ZNP przedstawił projekt podwyższający pensje nauczycieli. PiS na to: ZNP „interesuje się nadmiernie sprawami nauczycieli”

O rzeczową debatę i merytoryczne uwagi zwrócił się prezes ZNP Sławomir Broniarz podczas debaty nad obywatelską inicjatywą ustawodawczą „Godne płace i wysoki prestiż nauczycieli”, która zakłada powiązanie wynagrodzeń nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Posłowie PiS odpowiedzieli oskarżeniami o niewdzięczność i pretensjami, że Związek „interesuje się nadmiernie sprawami nauczycieli” w okresie rządów tej partii

Debata nad projektem odbyła się tuż po bardzo smutnym punkcie w obradach Sejmu – przegłosowaniu wrzuconego do porządku obrad w ostatniej chwili, bez żadnych zapowiedzi i dyskusji, lex Czarnek, ustawy, przeciwko któremu protestował ZNP wraz z dziesiątkami innych organizacji pozarządowych. – Minister Czarnek stał się dla PiS-u jakimś guru – zauważył Dariusz Klimczak, poseł Koalicji Polskiej, komentując owacje posłów PiS tuż po głosowaniu. Posłanka PPS Joanna Senyszyn zaproponowała, by „minutą ciszy uczcić pamięć polskiej szkoły zamordowanych przez lex Czarnek”.

Sejm zagłosował nad lex Czarnek. Ustawa w rękach prezydenta

Od komentarza do tego wydarzenia rozpoczął swoje wystąpienie też prezes ZNP: – Przychodzi mi prezentować projekt inicjatywy obywatelskiej w niezwykłych okolicznościach. Mam nadzieję, że rodzice i nauczyciele oraz cała społeczność szkolna na długo ten moment zapamiętają.

– Przedstawiam Wysokiej Izbie obywatelski projekt zmian w ustawie – Karta Nauczyciela, opracowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, poparty podpisami ponad 250 tys. obywateli – kontynuował prezes Związku. Jego zdaniem, projekt zasługuje na miano ustawy ratunkowej. – Tak, proszę Państwa, to ustawa, która w pierwszej kolejności nie tyle zapewni nauczycielom podwyżki, ale stanie się szansą na uratowanie tego, co stopniowo, z roku na rok rozsypuje się w każdej z ok. 30 tys. placówek oświatowych w Polsce – jakości kształcenia i dobrych warunków nauki dla naszych dzieci i wnuków – uzasadnił.

https://sejm-embed.redcdn.pl/Sejm9.nsf/VideoFrame.xsp/Wypowiedz/B191208125657BC1C12587E5004240F7

Sławomir Broniarz przypomniał, że jakość kształcenia zależy w dużym stopniu od tego kto uczy polskie dzieci i młodzież, kto pracuje z dziećmi w przedszkolach i uczniami w szkołach oraz placówkach oświatowych, a jednym z największych problemów w oświacie są obecnie niedobory kadrowe. – Nauczycieli brakuje, a powodem jest poziom wynagrodzeń w oświacie – stwierdził. Powołał się na Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Marcina Wiącka, który ostrzegł niedawno, że „niedobór nauczycieli może powodować nieodwracalne szkody w poziomie wykształcenia uczniów i uczennic oraz negatywnie wpłynąć na realizację prawa do nauki (art. 70 Konstytucji)”.

Z raportu OECD „Education at a Glance” wiadomo, że polscy nauczyciele należą do najgorzej wynagradzanych na świecie. Specjaliści z OECD porównali zarobki nauczycieli szkół podstawowych m.in. po przepracowaniu 10 lat. W tym zestawieniu polscy nauczyciele znaleźli się na czwartym miejscu od końca (!) wśród krajów OECD. Gorzej zarabiają jedynie nauczyciele na Węgrzech, Słowacji i w Grecji. W raporcie porównano także maksymalne zarobki nauczycieli szkół podstawowych w szczytowym momencie kariery. Wynagrodzenie polskiego nauczyciela w szczytowym punkcie kariery stanowi zaledwie 55,2 proc. średnich zarobków nauczycielskich w OECD i 54,8 proc. średniej w UE.

Godne płace nauczycieli – podpisy już w Sejmie!

