„Jak wydać świadectwo ukończenia szkoły podstawowej Dziecku, które bez znajomości języka polskiego, było w polskiej szkole cztery, trzy, dwa miesiące? Jakie oceny ustalić? A co z przyrodą, techniką, plastyką, muzyką, których zajęcia skończyły się w czwartej, szóstej, siódmej klasie? Co wpisać na świadectwie? Wg uważania? Wylosować?” – pyta szefa MEiN na Facebooku Jolanta Gajęcka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 w Krakowie.
„Doły zrobią, co mogą, aby pomóc konkretnym Dzieciom, ale przyzna Pan, że tym swoim >>zadufaniem w sobie<< zmusza Pan systemowo wszystkich do oszukiwania, bo z prawdą i z uczciwością nie będzie to miało nic wspólnego. Swoją nieudolnością wymusza Pan dylematy moralne! Zmusza Pan do powszechnego poświadczania nieprawdy!” – pisze Gajęcka.
Dyrektor wytyka Czarnkowi, że – mylił w przewidywaniach końca wojny (dwa tygodnie), mylił się przedstawiając wizję polskiej szkoły, która ma miliard „wolnych” miejsc, mylił się w innych kwestiach.
„Najpierw Pan wydał króciutką ulotkę w dwóch językach, w której poinformował Pan Rodziny Dzieci z Ukrainy, że każde Dziecko może chodzić do polskiej szkoły i tyle. Potem zaczął się Pan łamać i zaczął wychwalać zalety oddziałów przygotowawczych. Dalej zarządził Pan, że Dzieci i Młodzież będą zdawać „polskie” egzaminy i maturę! Teraz zmusza Pan polskich Nauczycieli i Dyrektorów do poświadczania nieprawdy! Chce Pan, żebyśmy zarazili się Pana kłamstwem, żebyśmy byli tacy, jak Pan…” – punktuje Gajęcka.
„Może Pan nie wie, ale w polskiej szkole oceniamy. Otoczyliście nas wymaganiami, kryteriami i pilnujecie, czy oceny zostały ustalone zgodnie z obowiązującym prawem. A co mówi jeszcze prawo? Podstawą do klasyfikacji jest obecność na co najmniej 50% obowiązkowych zajęć, np. na co najmniej 50% zrealizowanych w roku szkolnym lekcji języka polskiego. Jeśli ktoś nie osiągnął tego minimum, a nieobecności są usprawiedliwione, to Uczeń może przystąpić do egzaminu klasyfikacyjnego. Wszystko opisane w prawie. Co w takim razie z Uczniami uciekającymi przed wojną? Jak Ich oceniać? Jak sklasyfikować? Co zrobić, aby nie poświadczyć nieprawdy? – pyta.
Autorka wpisu postuluje, by stworzyć warunki, aby ósmoklasiści z Ukrainy mogli uczyć się w ukraińskiej szkole on-line. „Niech Rodzice wypiszą Ich oficjalnie z Waszej szkoły. Niech spokojnie dokończą tę ósmą klasę w swojej szkole. Na zakończenie powinni otrzymać dokument poświadczający ten fakt i w wakacje mogą spokojnie ubiegać się o przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej na wolne miejsca (zawsze są i teraz też ich będzie mnóstwo mimo różnych obaw)” – stwierdza.
Według niej żeby pomóc dzieciom z Ukrainy, można im zorganizować intensywny kurs języka polskiego, aby do szkoły ponadpodstawowej weszły we wrześniu gotowe do nauki w polskiej szkole z szansą na edukacyjny sukces. „Zawsze też, jeśli Rodzic na to się zgodzi, można przyjąć Dziecko do siódmej klasy – rocznikowo będzie ze swoimi Rówieśnikami. Rok do egzaminów i ukończenia szkoły, to zdecydowanie więcej niż kilka tygodni” – ocenia.
Pełny wpis tutaj
(JK, GN)
Jolanta Gajęcka: Walczymy o to, żeby przetrwać. Szkoła jak pacjent pod respiratorem