Degradacja oświaty do zaledwie jednego z czterech działów w nowym superresorcie? Czy taki scenariusz jest rozpatrywany w Prawie i Sprawiedliwości?
Od dwóch tygodni w mediach pojawiają się informacje o różnych koncepcjach przebudowy rządu po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich.
Ostatnią z nich opisały 27 lipca “Dziennik Gazeta Prawna” i “Rzeczpospolita”. Obie gazety – powołując się na polityków PiS – twierdzą, że według wstępnych planów, z obecnych 20 ministerstw może się ostać 10-12 superresortów. Według “Rz”, cała operacja najpewniej skończy się na redukcji rządu do 16 ministerstw.
Według relacji zarówno “Rz” jak i “DGP”, likwidacji ma ulec m.in. ministerstwo sportu. Zdaniem „DGP”, sport może został przyłączony do ministerstwa edukacji. Połączenie ministerstwa edukacji z ministerstwem sportu nie jest nową koncepcją. W takiej konstrukcji resort edukacji funkcjonował w okresie rządów koalicji SLD-PSL.
Jednak radio RMF FM dotarło do informacji, że opisany powyżej pomysł to tylko część szerszego projektu, w którym oświata zostałaby zdegradowana do zaledwie jednego z czterech działów w nowym superresorcie kierowanym przez obecnego wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego.
„Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wśród rekonstrukcyjnych scenariuszy jest powołanie nowego superresortu. Miałby on obejmować aż cztery obecne ministerstwa: edukacji, nauki, kultury i sportu. Mógłby nim kierować wicepremier Piotr Gliński” – poinformowało radio RMF FM.
Stacja zastrzegła, że „na razie to tylko plan, ostateczna decyzja nie zapadła, bo w rządzie są wątpliwości, czy można efektywnie zarządzać aż w tylu sprawach”.
Do sprawy połączenia czterech resortów w jeden wielki superresort odniósł się premier Mateusz Morawiecki. – Nie ma żadnych ostatecznych decyzji co do kształtu ministerstw w przyszłości – zapewnił szef rządu.
– Rzeczywiście, jedną z przesłanek, która nam przyświeca, jest to, żeby przyspieszyć proces decyzyjny poprzez zmniejszenie presji polski resortowej, jak to się potocznie nazywa. A to oznacza pewne łączenia, ale żadnych ostatecznych decyzji kierownictwo polityczne jeszcze nie podjęło – zastrzegł.
Gdyby jednak w partii rządzącej wygrała koncepcja stworzenia superministerstwa, to oświata trafiłaby prawdopodobnie w ręce jednego z wielu wiceministrów, jacy zapewne zostaliby w nim powołani do zarządzania tak gigantyczną instytucją.
A tym samym PiS zdegradowałby edukację do jednego z wielu działów, jakim zajmowałby się taki superresort.
Jedynym punktem odniesienia może tu być obecne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, w którym oprócz ministra pracuje dodatkowo czterech wiceministrów. MSWiA skupia w swoich rękach jednak tylko trzy działy administracji rządowej, a nie cztery, jak by to było w przypadku superresortu Glińskiego.
Z kolei Ministerstwem Finansów obejmującym obecnie trzy działy administracji zarządza minister oraz siedmiu wiceministrów.
(PS, GN)