– Co o tym mówią polscy nauczyciele? Kilkanaście dni temu zatrudniona na 2/3 etatu młoda nauczycielka podsumowała na jednym z portali społecznościowych swoje zarobki. W styczniu wypłacono jej 1732 zł brutto. To zapłata za 112 godzin pracy w miesiącu. Wyszło 15,46 zł za godzinę. Przypomnę, że w tym roku minimalna stawka godzinowa wynosi 19,7 zł. „Wczoraj z ciekawości czytałam ogłoszenia o pracę, dzisiaj już z potrzeby” – dodała nauczycielka – opisywał prezes ZNP.

Przypomniał, że od stycznia 2022 r. duża część nauczycieli w Polsce otrzymuje dodatek wyrównawczy, bo ich pensja jest niższa od wynagrodzenia minimalnego. Minimalne wynagrodzenie wzrosło do 3010 zł, tymczasem wynagrodzenie nauczycieli pozostało w miejscu. Młody nauczyciel z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym zarabia obecnie 2949 zł brutto, czyli o 61 zł mniej niż wynosi nowa stawka dla osób bez wykształcenia i pracujących na najniższej krajowej! Wynagrodzenie nauczyciela kontraktowego jest dziś wyższe o zaledwie 24 zł od wynagrodzenia minimalnego.

ZNP zaproponował w obywatelskim projekcie, by wysokość średniego i zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego stanowiła określony procent przeciętnego wynagrodzenia obowiązującego w III kwartale roku wcześniejszego. To oznaczałoby podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego o 842-1122 zł.

Co na to posłowie partii rządzącej? Lidia Burzyńska (PiS) określiła projekt „sytuacją dość kuriozalną”. – Związek jest organizacją ludzi pracy powołaną do obrony ich praw i interesów. Czyli ma popierać i wspierać nauczycieli zawsze, a nie tylko interesować się tak nadmiernie ich sprawami w czasach, kiedy rządzi PiS – wypaliła parlamentarzystka partii rządzącej. A potem zaczęła opowiadać o okresie rządów Joanny Kluzik-Rostkowskiej (KO) w ministerstwie edukacji (czyli ponad 6 lat temu).

Posłance Burzyńskiej wiele czasu zajęło też przedstawienie zasług PiS dla nauczycieli. Opowiadała m.in. o podwyżkach w poprzednich latach. W końcu oznajmiła, że „w ocenie również środowisk oświatowych podjęte działania okazały się jednak niewystarczające do podniesienia prestiżu zawodu nauczyciela”. – Efekty dotychczasowych działań podejmowanych w celu zwiększenia prestiżu zawodu nauczyciela bezspornie wskazują, że uatrakcyjnienie zawodu nauczyciela nie nastąpi wyłącznie poprzez podwyższenie wynagrodzeń nauczycieli, lecz wymaga dokonania jednocześnie istotnych zmian systemowych w zakresie statusu zawodowego tej grupy zawodowej – przekonywała Lidia Burzyńska.

Dodała, że posłowie PiS „z należytą starannością” pochylą się nad projektem.

Wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski też skupił się na historii i wyliczaniu nakładów na edukację w okresie rządów PO-PSL. Jego zdaniem, w ostatnich latach wynagrodzenia w oświacie wzrósł o ok. 30 proc. – Próbowaliśmy też rozmawiać ze stroną społeczną, związkami zawodowymi i przedstawicielami samorządów na temat zmian w pragmatyce zawodowej nauczycieli powiązanych ze wzrostem wynagrodzenia. Uważamy, że nauczyciele powinni zarabiać więcej. Nasze propozycje nie spotkały się z pozytywną odpowiedzią ze strony związków zawodowych, które praktycznie zawiesiły rozmowy – mówił wiceszef MEiN.

Warto przypomnieć, że związki nie zawiesiły rozmów z resortem edukacji, ale to ministerstwo pod koniec 2021 r. przestało organizować spotkania Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty (choć wcześniej zapowiedziało kontynuację negocjacji). Temat zmian w Karcie Nauczyciela zniknął więc za sprawą kierownictwa MEiN a nie związków zawodowych.

– Związki zawodowe niestety nie chciały o tym rozmawiać. Stąd propozycja mówiąca o wzroście wynagrodzeń od września 2022 r. o 30 proc. niestety nie będzie mogła być zrealizowana – ogłosił Piontkowski.

