W Borodziance odkrywają kolejne groby. Arsen Milewski: Wszędzie tylko gruzy i gruzy. A pod nimi setki zabitych

Polowania na naszych mieszkańców zaczęły się zaraz w pierwszych dniach rosyjskiej okupacji. I kiedy kogoś spotkali na ulicy, to strzelali do niego – bez żadnego uprzedzenia. Jeździli po mieście jakby byli na polowaniu na dzikiego zwierza. Tak to wyglądało i takie mieli widocznie rozkazy. Zniszczyli całe miasto.

Z Arsenem Milewskim, prezesem oddziału terenowego Związku Polaków Ukrainy (ZPU) w Borodziance, rozmawia Leszek Wątróbski

Jesteś prezesem oddziału Związku Polaków Ukrainy w Borodziance, która jeszcze niedawno była pod okupacją Rosjan, a teraz została wyzwolona. Jaka jest obecnie sytuacja w Waszej miejscowości?

– Właściwie można powiedzieć, że byłem przewodniczącym oddziału terenowego Związku Polaków Ukrainy, bo prawie wszyscy członkowie bordziańskiego oddziału ZPU  wyjechali do Polski. Rosjanie zniszczyli nam polską szkołę sobotnią i zabrali wszystko łącznie z komputerami i telewizorami. Borodzianka to niewielkie miasteczko liczące ponad 13 tys. mieszkańców, położone ok. 40 km na północny wschód od Kijowa w pobliżu Irpienia i Buczy, w których odkrywane są coraz to nowe liczne groby zamordowanych tam cywilów. Wygląda na to, że nasza Borodzianka kryje więcej podobnych grobów. Władze Ukrainy podają, że w obwodzie kijowskim popełniono 5,6 tys. zbrodni wojennych, znaleziono już ponad 1,2 tys. ciał zabitych cywilów. To dane znane w chwili, kiedy rozmawiamy. Ukraińska prokurator generalna podkreśliła, że Władimir Putin za wszystkie zbrodnie popełnione u nas zapłaci osobiście.

Czym zajmowałeś się przed wojną?

– Pracowałem w Kijowie w szkole na stanowisku naczelnika służby socjalnej. I jeszcze przed wybuchem wojny zwolniłem się z pracy, bo miałem zamiar wyjechać na stałe do Polski. Rozpocząłem nawet przygotowania do tego wyjazdu. Planowałem go na drugą połowę marca. Z moich planów nic nie wyszło. Wojna przekreśliła wszystko.

Teraz od ponad miesiąca jestem ciągle w trasie. Jeździmy z kolegą do Lwowa i na granicę. Odbieramy tam pomoc humanitarną i przywozimy ją do Piaskówki, gdzie mieszkam, to 25 km od Borodzianki. Przywiezione dary następnie rozładowujemy i rozdajemy mieszkańcom i gościom – uciekinierom. A potem kolejny kurs do Lwowa i tak non stop. Pomagamy też z kolegą wywozić uciekających cywilów do Polski.

Rosyjskie czołgi wjechały do Borodzianki 28 lutego…

– Tak, a wcześniej, od 25 lutego, stały już gotowe do ataku – w odległości 15 km od naszego n miasta. Rosjanie wiedzieli, że w Borodziance nie ma wielkich sił ukraińskich, które mogłyby odeprzeć ich ewentualny atak. Borodzianka była bombardowana jeszcze przed wkroczeniem wojsk rosyjskich. Rosjanie rozpoczęli wtedy naloty z bombami półtonowymi. Chcieli nas w ten sposób zastraszyć i zniszczyć. Bo jaki mógłby być inny cel bombardowania bezbronnego miasta?

Zabijanie ludzi zaczęło się już następnego dnia po wejściu rosyjskiej armii.

– Wśród żołnierzy, którzy strzelali do naszych ludzi byli m.in. kadyrowcy. Oni zabijali wszystkich. Ludzie mogli zostać zabici, kiedy np. wychodzili z mieszkania w poszukiwaniu czystej wody. Z relacji ofiar wynika, że sprawcami mordów byli właśnie kadyrowcy oraz żołnierze rosyjscy. Jedna z kobiet powiedziała mi, że najgorsi byli jednak Rosjanie. Pochodzili z tej samej jednostki, której żołnierze zabijali cywilów i gwałcili nasze kobiety w Buczy.

Polowania na naszych mieszkańców zaczęły się zaraz w pierwszych dniach rosyjskiej okupacji. I kiedy kogoś spotkali na ulicy, to strzelali do niego – bez żadnego uprzedzenia.

Jeździli po mieście jakby byli na polowaniu na dzikiego zwierza. Tak to wyglądało i takie mieli widocznie rozkazy. Zniszczyli całe miasto. Czołgiem wjechali do supermarketu, rabowali towary i zabierali je ze sobą, aby wysłać następnie do swoich domów w Rosji. Rabowali też prywatne domy, wynosili z nich pralki, lodówki, telewizory i mikrofalówki. Zabierali nawet stare dywany. Nie odpuścili szkołom i przedszkolom. Jak wspomniałem, nie oszczędzili też polskiej sobotniej szkoły, zabrali nam komputery i telewizory. Tak działali ich żołdacy pochodzący niby z „cywilizowanego” kraju – z naciskiem na „niby”. I ta „niezwyciężona” armia, walczyła ze swoim ukraińskim sąsiadem. Tak działo się aż do wyzwolenia miasta w dniu 1 kwietnia.

