej szkoły mam problem. Matematyk, fizyk, informatyk w pierwszym wyborze nie będą brali pod uwagę pracy w szkole.

A nauczyciele z Ukrainy?

Jeszcze przed wojną w Ukrainie udało mi się zatrudnić nauczyciela z Ukrainy. Informatyka. To młody człowiek. Obecnie nie mam innych kandydatów. Został zatrudniony jako nauczyciel specjalista przedmiotów informatycznych. Teraz musi podjąć decyzję, czy w przyszłym roku nadal będzie pracować jako specjalista w obszarze kształcenia zawodowego i za zgodą organu nadzoru prowadzącego, czy też zdobędzie kwalifikacje pedagogiczne. Jeżeli ukończy studia, w okresie stażu będzie mógł przystąpić do awansu na stopień nauczyciela kontraktowego, pod warunkiem że w ogóle zostanie utrzymany obecny układ stażowy. Minister edukacji zapowiada przecież zmianę. Dobrą czy złą, to już pomijam. Chodzi o to, że nie wiadomo, co robić. A jednocześnie coraz więcej nauczycieli, którzy wkrótce osiągną wiek emerytalny, przychodzi do mnie i mówi, że kończy pracę w zawodzie, bo sytuacja w edukacji ich demotywuje.

Mówią dlaczego?

Mówią, że mają dosyć. Mówią, że jest za ciężko, że jest za dużo zadań. Nie widzą perspektyw na zmianę. Po prostu koniec. System im nie pomaga.

To co będzie dalej?

Szukam jak najkorzystniejszych rozwiązań w zarządzaniu szkołą. Muszę. Będę zawsze stał na straży wspierania działań nauczycieli, bo jesteśmy w tym razem. To daje nadzieję, że z problemami poradzimy sobie wspólnie.

Dziękuję za rozmowę.

*Poprzednia rozmowa z dyrektorem Sławomirem Kasprzakiem ukazała się w GN nr 42 z 20 października 2021 r.

***

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 21 z 25 maja br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Nr 21/25 maja 2022