W rzeczywistości, nauczyciele nie otrzymaliby takiej podwyżki. Ministerstwo proponowało bowiem likwidację niektórych dodatków, jak m.in. na start i dodatku uzupełniającego, obcięcie środków na dodatek wiejski oraz obcięcie o połowę odpisu na zfśs. Ponadto MEiN chciało podwyższyć pensum o 4 godziny i zobowiązać nauczycieli do realizacji dodatkowo 8 godzin na rzecz szkoły. W sumie więc propozycja MEiN nie zrekompensowałaby nauczycielom nawet utraty innych uprawnień i nałożenie dodatkowych obowiązków.

Piontkowski poinformował jednak, że „wkrótce postaramy się przedstawić inną propozycję”.

Obywatelskiemu projektowi wiceszef MEiN nie poświęcił dużo czasu. Jego zdaniem, wprowadzenie ustawy w życie kosztowałoby 20 mld zł. Zarzucił ZNP, że „nie zwrócił uwagę na to, jakie są realne możliwości budżetu państwa”.

– Rząd negatywnie opiniuje ten projekt ustawy – stwierdził wiceminister edukacji.

Niemal cała opozycja poparła założenia projektu. Elżbieta Gapińska (KO) przyznała, że nauczyciele to „jedna z najlepiej wykształconych grup zawodowych i jednocześnie jedną z najsłabiej wynagradzanych”. – A teraz dobiliście ich państwo Polskim Ładem – zauważyła. Dodała, że w okresie rządów PO i PSL, w latach 2008-2012 pensje nauczycieli wzrosły o 42 proc., czyli o ok. 1000 zł na etat. – Skoro rząd twierdzi, że mamy znakomitą sytuację gospodarczą, wypadałoby powiązać zarobki nauczycieli z wynagrodzeniami w gospodarce i je ostatecznie uregulować. Jeśli tak się nie stanie, grozi nam odejście nauczycieli, właśnie do pracy w gospodarce – ostrzegła posłanka KO.

– Już obecnie młodzi i wykształceni ludzie szukają miejsca zatrudnienia poza szkołą. A z takich przedmiotów, jak matematyka, fizyka, chemia, czy nauka zawodu brakuje nauczycieli, szczególnie w dużych miastach – dodała. Przypomniała o „niegodnych atakach na nauczycieli” podczas ostatniego strajku i o przygotowywaniu przez Kancelarię Premiera akcji hejterskiej z udziałem zaprzyjaźnionych mediów.

– Klub KO popiera projekt wskazując jednocześnie, że podwyżki powinny być finansowane z budżetu, a nie przerzucane na samorządy – podsumowała posłanka KO.

Inicjatywę ZNP poparli posłowie klubu Lewicy. – To projekt, który trafia w samo sedno problemów, jakie trawią dziś polski system edukacji. Trafia w samo sedno, bo dotyczy ludzi, bez których tego systemu po prostu by nie było – podkreślił Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica). – Przecież to nie szkoła uczy, uczą nauczyciele. To nie szkoła opiekuje się dziećmi, opiekują się nimi nauczyciele i pracownicy oświaty. W końcu, to nie szkoła wychowuje młodych ludzi, wprowadza ich w świat wartości, wspiera codzienny rozwój, przygotowuje do dorosłego życia. Robią to wszystko, każdego dnia, obok rodziców, nauczyciele i nauczycielki – dodała.

Jej zdaniem, uczniowie powinni trafiać pod skrzydła dobrze przygotowanych do swojej pracy i wynagradzanych nauczycieli. – Pensje nauczycieli nie mają dziś z godnością nic wspólnego. Wielu pedagogów zarabia mniej niż najniższa krajowa – zauważyła posłanka Lewicy. Dodała, że niskie pensje oświaty są po prostu obraźliwe dla nauczycieli oraz są „wstydem dla państwa i rządu”. – Nauczyciele są przez wiele lat traktowani przez prawicową władzę z pogardą. Niedoceniani, źle wynagradzani, a nawet jak dowiedzieliśmy się niedawno ze słynnej skrzynki ministra Dworczyka, dobijani falą hejtu i poniżenia, nauczyciele stali się dla PiS wrogiem publicznym numer jeden – przypomniała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. W efekcie, oświata przeżywa kryzys kadrowy, a ze szkół odchodzą doświadczeni nauczyciele.

– Dlatego ten projekt ustawy zasługuje na pełne uznanie i poparcie – uzasadniła przedstawicielka Lewicy. Jej zdaniem, ZNP podjął się wysiłku, na jaki nie zdobył się rząd PiS i tak naprawdę wykonał pracę, jaką powinien był wykonać właśnie rząd. – Klub Lewicy oczywiście z pełnym zaangażowaniem poprze ten projekt ustawy – zadeklarowała.

