Zdalne kształcenie z problemami. Awarie serwisów

Zgodnie z decyzją MEN, od dziś nauczyciele w całej Polsce mają obowiązek przejść na zdalne kształcenie. Niestety podstawowe narzędzia służące do komunikowania się z uczniami i rodzicami mają problemy z udźwignięciem problemu

Od rana nauczyciele i rodzice alarmują o problemach z różnego rodzaju serwisami e-learningowymi, w tym z dziennikami elektronicznymi.

Padł m.in. Librus, jedna Z najbardziej popularnych platform wykorzystywana przez ok. połowę szkół i placówek oświatowych w kraju (tj. 7 tys. szkół).

„Informujemy, że obecnie występują chwilowe problemy techniczne, które mogą utrudniać zalogowanie się oraz korzystanie z rozwiązania LIBRUS Synergia” – poinformował nas Marcin Kempka, prezes LIBRUS Synergia.

„Pracujemy nad tym, aby pełna sprawność systemu została przywrócona w niedługim czasie” – zapewnił nas szef Librusa.

Prezes nie ukrywa, że Librus musi się mierzyć z ogromnym obciążeniem, który w ostatnich dniach wzrósł o kilka tysięcy procent.

Firma już od jakiegoś czasu przygotowywała się do spodziewanych zmian w metodach kształcenia. 17 marca ostrzegała w komunikacie: „W trosce o bezpieczeństwo naszych pracowników podjęliśmy decyzję, że od poniedziałku (16 marca) pracownicy firmy Librus rozpoczną pracę zdalną. Dołożymy wszelkich starań, aby w żaden sposób nie wpłynęło to na jakość świadczonych dla Państwa usług. Prosimy jednak o wyrozumiałość, bo sytuacja jest niestandardowa dla nas wszystkich. Co ważne – w najbliższych dniach i tygodniach planujemy podjąć szereg działań, w tym wydać kilka SPEC-aktualizacji systemu Synergia, które wesprą Państwa w realizacji zadań szkoły w tym trudnym okresie”.

Librus przyznawał, że „obecna sytuacja jest dla nas wszystkich ogromnym wyzwaniem”.

Problemy ma także inny popularny w szkołach system – Vulcan. Firma przyznała, że doszło do „czasowych utrudnień w dostępie do aplikacji hostowanych”.

„Informujemy, że obecnie występują chwilowe problemy techniczne, które mogą utrudniać zalogowanie się oraz korzystanie z naszych aplikacji hostowanych, w tym e-dziennika UONET+. Pracujemy nad jak najszybszym przywróceniem sprawności naszych systemów. Serdecznie przepraszamy za utrudnienia” – zapewniło kierownictwo firmy.

Nauczyciele skarżą się także na problemy z innymi systemami do e-learningu, które albo się zawieszają albo działają bardzo wolno.

* „Edukacja zdalna od rana jest w trybie 503. Tylko chwilami działa” – skomentował na Facebooku jeden z nauczycieli.

* „W Teams od pół godziny wysyłam króciutką pracę domową dla jednej klasy i pewnie jeszcze to potrwa, dziennik Vulcan działa ale w tempie anemicznego muła po zawale” – dodał inny.

* „Ile można czekać. Minister edukacji zabłysnął… Ale czym?? bo na pewno nie rozsądkiem”

* „Warszawskie LO. Polska masakra edukacyjna internetem. Librus się wogóle nie ładuje a w epodręcznikach córka ma komunikat, że nie ma użytkownika o tych danych. Uczniowie z jej klasy, którym się udało zalogować, nie słyszą nauczyciela, lecz stwierdzenia w prostych żołnierskich słowach o aktualnej sytuacji z domu jednego uczniów. E szkoła jest dobrze przemyślana i policzona. Czuwaj!”

* „Librus padł w całej Polsce. Inne platformy przeciążone. Dzieci zdenerwowane, boją się ocen.
Brawo dla ministerstwa za rewelacyjną edukację”

* „To było wiadome że system tego nie przełknie, tylko minister edukacji tego nie wiedział”

Nawet ministerstwo edukacji, prezentując do tej pory urzędowy optymizm, chyba zaczęło sobie zdawać sprawę z problemów, jakie wiążą się z całym przedsięwzięciem. Minister edukacji Dariusz Piontkowski przyznał dziś, że tylko niewielka część zdalnych lekcji będzie się odbywała w formie łączeń online na żywo. Zaznaczył, że zdecydowana większość będzie polegała na kontaktach nauczycieli z uczniami drogą emailową, telefoniczną albo przez dziennik elektroniczny .

Szkoła online. Szef MEN o ograniczeniach technicznych zdalnego nauczania i planie zakupu komputerów

(PS, GN)