W ramach przeciwdziałania pandemii do szkół i przedszkoli trafią specjalne plakaty. MEN przyznało jednak, że mimo to w placówkach mogą pojawić się osoby zakażone
– Obecna sytuacja epidemiczna pozwala na to, by w przytłaczającej większości placówek edukacyjnych, szkół, przedszkoli, żłobków można było przywrócić standardowe zajęcia polegające na bezpośrednim kontakcie nauczyciela z uczniami – zapewnił minister edukacji Dariusz Piontkowski, który jest przekonany o „bezpiecznym powrocie do szkół” w nowym roku szkolnym.
Według szefa MEN, podzielenie Polski przez Ministerstwo Zdrowia na strefy bezpieczeństwa epidemicznego – zieloną, żółtą i czerwoną, nie jest niczym szczególnym, ponieważ „przytłaczająca większość powiatów w Polsce jest w standardowej sytuacji epidemicznej pozwalającej na to, by wytyczne z ubiegłego tygodnia spokojnie wcielać w życie i by dyrektorzy przygotowywali się do powrotu do stacjonarnych, tradycyjnych zajęć w szkołach”.
Nie wyjaśnił jednak, co się stanie późną jesienią, gdy – o czym ostrzegają lekarze-epidemiolodzy – koronawirus wróci ze zwielokrotnioną siłą, a na żółto i czerwono zabarwi się dużo większa liczba powiatów.
Dariusz Piontkowski zapewniał, że podejmując decyzje w sprawie polskich szkół, resort edukacji korzystał z doświadczeń innych krajów. Jego zdaniem, „większość państw europejskich podejmuje podobne decyzje”, co Polska, czyli wraca do tradycyjnej formy nauczania, a dopiero, gdy pojawią się kłopoty, to będą one lokalnie rozwiązywane. A poza tym, to w Polsce pandemia przebiega spokojniej niż np. we Francji, we Włoszech czy Niemczech.
Minister przyznał, że w przestrzeni publicznej pojawia się wiele pytań i wątpliwości na temat funkcjonowania szkół w nowym roku szkolnym, ale nie jest to wina braku informacji ze strony MEN, ale… pytających. – Mam wrażenia, że nie zawsze czytają oficjalne dokumenty czy informacje zamieszczane na stronie MEN czy GIS – orzekł Dariusz Piontkowski.
Poradził innym, by „oprócz przepisu czasami włączyli rozum”. – To dotyczy wszystkich, którzy czytają przepisy i dyskutują na temat powrotu do tradycyjnych zajęć w szkołach. Staramy się w przepisach ogólnie zarysować postępowanie w różnych sytuacjach, natomiast nie możemy w przepisach szczegółowo opisać każdego indywidualnego przypadku, który może się zdarzyć – orzekł szef MEN.
– Wtedy musielibyśmy przepisy rozbudować do gigantycznych rozmiarów i nikt nie byłby w stanie przez nie przebrnąć. Ponadto stworzylibyśmy różnego rodzaju bariery dla możliwości elastycznego reagowania w zależności od sytuacji szkoły, tego, jak duża jest szkoła, jaki jest budynek, ilu uczniów się w nim uczy – dodał.
Ministerstwo tymczasem nie próżnuje i przygotowało „graficzne zestawienie” najważniejszych zasad postępowania ucznia w szkole (pomysł zaczerpnięty z Włoch).
– Te „złote rady” dla dzieci i uczniów pochodzą z naszych wytycznych, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że czasami wersja graficzna, skrócona, jest bardziej czytelna i łatwiej z nią dotrzeć do uczniów – wyjaśnił szef MEN. Podobne „graficzne zestawienia” stworzono dla rodziców. Dyrektorzy szkół mogą przygotowane przez MEN plakaty wydrukować, powiesić w szkole.
Co się znajdzie na takim plakacie? – Na przykład wskazówka dla rodzica, że jeśli idzie do szkoły, to tak jak w każdym innym miejscu publicznym powinien założyć maseczkę, zdezynfekować ręce, zachować dystans społeczny – stwierdził Dariusz Piontkowski.
