Dwa dni temu minister edukacji twierdził, że przyznanie nauczycielom podwyżek w wysokości, jakiej oczekują, „są nie do zaakceptowania z punktu widzenia budżetu państwa”. Dziś premier Mateusz Morawiecki ogłosił rekordową waloryzację emerytur, a także 13-tki i 14-tki dla emerytów, co w sumie ma kosztować państwo ok. 60 miliardów złotych, czyli kilkukrotnie więcej niż postulowane podwyżki w oświacie. Nie jesteśmy przeciw waloryzacjom, ale uważamy, ze skoro w budżecie są pieniądze, to rząd nie powinien skąpić ich na rozwiązanie problemy katastrofalnie niskich płac w oświacie.
– Drodzy seniorzy, poprawa waszego życia jest dla nas najważniejszym priorytetem – mówił dziś premier. Jego zdaniem, to właśnie seniorów najbardziej dotknęła inflacja.
Dlatego rząd przygotował 7-procentową, rekordową w ostatnich 20 latach waloryzację, która wejdzie w życie 1 marca br. Ponadto emeryci od kwietnia otrzymają 13-tkę, a jesienią – 14-tkę.
Tylko te dwa ostatnie świadczenia mają kosztować łącznie ponad 40 miliardów złotych! Koszt waloryzacji to dla budżetu państwa kolejne 18 mld zł. Zapowiedzi premiera oznaczają w sumie dodatkowy transfer w wysokości ponad 58 mld zł. Dla porównania – to o 5 mld zł więcej niż w tym roku rząd wyda na utrzymanie szkół, przedszkoli i placówek oświatowych (subwencja oświatowa na 2022 r. to 53 mld zł).
W dodatku, emerytury do 2,5 tys. zł od 1 stycznia br. są zwolnione od podatku (zgodnie ze zmianami podatkowymi Polskiego Ładu).
Według minister rodziny Marleny Maląg, pieniądze dla emerytów znalazły się dzięki „dobrze zarządzanym finansom publicznym”, a transfer pieniędzy jest przejawem „solidarności międzypokoleniowej”.
Co ciekawe, jeszcze dwa dni temu w budżecie miało brakować pieniędzy. Tak przekonywał nauczycieli Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji, podczas sejmowej debaty nad obywatelskim projektem ustawy „Godne płace i wysoki prestiż nauczycieli” zakładającym uzależnienie wysokości wynagrodzeń nauczycieli od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Dzięki inicjatywie ZNP, nauczycielskie pensje wzrosłyby o ok. 1000 zł na etat.
Piontkowski twierdził, że państwa nie stać na takie podwyżki. Jego zdaniem, wprowadzenie ustawy w życie kosztowałoby 20 mld zł. Zarzucił ZNP, że “nie zwrócił uwagę na to, jakie są realne możliwości budżetu państwa”. – Rząd negatywnie opiniuje ten projekt ustawy – stwierdził wiceminister edukacji.
Jeszcze mocniej o projekcie tego dnia wypowiedział się minister edukacji Przemysław Czarnek. – Z punktu widzenia reguł budżetowych jest to po prostu nie do zaakceptowania. Związki zawodowe o tym wiedzą, dlatego propozycję prezesa Broniarza traktuję jako mało poważną – ogłosił szef MEiN.
Prezes ZNP Sławomir Broniarz przypomniał podczas debaty w Sejmie, że projekt Związku – jeśli chodzi o koszty – tak naprawdę niewiele różni się od projektu zmian w Karcie przedstawionego przez Przemysława Czarnka. – Tyle tylko, że w projekcie ministra Czarnka pracę traci od 40 do 50 tys. nauczycieli i to jest źródło, z którego ministerstwo chciało pokryć wzrost płac – zauważył Sławomir Broniarz. Co więcej, w jednym z wywiadów w październiku ub.r. Czarnek zadeklarował, że nie wyklucza powiązania wynagrodzeń w oświacie z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. – Wtedy te 20 miliardów nie były problemem, a teraz stały się problemem? – pytał Sławomir Broniarz.
Prezes Związku powołał się też na zapewnienia polityków PiS o świetnej sytuacji gospodarczej Polski. – Słyszymy, że Polska jest w okresie niebywałej prosperity, że to od nas pożyczają pieniądze, że nigdy nie było tak fantastycznej sytuacji gospodarczej, jak jest teraz. Wykorzystajmy to, podzielmy się tym wzrostem z obywatelami, także nauczycielami. W zamian słyszymy, że pieniądze są, ba, jesteśmy w stanie zrezygnować nawet z Krajowego Planu Odbudowy, a z drugiej strony – że nie ma pieniędzy na postulaty nauczycieli – wytknął prezes ZNP.
W jego opinii, projekt obywatelski należy rozpatrywać w kontekście ostatnich wydarzeń, gdy nauczyciele zostali poszkodowani w efekcie zmian podatkowych Polskiego Ładu. – Słyszymy, że w przyszłym roku otrzymamy zwrot. Apeluję więc do pana premiera: niech wprowadzi regulację prawną, która wszystkim dłużnikom pozwoli zapłacić za gaz, prąd, wzrost cen z przyszłorocznych zwrotów, jeżeli one się pojawią – stwierdził Sławomir Broniarz.
(PS, GN)