A po wyzwoleniu?

– W pierwszy wtorek po wyzwoleniu, 5 kwietnia br., miasto zostało zamknięta ze względów bezpieczeństwa. W środę zaś nasi wolontariusze i przedstawiciele mediów mogli na własne oczy zobaczyć skalę zbrodni i panującą tu tragiczną sytuację humanitarną. Skala zniszczeń jest wielka i zależy od miejsca. W jednym rejonie stały dwa domy, a w innym wszystko było zbombardowane, rozbite. Doszczętnie zniszczone jest miejskie centrum. Skalę zniszczeń porównać można do sąsiedniej Buczy, o której usłyszał świat, bo odnaleziono tam masowe groby pomordowanych cywilów. Borodzianka jest zupełnie nieprzystosowana do normalnego życia. Nie ma prądu, nie działają sklepy, ani szpitale.

Wszędzie tylko gruzy i gruzy. A pod nimi dziesiątki i setki zabitych. Kilka dni temu znaleziono pod gruzami pierwsze 120 ciał. A takich gruzowisk jest w mieście jeszcze co najmniej osiem.

Jeden z naszych oficerów powiedział mi, że trudno jest obecnie prowadzić dalsze prace poszukiwawcze. Wszytko jest bowiem zaminowane. Pod ciałami zabitych znajdują się miny. Zaminowane są także drzwi do mieszkań prywatnych. I przy próbie ich otwarcia może w każdej chwili dojść do wybuchu. Zaminowana jest także znaczna część obszaru miasta, w tym drogi i lasy. Przedstawiciel władz miejskich informował również, że podczas okupacji Borodzianki żołnierze rosyjscy strzelali do osób ratujących sąsiadów spod gruzów, a ofiary były grzebane żywcem w piwnicach.

 

 

 

Na zdjęciach: Zniszczenia wojenne w Borodziance (marzec – kwiecień 2022)

Jak często dochodziło w Borodziance do bombardowań?

– Mieszkańcy byli bombardowani wielokrotnie w ciągu doby – w godzinach porannych, popołudniowych i wieczornych. Ze wstępnych informacji wynika, że wśród ofiar były również kobiety. O dzieciach nie ma jeszcze żadnych wiadomości. Co więcej, obywatelki Ukrainy padały ofiarami gwałtów, a następnie były zabijane. Poza tymi zabitymi, ofiarami, nie ma niestety wielu świadków. W celu wyjaśnienia sprawy gwałtów i morderstw powołana zostanie specjalna komisja, która będzie dokładnie badać skalę zbrodni żołnierzy Putina.

Niektórzy mieszkańcy Borodzianki schronili się przed okupantami w Piaskówce. – Większość z nich nie ma już swoich domów. Zostaną więc u nas na miesiąc albo dwa. U siebie nie mają przecież żadnych możliwości bytowych. Pomoc humanitarna dociera na szczęście zarówno do Borodzianki jak i zbombardowanej Piaskówki, w której Rosjanie całkowicie zniszczyli 15 domów mieszkalnych, a dużo, dużo więcej częściowo uszkodzili. Tu też nie działają żadne sklepy, apteki, ani nic. Niedawno przywieźliśmy z kolegą kolejne paczki ze Lwowa. Przenieśliśmy je do mieszkania i poszliśmy spać.

A o 5.30 obudził nas potężny wybuch. Myślałem, że został trafiony nasz dom. Jak się później okazało, że była to bomba lotnicza, która wybuchła 400 metrów od naszego domu i wybiła pięciometrową dziurę w ziemi.

Takie i podobne wydarzenia zmuszały ludzi do przebywania w piwnicach non stop przez okres dwóch tygodni. Tak było m.in. w Piaskówce. W Borodziance natomiast ludzie ukrywali się przed nalotami przez cały miesiąc. Rosjanie zamiast oczekiwanych bukietów kwiatów, chleba i soli przy wkroczeniu na Ukrainie spotkali się z oporem jej mieszkańców.

Jak obecnie radzą sobie z tym wszystkim ludzie?

–  Część mieszkańców zginęła w swoich domach, które były bombardowane nawet w nocy. Wielu nie zdążyło nigdzie uciec. Część siedziała w czasie nocnych bombardowań w piwnicach i zginęła pod gruzami bloków. Dopiero teraz odnajdujemy ich ciała. Nie wiemy jeszcze, ilu ich dokładnie tam było. Według wstępnych szacunków mogło w Borodziance zginąć więcej ludzi niż np. w Buczy. Telewizja pokazuje, że ludzie zaczynają powoli wracać. Jacy to są ludzie? Ci którzy nie stracili swoich mieszkań, choć nie ma w nich jeszcze elektryczności, gazu ani wody i nie działają jeszcze telefony.

Dziękuję za rozmowę. Życzę Tobie i całej Ukrainie zwycięstwa nad okupantami.