Uczniowie z Ukrainy. Andrzej J. Wyrozembski: Mój autorski pomysł na wakacje. Na pewno nie odpuścimy!

Włączyliśmy się w ogrom działań pomocowych i wypełzliśmy szybko ze skorupki postpandemicznej. Młodzież zaczęła się nie tylko włączać w to wsparcie, ale też proponować coś od siebie. Dało im to poczucie, że są ważni, samodzielni. Otwarcie klas przygotowawczych to była nasza autonomiczna decyzja. Nie decyzja urzędu. Spotkaliśmy się w gronie nauczycieli i zgodnie zdecydowaliśmy, że chcemy pomóc. I nie odpuścimy. To są teraz nasi uczniowie.

Z Andrzejem J. Wyrozembskim, dyrektorem I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Limanowskiego w Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Wakacje tuż-tuż, a sytuacja wielu ukraińskich uczniów w zasadzie pozostaje bez zmian. Wielu z nich nadal mieszka w przepełnionych mieszkaniach, śpi na materacach. Czy szkoła może im zaproponować pomoc w czasie wakacji?

– O tym, że tych uczniów nie można zostawić samych, rozmawiam z moimi partnerami właściwie od połowy marca, od kiedy zaczęliśmy przyjmować uczniów ukraińskich do oddziałów przygotowawczych. Mówiąc o partnerach, mam na myśli m.in. organ prowadzący. Nasza współpraca w sprawie pomocy dla uchodźców układa się bardzo dobrze. Jesteśmy w stałym kontakcie. Ponadto mam też kontakt z organizacjami pozarządowymi, partnerami zagranicznymi.

W dwóch oddziałach przygotowawczych uczy się 50 uchodźców. Jaka jest obecnie ich sytuacja?

– Dla polskich dzieci wakacje to czas odpoczynku. Niektórzy może pojadą na kolonie, inni przynajmniej na kilka dni wybędą z miasta. Dla dzieci ukraińskich, które pojawiły się u nas w warunkach ucieczki ze swojego kraju, to będzie trudny czas. Ich rodziny są w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej, a więc wysłanie dziecka gdziekolwiek nie wchodzi w grę.

Trzeba wiedzieć, że część z tych dzieci nadal gnieździ się po kilkoro osób w jednym pokoju. Do tego kończą się ustawowe dopłaty dla ośrodków przyjmujących uchodźców z Ukrainy. Krótko mówiąc, przechodzą one w tryb wakacyjny, mówią Ukraińcom: dziękujemy.

Szkoły mają dobre rozeznanie w sytuacji uczniów i ich rodzin z Ukrainy? 

– Staramy się je mieć, chociaż my, dyrektorzy szkół, nauczyciele, sami nie ogarniemy całości spraw związanych z wakacjami. Po prostu nie jesteśmy w stanie. My jesteśmy specjalistami od edukacji i wychowania. Ale oprócz tego możemy, a nawet jesteśmy zobowiązani, myśleć o tym, co w tym wolnym czasie będziemy mogli tym dzieciom zaproponować. Pomyślałem, że dobrze byłoby, aby ten czas wakacji był dla nich nie tylko czasem wolnym od szkoły, ale też wypoczynkiem i zabawą. W przypadku starszej młodzieży, gdzie istotniejsza jest integracja kulturowo-językowa, warto tak zorganizować wsparcie na czas wakacji, aby od września lepiej i spokojniej zaczęli funkcjonować w polskim systemie edukacji. To jest mój autorski koncept.

Jak Pan go zamierza zrealizować? Szkoła będzie otwarta w czasie wakacji?

– Zacząłem od pomysłu czegoś w rodzaju szkoły letniej, później, żeby nie używać słowa „szkoła” w czasie wakacji, zmieniłem go w letnią akademię. Chcę zaproponować uczniom z Ukrainy takie wakacyjne połączenie nauki oraz wypoczynku, sportu i rekreacji na świeżym powietrzu oraz takiego wspólnego zwiedzania miejsc, które da się zwiedzić bez pieniędzy albo za małe pieniądze.

„Jak im pierwszy raz zrobiliśmy śniadanie, niektórzy zjedli suchą bułkę, zanim jeszcze doszli do stołu. Tak byli głodni” – mówił nam Pan w marcu*. Czy podczas wakacji to dożywianie w szkole będzie kontynuowane?