Projekt ZNP nie ma co liczyć za to na poparcie ze strony Konfederacji. – Zamiast do Karty Nauczyciela dodawać kolejne zapisy i zamiast dodawać do niej kolejne podwyżki dla nauczycieli, tak jak proponuje ZNP, Kartę Nauczyciela należy zlikwidować – ogłosił Artur Dziambor (Konfederacja). Jego zdaniem, w oświacie „należy wprowadzić zasady rynkowe, bony oświatowe i urynkowienie szkół”. – Należy doprowadzić do sytuacji, gdy szkoły są prywatnymi firmami, oferują edukację – stwierdził poseł Konfederacji. – Nie będziemy tego popierać – dodał.

– Rząd traktuje nauczycieli jak wrogów publicznych, przeszkodę w forsowaniu swojego modelu ideologii, który chcą w szkole zaszczepić – mówił Dariusz Klimczak (Koalicja Polska). Dodał, że posłowie KP poprą rozwiązanie, które zakłada powiązanie wynagrodzeń nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce „z oczywistych względów”. – Skutkiem takiej zmiany będzie znaczny wzrost wynagrodzeń nauczycieli, bardzo potrzebny – wyjaśnił poseł KP. W jego opinii, Sejm powinien jednak wskazać źródła, skąd państwo weźmie pieniądze na podwyżki w oświacie, ponieważ możliwości samorządów w tej kwestii już się wyczerpały.

Michał Gramatyka (Polska 2050) zwrócił uwagę na zarobki nauczyciela stażysty w wysokości 2949 zł, które są niższe od pensji minimalnej wynoszącej 3010 zł. – Tak wygląda dziś start zawodowy nauczyciela. Poseł zarabia co najmniej 5 razy więcej, też w momencie startu zawodowego w tej izbie – zauważył Michał Gramatyka. Dodał, że zarobki w gospodarce rozchodzą się z wynagrodzeniami w oświacie, które „są skandalicznie niskie”.

– Nauczyciel niemiecki zarabia cztery razy więcej od polskiego, francuski – trzy razy więcej. Ze skandynawskimi pensjami nawet nie ma sensu się porównywać, ale także bliscy nam Czesi i Słowacy zarabiają więcej – przekonywał poseł Polski 2050.

Przyznał, że nauczyciele to „twardzi ludzie”, ale „nawet twardzi ludzie mówią czasami: dość”. Efektem są braki kadrowe w oświacie, a grupa fejsbukowa przeznaczona dla nauczycieli zmieniających zawodów jest już 18 tys. osób. – Koło Polski 2050 będzie popierać ten projekt – podsumował Michał Gramatyka.

Koło PPS zadeklarowało poparcie dla inicjatywy obywatelskiej. – Sytuacja nauczycieli jest dramatyczna. Coraz więcej nauczycieli odchodzi z zawodu. Nauczyciele zarabiają śmiesznie mało. Rosną koszty utrzymania spowodowane inflacją doprowadzą do sytuacji, że już niedługo nie będzie komu uczyć naszych dzieci – podkreśliła Joanna Senyszyn (PPS). Nie wykluczyła, że rządowi PiS na tym właśnie zależy – by nauczyciele odeszli z zawodu, a „brakujących nauczycieli minister Czarnek uzupełni katechetami albo żołnierzami WOT”. Posłanka PPS zaproponowała, by pieniądze, jakie dziś państwo wydaje na lekcje religii w szkołach, przeznaczono na podwyżki dla nauczycieli.

– Dużo czasu będą musieli spędzić księża w konfesjonałach, żeby wybaczyć niektórym grzechy i opowiadane tutaj głupstwa – podsumował prezes ZNP.

Jego zdaniem, projekt ZNP – jeśli chodzi o koszty – tak naprawdę niewiele różni się od projektu zmian w Karcie przedstawionego przez Przemysława Czarnka. – Tyle tylko, że w projekcie ministra Czarnka pracę traci od 40 do 50 tys. nauczycieli i to jest źródło, z którego ministerstwo chciało pokryć wzrost płac – zauważył Sławomir Broniarz. – I to nie związki zawodowe zawiesiły udział w spotkaniach. Ostatnie posiedzenie zespołu odbyło się 7 grudnia 2021 r. Co stało na przeszkodzie, aby spotkać się ze związkami zawodowymi? Kilkukrotnie, także wczoraj, prosiłem o spotkanie z ministrem Czarnkiem. Jakoś tak dziwnie facet nigdy nie ma czasu, odwagi, czy chęci? – pytał. Zapewnił, że „chcemy rozmawiać i jesteśmy gotowi do rozmów”.