A co, jeśli jednak plakat nie zadziała w każdej placówce i w jakiejś szkole pojawi się koronawirus?
Ministerstwo edukacji przygotowało na sytuacje szczególne dwa modele postępowania: model mieszany i taki, w którym szkoła przechodzi całkowicie na zdalne kształcenie.
– W modelu mieszanym i zdalnym dyrektor może podjąć taką decyzje dopiero po uzyskaniu zgody organu prowadzącego oraz inspektora sanitarnego – przypomniał minister edukacji.
Na czym polega model zdalny? – To całkowite zakończenie na pewien czas zajęć stacjonarnych. Wszyscy uczniowie i nauczyciele przechodzą na kształcenie na odległość lub inny model kontaktu, który opisaliśmy w rozporządzeniach. Wszyscy nauczyciele ten model znają, bo przecież ostatnie 2-3 miesiące mijającego roku szkolnego pracowali – wyjaśnił Dariusz Piontkowski.
A na czym polega model mieszany? – Model mieszany budzi najwięcej pytań. Taki model może pojawić się w sytuacji, gdy jakaś grupa uczniów lub pojedynczy uczniowie znajdą się w kwarantannie w okresie dwutygodniowym. Nie chcielibyśmy, żeby tracili wtedy kontakt z nauczycielem, nie mogli kontynuować nauki. Stąd proponujemy, by przy pozytywnej opinii powiatowego inspektora sanitarnego tacy uczniowie mogli mieć kształcenie na odległość – mówił szef MEN.
– Podobnie w sytuacji uczniów przewlekle chorych, którzy uzyskają opinię lekarza prowadzącego, że przewlekła choroba może być niebezpieczna jeszcze bardziej w przypadku kontaktu z osobami zakażonymi i jest wyraźne wskazanie medyczne, które powinno zadecydować o ograniczeniu kontaktu z rówieśnikami – dodał.
W takiej sytuacji, uczeń powinien jednak powstrzymać się także od innych form aktywności, np. przebywania w sklepie, na boisku, na plaży. Opinia lekarska ma mieć „swoje konsekwencje” i „ograniczać możliwość poruszania się ucznia”. Dlatego rodzic powinien „zastanowić się, czy w każdym przypadku powinien zabiegać o taką opinię”.
Jeśli natomiast większa grupa uczniów będzie musiała przejść na zdalną naukę, to wtedy „dyrektor, znając specyfikę swojej placówki i gdy będzie miał pozytywną opinie powiatowego inspektora sanitarnego, powinien tak zorganizować pracę poszczególnych klas i uczniów, by zmniejszyć liczebność grup, by zmniejszyć pojawianie się w jednym miejscu większych grup uczniów”.
– Może to zrobić co najmniej na kilka sposobów. Nie pokazujemy jednego modelu, który miałby być zastosowany w każdej szkole, bo każda ze szkół jest inna – ocenił szef MEN.
– Część klas zostanie np. podzielona na dwie grupy na okres, gdy będzie potrzebne kształcenie mieszane. Bo zakładamy, że kształcenie mieszane nie będzie trwało zbyt długo. Będzie trwało w okresie zagrożenie, czyli ok. tygodnia lub dwóch tygodni, gdy trzeba sprawdzić, czy podejrzenie zakażenia lub zachorowania powoduje jakieś większe zagrożenie dla zbiorowości. Wtedy np. przez jeden tydzień jedna grupa uczyłaby się stacjonarnie w szkole, a druga miałaby zadania zlecone przez nauczyciela, powtórzenia, zadania domowe. W drugim tygodniu nastąpiłaby zamiana grup – dodał.
W innym wariancie – zdaniem ministra – młodsze klasy (I-III) mogłyby przychodzić normalnie do szkoły, bo „tu jest trudniej zorganizować kształcenie na odległość”, a starsze klasy mogłyby kształcić się zdalnie.
Dyrektor będzie miał też prawo zarządzić noszenie w szkole maseczek lub przyłbic.
(PS, GN)