Pomysł by likwidować domy kultury w mieście kultury był wyjątkowo nietrafiony. Ktoś chyba nie pomyślał. Wysoka jakość pracy domów kultury i ośrodków sportu jest naprawdę w Krakowie doceniana.
Z Arkadiuszem Boroniem, prezesem Okręgu Małopolskiego ZNP, rozmawia Jarosław Karpiński
Władze Krakowa wycofały się z likwidacji domów kultury i ośrodków sportowych w mieście. Jaki wpływ na tę decyzję miały protesty ZNP i petycje, pod którymi Związek zbierał podpisy?
– Nasze działania miały na to wpływ. Dużą pracę w tym zakresie wykonał zwłaszcza Robert Lang z Oddziału ZNP Kraków-Nowa Huta. To on przygotował internetową petycję i zbierał podpisy w obronie domów kultury i środków sportu. Presja na lokalne władze wywierana była także ze strony okręgu i oddziałów ZNP w Krakowie. Prowadziliśmy rozmowy z organem prowadzącym, z kuratorem oświaty. Myślę, że stanowisko kurator oświaty było istotne. W rozmowie ze mną pani kurator powiedziała, że absolutnie nie wyrazi pozytywnej opinii w sprawie planowanych przekształceń. Ale też nacisk społeczny był duży. Swoje zrobiły petycje w obronie krakowskiej edukacji pozaszkolnej oraz akcje, które organizowali dyrektorzy ośrodków kultury i ośrodków sportu.
Pomysł przekształceń MDK i Międzyszkolnych Ośrodków Sportowych krytykowali radni wszystkich klubów, wskazując, że oszczędności trzeba szukać gdzie indziej, nie w edukacji, a oszczędzanie na dzieciach to ostateczność.
– Można mówić, że doszło do porozumienia ponad podziałami. Ale trzeba też dodać, że pomysł by likwidować domy kultury w mieście kultury był wyjątkowo nietrafiony. Ktoś chyba nie pomyślał. Oszczędności byłyby niewielkie, za to zmarnowany zostałby dorobek kilkudziesięciu lat pracy tych placówek. A są one bardzo wysoko oceniane przez społeczeństwo. Wysoka jakość pracy domów kultury i ośrodków sportu jest naprawdę w Krakowie doceniana.
Co dalej? Prezydent Jacek Majchrowski zapowiedział, że kierowany przez niego samorząd będzie się musiał zmierzyć z kryzysem ekonomicznym o niespotykanej od kilkudziesięciu lat skali, a co za tym idzie cięcia krakowskiej oświaty zapewne nie ominą.
– Poza pomysłem likwidacji MDK-ów i MOS-ów na razie symptomów cięć nie ma. Natomiast trzeba się zgodzić z prezydentem, że skala kryzysu w Krakowie będzie bardzo duża. To m.in. dlatego, że Kraków jest miastem turystycznym. Miasto zarabia w znacznej mierze dzięki hotelom, restauracjom, organizacji wycieczek. Ten sektor się załamał, są dużo mniejsze wpływy z podatków. Ale nie ma zgody ZNP na to, żeby łatać dziurę budżetową kosztem edukacji, bo tu już nie ma z czego zabierać. Od lat głoszę tezę, że państwo polskie wycofuje się z odpowiedzialności finansowej za edukację publiczną, zmniejsza wydatki na ten cel w odniesieniu do PKB. Uważam, że doszliśmy już do ściany.
A co wynika z analizy arkuszy organizacji na przyszły rok szkolny?
– Jesteśmy w trakcie. Ale wstępna analiza pokazuje, że jednak będzie dużo wakatów. Konkrety będziemy znali 14 maja. Trend związany z odchodzeniem nauczycieli ze szkół i tym, że młodzi ludzi nie wiążą swojej przyszłości z tym zawodem, niestety utrzymuje się. Będziemy mieć problem, przed którym przestrzegamy od czasu strajku. Może się okazać, że jakość edukacji będzie dużo gorsza przez to, że odejdą doświadczeni nauczyciele, a młodzi nie będą chcieli pracować w naszym zawodzie.
Dziękuję za rozmowę.
Fot: Facebook
Sukces ZNP. Kraków wycofuje się z likwidacji domów kultury i międzyszkolnych ośrodków sportowych