Minister edukacji Barbara Nowacka została zapytana w Polsat News o kwestię podwyżek pensji dla nauczycieli, które wbrew wcześniejszym zapowiedziom premiera Donalda Tuska, podniesione zostaną o 1500 złotych brutto nie od wysokości pensji zasadniczej, ale średniej. – Premier powiedział z głęboką wiara, że jest to myślenie bardzo perspektywiczne – stwierdziła.
– Dla premiera zawód nauczyciela jest szczególnie ważny, to, co mówił w Tarnowie, to plan na przyszłość. Premier powiedział to z głęboką wiarą – zapewniła Barbara Nowacka i przytoczyła zapis ze „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów!” Koalicji Obywatelskiej. – „Podniesiemy wynagrodzenie nauczycieli o co najmniej 30 proc.” – cytowała obietnicę wyborczą minister edukacji. – Podnosimy o 30 i 33 proc. dla nauczycieli, którzy zaczynają pracę w zawodzie, nie mniej niż 1500 złotych (…) To początek, pierwszy krok po latach upokorzeń – stwierdziła, dodając, że w planach jest również waloryzacja wynagrodzeń nauczycieli. – Marzec to jest ten moment, kiedy nauczyciele zobaczą podwyżki z wyrównaniem – obiecała minister.
.@barbaraanowacka: Premier @donaldtusk mówił w kampanii o podwyżkach z wiarą i myśleniem perspektywicznym… Najbardziej śmieszą mnie politycy PiS, którzy piszczą, że nie dotrzymujemy słowa. @marcinfijolek pic.twitter.com/xhSomRTRJ1
— Graffiti_PN (@Graffiti_PN) January 22, 2024
Minister edukacji powtórzyła, że obecne podwyżki, które nauczyciele mają otrzymać w marcu z wyrównaniem od stycznia „to jest pierwszy krok”. – Będziemy musieli przyjrzeć się temu, by odbudować godność nauczycieli finansowo – mówiła.
– To jest wielki system, takich podwyżek nie było nigdy. Politycy PiS przez osiem lat dali niewiele więcej podwyżek niż my przez pierwszych kilkadziesiąt dni rządzenia. Minister (Przemysław) Czarnek mówił, że 30 proc. zrujnuje budżet. Nie zrujnuje – dodała Nowacka.
Minister odniosła się też do zarzutów, że po podwyżkach wynagrodzenia nauczycieli zostaną spłaszczone – i nauczyciel dyplomowany zarobo niewiele więcej niż nauczyciel rozpoczynający pracę w zawodzie.
– Pensje nauczycieli to jest bardzo skomplikowany system, trochę czasami mam wrażenie tak skomplikowany, ze do wytłumaczenia nie wystarczyłoby nam rozmowy. Oprócz pensji zasadniczej są dodatki, które są liczone procentowo od pensji zasadniczej – zauważyła Nowacka.
– Marzec to jest ten miesiąc, kiedy nauczyciele zobaczą podwyżki z wyrównaniem – powiedziała @barbaraanowacka w @Graffiti_PN.https://t.co/4BiZVc3njm
— PolsatNews.pl (@PolsatNewsPL) January 22, 2024
Prowadzący rozmowę Marcin Fijołek dopytywał również o inną obietnicę nowego rządu, czyli koniec z zadaniami domowymi dla uczniów klas 1-3 szkół podstawowych, której wprowadzenie potwierdził w piątek premier Tusk. – Zobowiązaliśmy się i dotrzymujemy zobowiązań, to był wielki apel młodych osób, by miały chwilę oddechu po szkole – tłumaczyła minister, dodając, że plan rządu obejmuje rezygnację przede wszystkim z zadań domowych manualnych.
– Każdy rodzic wie, jaki to był horror z wyklejankami albo zrobieniem karmnika na ostatnią chwilę i nie było oceniane dziecko, ale rodzic – jego możliwości czasowe, zaangażowanie, to absolutnie niesprawiedliwy system, bo z bonusem byli rodzice, którzy mają więcej czasu i więcej zdolności manualnych, a ciężko pracujący nie mieli czasu pomóc swoich dzieciom – argumentowała minister Nowacka.
– W klasach od 4 do 8 prace domowe nie będą oceniane, ani nie będą obowiązkowe. Nauczyciel może zadać pracę, ale nie prawa jej ocenić, ani wstawić „jedynki” za brak pracy – mówiła Nowacka, że w ten sposób dzieci nie będą zmuszone do „odrabiania godzinami lekcji, które wymagały pomocy rodzica, dodatkowych korepetycji”.
Zmniejszenie objętości podstawy programowej od 1 września ma według minister przyczynić się do lepszego i dogłębniejszego omówienia zagadnień w czasie lekcji. – Będzie to zysk, to będzie to wiedza dobrze przerobiona i utrwalona – przekonywała minister, dodając, że wielu uczniów musiało korzystać z płatnych korepetycji, by nadgonić program, a to prowadziło do wykluczenia. – Doprowadzimy do tego, i wiem, że nauczyciele też są tym zainteresowani, że będzie można spokojnie przerobić materiał, co poprawi wskaźniki egzaminów – dodała polityk.
– Skończyły się czasy, kiedy minister spod palca wykreślał albo dodawał lektury – zapewniła Barbara Nowacka, dodając, że ułożenie listy szkolnych lektur pozostawia ekspertom. – Będzie na pewno więcej literatury współczesnej z XXI wieku i większa dowolność, żeby to młodzież również wybierała te lektury – obiecała minister.
(GN)
Źródło: PolsatNews
Urszula Woźniak: To największe podwyżki, ale spłaszczenie wynagrodzeń oburza nauczycieli mianowanych