– Nawet państwa akolici – Solidarność – która zaprezentowała podobny pogląd, ba, nawet dalej idący, nie spotkała się z taką negacją. A pan minister Czarnek próbując reanimować sekcję oświaty Solidarności wspomniał dziś, że to Solidarność zaproponowała taki projekt jak nasz, obywatelski – przypomniał prezes Związku. Natomiast w jednym z wywiadów w październiku ub.r. Czarnek zadeklarował, że nie wyklucza powiązania wynagrodzeń w oświacie z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. – Wtedy te 20 miliardów nie były problemem, a teraz stały się problemem? – pytał Sławomir Broniarz.

Prezes Związku powołał się też na zapewnienia polityków PiS o świetnej sytuacji gospodarczej Polski. – Słyszymy, że Polska jest w okresie niebywałej prosperity, że to od nas pożyczają pieniądze, że nigdy nie było tak fantastycznej sytuacji gospodarczej, jak jest teraz. Wykorzystajmy to, podzielmy się tym wzrostem z obywatelami, także nauczycielami. W zamian słyszymy, że pieniądze są, ba, jesteśmy w stanie zrezygnować nawet z Krajowego Planu Odbudowy, a z drugiej strony – że nie ma pieniędzy na postulaty nauczycieli – wytknął prezes ZNP.

W jego opinii, projekt obywatelski należy rozpatrywać w kontekście ostatnich wydarzeń, gdy nauczyciele zostali poszkodowani w efekcie zmian podatkowych Polskiego Ładu. – Słyszymy, że w przyszłym roku otrzymamy zwrot. Apeluję więc do pana premiera: niech wprowadzi regulację prawną, która wszystkim dłużnikom pozwoli zapłacić za gaz, prąd, wzrost cen z przyszłorocznych zwrotów, jeżeli one się pojawią – stwierdził Sławomir Broniarz.

ZNP zgadza się z uwagami niektórych posłów, by nie obciążać kosztami podwyżek samorządów. W Sejmie od kilku lat leży bowiem inna inicjatywa obywatelska zgłoszona przez ZNP. Chodzi o projekt ustawy zakładającej wypłatę wynagrodzeń w oświacie wprost z budżetu państwa. – Zależy nam na tym, żeby pensja w oświacie była elementem dotacji, a nie subwencji oświatowej – podkreślił prezes ZNP.

– Nie zgodzimy się natomiast na urynkowienie edukacji, bo to by oznaczało, że znakomita część społeczeństwa, silnie spauperyzowanego, nie miałaby równego startu w życie. Ze mną włącznie. Gdyby oświata była urynkowiona to ani ja ani żadna z moich sióstr nie skończyłaby szkoły, bo moich rodziców nie byłoby na to stać – zastrzegł prezes Związku. Dodał, że reforma Anny Zalewskiej i lex Czarnek napędzają klientów do szkół niepublicznych.

– Inicjatywa ZNP poparta przez 250 tys. obywateli zmierza do tego, abyśmy nie byli zakładnikami polityków, abyśmy nie byli uzależnieni od takiej a nie innej partii politycznej i nie podlegali kadencyjności parlamentu, w zależności jak się komu podoba traktować oświatę i nauczycieli. Chcemy, żeby ta najważniejsza dziedzina życia społecznego była właściwie traktowana w budżecie państwa, abyśmy nie przypominali sobie o nauczycielach tylko, kiedy przychodzi 14 października lub przy tego typu dramatycznych wydarzeniach jak dzisiaj. Apeluję do pań i panów posłów o rzeczową debatę, ewentualne naprawienie tych niedostatków, które w tej ustawie się znajdują, ale nie może być tak, że mamy 30 sekund na komisji na wypowiedzenie się w sprawach fundamentalnych z punktu widzenia 600 tys. nauczycieli i 4,6 mln uczniów – zaapelował Sławomir Broniarz.

Sejm skierował projekt obywatelski do sejmowych komisji: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.

(PS, GN)