Szkoły w czasie pandemii. PAN zaleca „testowanie środowiskowe”

Szkody związane z tym, że dzieci miałyby nie pójść do szkoły są istotne – ostrzegła Polska Akademia Nauk. Dlatego eksperci PAN zalecają ministerstwu edukacji stworzenie procedur na wypadek różnych scenariuszy rozwoju pandemii oraz testy na koronawirusa

Prof. Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk, opublikował stanowisko Zespołu COVID-19 powołanego przez naukowców PAN pt. „O powrocie uczniów do szkół we wrześniu 2020 roku”.

Według ekspertów, nikt nie potrafi dziś powiedzieć, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiczna w Polsce za kilka miesięcy. Dlatego należy stworzyć odpowiednie scenariusze na każdy dający się do przewidzenia rozwój sytuacji.

Zdaniem naukowców, „można, a nawet trzeba, formułować prognozy oparte na doświadczeniu z różnych krajów i przygotowywać się na możliwe scenariusze, w zależności od intensywności, z jaką będzie się rozprzestrzeniała epidemia – czyli od wielkości współczynnika reprodukcji R0”. Jeśli współczynnik R0 ma wartość poniżej 1, to oznacza, że pandemia wygasa, a jeśli ma wartość powyżej 1, to każdy chory przenosi wirusa na kolejne osoby.

PAN zakłada, że epidemia rozwinie się w Polsce według któregoś z trzech scenariuszy:
* dobrego, kiedy R0 nie przekracza 1,1;
* umiarkowanego, kiedy R0 jest pomiędzy 1,1 a 1,7;
* złego, kiedy R0 jest większy od 1,7.

Naukowcy uważają, że epidemia może bardzo szybko rozwinąć się ze scenariusza dobrego w zły. Wystarczy kilkanaście tygodni, gdy „R0 zacznie przekraczać wartość 1,7 i sytuacja epidemiczna stanie się dramatyczna”.

„Już teraz być może obserwujemy pierwsze symptomy tego procesu, bowiem ostatnio szacuje się, że R0 zwiększył wartość do poziomu wokół 1.3” – ostrzegł Zespół.

Skutki tego będą niezwykle poważne, ponieważ liczba zachorowań zacznie lawinowo rosnąć, a „znacząca koncentracja funkcjonowania służby zdrowia na COVID-19 wpłynie na ograniczenie możliwości opieki nad pacjentami z innymi chorobami”.

„Będzie to prawdopodobnie skutkować zwiększeniem liczby przypadków niedostatecznie kontrolowanych chorób przewlekłych lub chorób niezdiagnozowanych. Co więcej, trudność w rozróżnieniu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 od zakażeń innymi wirusami sprawi, że duża część osób będzie całkowicie pozbawiona dostępu do podstawowej pomocy medycznej” – przypomniano w stanowisku Zespołu.

W połączeniu z sezonową epidemią grypy, obniżeniem odporności w okresie jesienno-zimowym oraz wzrostem zanieczyszczenia powietrza, COVID-19 przyniesie dużo gorsze konsekwencje dla zdrowia obywateli niż w tej chwili.

Dlatego tak ważne jest zorganizowanie w odpowiedni sposób powrotu uczniów do szkół.

„W kwestii powrotu uczniów do szkół należy dostrzec, że na terenie całego kraju sytuacja nie będzie taka sama jak przed wybuchem epidemii i tym samym, że nie powinno się zakładać, że funkcjonowanie szkół będzie takie jak przed wybuchem epidemii lub jedynie lekko zmodyfikowane” – ocenili naukowcy z PAN.

I dalej: „Jesteśmy świadomi, że szkody związane z tym, że dzieci miałyby nie pójść do szkoły są istotne. Nie chodzi tu tylko o straty gospodarcze, związane z koniecznością pozostawania rodziców z mniejszymi dziećmi w domu, ale także o straty zdrowotne (nadwaga, depresje, stany lękowe) i rozwojowe u dzieci. Dlatego do kwestii powrotu uczniów do szkół podchodzimy z wielką rozwagą”.

Jednak nawet w scenariuszu optymistycznym, w którym liczba zachorowań utrzymywana jest na względnie niskim poziomie „powinien być wprowadzony obowiązek noszenia maseczek w szkołach dla personelu i przynajmniej starszych dzieci”.

„W scenariuszu umiarkowanym do tego zalecenia powinno dojść zwiększenie dystansu między ławkami uczniów, wydzielenie grup uczniów, którzy mogą kontaktować się ze sobą, ale nie pomiędzy grupami, oddelegowanie nauczycieli do konkretnych klas (brak transmisji rozszerzonej przy zakażeniu nauczyciela), ograniczenie poruszania się uczniów w przestrzeni wspólnej (np. asynchroniczne przerwy), wietrzenie pomieszczeń w ciągu dnia i dezynfekcja ławek, klamek oraz przedmiotów wspólnych po zajęciach” – radzą eksperci z PAN.