– Mam zamiar nadal prowadzić dożywianie w ramach letniej akademii. Muszę jeszcze na ten temat porozmawiać z dobrymi ludźmi. Technicznie da się to przeprowadzić. Kuchnia prowadzona przez naszego ajenta będzie pracować w czasie wakacji, bo gotuje obiady także dla przedszkoli. Nie wygasza się, a więc zakładam, że będzie mogła ugotować dodatkowych 50 obiadów. Zakładam też, że bez wyśrubowanego zysku. Mówię to, bo wiem, że mogę liczyć na wielką życzliwość niektórych osób. To buduje. Mam też nadzieję, że dzieci będą miały szansę, aby pojechać na kilka dni w Polskę, zobaczyć nasz kraj.

Pałeczka jest po stronie organizacji pozarządowych, które mają bazę i dysponują różnymi możliwościami. Czasami może być to np. zaproszenie na jednodniowy wyjazd z kanapkami i spędzenie wolnego czasu w atrakcyjny sposób.

(…)

Wakacje będą sprzyjać nauce języka. Letnia akademia zaoferuje im kursy?

– U większości uczniów rozwój kompetencji językowych postępuje dość szybko. Najlepiej radzą sobie uczniowie, którzy są z nami od 10 marca, kiedy wystartowaliśmy z klasami przygotowawczymi. Pół biedy z dziećmi z Ukrainy zachodniej, gdzie uczą się np. języka angielskiego i znają alfabet łaciński. Ale co z tymi ze wschodu, którzy uczyli się rosyjskiego jako drugiego języka? Oni znają tylko cyrylicę. Zadałem im niedawno zadanie: ramiona trapezu równoramiennego przedłużono do przecięcia w punkcie, bardzo proszę obliczyć stosunek obwodu trójkąta do obwodu trapezu. Kończę mówić i patrzę, że problemem nie jest wykonanie obliczeń, tylko zapisanie treści zadania.

Mam nadzieję, że w ramach akademii letniej uda nam się nadgonić braki językowe. Liczę na aktywność różnych organizacji, w tym instytucji kultury. Nie musimy tego robić w szkole. Dodam, że… problemów jest mnóstwo.

O czym Pan mówi w tej chwili?

– Wiadomo, że nauczyciele z Ukrainy są niezbędni do przeprowadzenia uczniów przez nasz system i na pewno nie zagrażają polskim nauczycielom.

Ktoś wyraża takie zaniepokojenie?

– W mediach społecznościowych „gotuje się”, że przyjdą i zabiorą pracę. Na każdy taki post odpisuję, że zapraszam do pracy. Magistra fizyki, informatyki i chemii przyjmę od razu. Mam nóż na gardle, dlatego zastanawiam się, czy nie zatrudnić nauczyciela informatyki z językiem angielskim, jeśli nie będzie znał polskiego. Już nie ma kto uczyć. A dlaczego podejmuję ten wątek? Otóż przy tworzeniu klas przygotowawczych zatrudniłem dwie nauczycielki z Ukrainy, zgodnie z Kartą Nauczyciela do końca zajęć edukacyjnych.

A ja chciałbym, żeby miały za co przeżyć wakacje i wróciły do nas od września. Bo są fajne, świetne i OK. Czuję się zobowiązany, żeby pomóc im znaleźć sposób na przeżycie wakacji, żeby nie poszły w międzyczasie pracować w handlu, bo już nie wrócą.

Nauczycielki ukraińskie będą mogły liczyć na pracę w liceum od września?

– Tak, bo nie zamykam oddziałów przygotowawczych.

Wiele tych znaków zapytania na koniec tego roku szkolnego…

– Czymże są nasze znaki zapytania wobec dylematów, z którymi ci młodzi ludzie muszą się mierzyć każdego dnia. To prawda, że nie wiemy wielu rzeczy, ale oni w ogóle nie wiedzą, jak będzie wyglądało ich życie za tydzień. Wierzę, że wiele problemów rozwiążemy wspólnie z partnerami w ramach letniej akademii.

Co szkoła zyskała dzięki obecności uczniów ukraińskich?

– Włączyliśmy się w ogrom działań pomocowych i wypełzliśmy szybko ze skorupki postpandemicznej. Młodzież zaczęła się nie tylko włączać w to wsparcie, ale też proponować coś od siebie. Dało im to poczucie, że są ważni, samodzielni. Otwarcie klas przygotowawczych to była nasza autonomiczna decyzja. Nie decyzja urzędu. Spotkaliśmy się w gronie nauczycieli i zgodnie zdecydowaliśmy, że chcemy pomóc. I nie odpuścimy. To są teraz nasi uczniowie.

Dziękuję za rozmowę.

***

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 22 z 1 czerwca br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum szkoły

Nr 22/1 czerwca 2022

*”Proszę, zaufajcie szkole” – wywiad w GN nr 13 z 30 marca br.:

Andrzej J. Wyrozembski, dyrektor I LO w Warszawie, apeluje do władz: Proszę, zaufajcie szkole