Ich zdaniem, to nadzór sanitarny powinien „starannie śledzić sytuację zdrowotną w rodzinach uczniów, nauczycieli i obsługi technicznej, a wykrycie w szkole przypadku COVID-19 powinno skutkować wszczęciem opracowanej z góry procedury sanitarnej”.

Przypomnijmy – decyzją ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego to dyrektorzy szkół i placówek oświatowych są odpowiedzialni za podejmowanie kluczowych decyzji w sprawie ewentualnego ich zamknięcia albo wprowadzenia tzw. edukacji hybrydowej, a sanepid wydaje jedynie opinię w tej sprawie. Dyrektorzy i ZNP protestują przeciwko takiemu rozwiązaniu wskazując, że nie mają kompetencji do tego, by ocenić sytuację epidemiologiczną na danym terenie.

MEN uderza w koronawirusa plakatem

ZNP domaga się dodatkowo bezpłatnych testów dla nauczycieli oraz pracowników administracji i obsługi. Także Polska Akademia Nauk uważa, że w kontekście powrotu dzieci do szkół powinno się wprowadzić „testowanie środowiskowe”.

„Ponieważ szczegółowe testowanie wszystkich osób może nie być możliwe, sugerujemy wykorzystanie metody testowania grupowego oraz testowania środowiskowego, które to metody są aktywnie rozwijane przez PAN oraz badaczy stowarzyszonych” – podkreślili eksperci.

„W warunkach złego scenariusza szkoły, które funkcjonują w regionach o stosunkowo wysokim nasileniu epidemii i które nie mogą sprostać surowemu reżimowi sanitarnemu przedstawionemu powyżej powinny przejść na system zajęć zdalnych” – czytamy w stanowisku.

Według naukowców z PAN, „władze oświatowe już teraz powinny opracowywać zalecenia, które powszechnie obowiązywałyby w szkołach w sytuacji każdego z tych trzech scenariuszy, a szkoły, rodzice, instytucje sanitarne i samorządy powinny się pilnie przygotowywać na ich ewentualność”.

W ten sposób dyrektorzy szkół będą mogli „dynamicznie podejmować decyzje” w oparciu o „jasne wytyczne”.

„Wytyczne powinny mieć charakter algorytmu postępowania w konkretnych przypadkach, co pozwoli zachować maksymalną funkcjonalność, przy szybkiej reakcji na zdarzenia lokalne lub regionalne” – zalecił Zespół. Tego właśnie od kilku tygodni domaga się od MEN Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Na początku sierpnia br. prezes PAN poinformował, że dzięki naukowcom z Instytutu Nenckiego PAN i Wydziału Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego możliwa jest w Polsce masowa diagnostyka koronawirusa.

„Jeden test, a sprawdzamy nim jednocześnie kilkanaście osób. Testy grupowe oszczędzają czas i pieniądze. Naukowcy z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie opracowali procedury ich przeprowadzania przy użyciu dostępnych na rynku odczynników” – wyjaśnił prof. Duszyński.

„Testowanie grupowe pozwala zwiększyć skuteczność walki z pandemią koronawirusa. poprzez umasowienie testów przesiewowych, dzięki którym łatwiej będzie zidentyfikować osoby zakażone, np. takie, które nie wykazują żadnych objawów” – dodał.

– Jesteśmy gotowi do implementacji testowania grupowego. Nasze ustalenia działają, sprawdziliśmy je na 701 próbkach uzyskanych od pacjentów pozytywnie zdiagnozowanych na obecność wirusa SARS-CoV-2. Wyniki są jednoznaczne: testowanie zbiorowe wychodzi na przeciw zapotrzebowaniu na powszechne testowanie COVID-19 – poinformowała prof. Agnieszka Dobrzyń z Instytut Nenckiego, koordynatorka projektu.

Zespół doradczy COVID-19 przy Prezesie Polskiej Akademii Nauk ma na celu m.in. bieżące monitorowanie stanu zagrożenia epidemicznego COVID-19 w Polsce i analizę możliwych scenariuszy rozwoju epidemii COVID-19 na terenie kraju oraz Europy, na tle sytuacji globalnej, a także opracowanie zaleceń dotyczących „stawienia czoła nowej fali epidemii COVID-19 lub pojawieniu się nowego wariantu SARS-CoV-2 o zmienionej zjadliwości lub zakaźności”.

MEN broni się przed testowaniem pracowników oświaty. Zamiast testowania oferuje… teleporady

(PS, GN)