Anna Bakker-Jaroszewska: Spełniają się marzenia! Dla takich chwil pracuję w zawodzie

Z dziećmi można rozmawiać o wszystkim, także o trudnościach związanych z nadużywaniem ekranów. Tłumaczę im to w prosty, obrazowy sposób, z pomocą… nadmuchanego balonika. Wspólnie rysujemy na nim kropki i linie, które symbolizują neurony i połączenia w mózgu. Pokazuję, co dzieje się z tymi połączeniami, gdy długo patrzymy w ekran, a co wtedy, gdy bawimy się na podwórku czy jeździmy na rowerze.

Z Anną Bakker-Jaroszewską*, Nauczycielem Jutr@ 2025 w Konkursie Głosu Nauczycielskiego i Fundacji Orange, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

„Nie przygotowałam sobie żadnej przemowy, bo w najśmielszych marzeniach nie oczekiwałam takiego wyróżnienia” – powiedziała Pani podczas niedawnej Gali Konkursu Nauczyciel Roku i Nauczyciel Jutr@ na Zamku Królewskim w Warszawie. Minęło kilka tygodni…

To był niesamowity czas. Uczniowie i rodzice zareagowali cudownie, otrzymałam od nich mnóstwo kwiatów i gratulacji. W szkole również mi pogratulowano. To były piękne chwile, ja jednak nie mogę się już doczekać wyjazdu do Finlandii (wizyta studyjna organizowana przez Fundację Orange jest nagrodą w Konkursie – red.), bo bardzo wierzę w to, że to, o czym człowiek myśli, w co wierzy, w końcu się wydarzy. Po to stworzyłam sobie mapę marzeń.

To bardzo prywatna czy zawodowa mapa marzeń?

Taka, która ma mi przypominać, że marzenia – te duże i te całkiem małe – naprawdę się spełniają. Jednym z moich zawodowych marzeń było wystąpienie na konferencji poświęconej m.in. wpływowi dobrostanu nauczyciela na jakość życia uczniów. I udało się! Specjalizuję się również w tematach związanych z higieną cyfrową w edukacji wczesnoszkolnej. Latem skończyłam studia z higieny cyfrowej u Magdaleny Bigaj z Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa – to pierwszy taki kierunek w Polsce. Dla mnie higiena cyfrowa nie jest celem samym w sobie, tylko narzędziem do budowania lepszej, bardziej przyjaznej szkoły – dla ucznia, nauczyciela i rodzica. To ważny element mojej innowacji pedagogicznej poświęconej dobrostanowi szkolnej społeczności.

Kolejne marzenie właśnie się spełnia. W ubiegłym roku uczestniczyłam w konferencji, podczas której miałam okazję posłuchać nauczycieli z Finlandii. Zafascynował mnie ich sposób myślenia o edukacji, spokój, z jakim podchodzą do nauczania, i ogromny szacunek do ucznia.

Od tamtej pory marzyłam, by zobaczyć ich szkoły z bliska, podejrzeć, jak uczą, jak budują relacje, jak tworzą przestrzeń sprzyjającą rozwojowi. I to się właśnie dzieje. Jadę do Finlandii. Czekam na to z ogromną radością i ciekawością.

ANNA BAKKER-JAROSZEWSKA Nauczycielem Jutr@! Laur dla nauczycielki ze szkoły w Leśniewie

Jakie są Pani oczekiwania wobec tej wizyty?

– W naszym kraju dużo się mówi o tym, jak bardzo ważny jest dobrostan uczniów i nauczycieli, jak ważne są emocje, komunikacja, natomiast mam takie wrażenie, że to jest wciąż deklaratywne. A ja marzę o tym, żeby polska szkoła także się zmieniła. Nauczyciele są przemęczeni i słabo dostrzegani. Cudownie to ujął Grzegorz Lorek (Nauczyciel Roku I edycji w 2002 r. – red.) w swoim liście, który został odczytany podczas Gali. Napisał, że z pustego, wypalonego nauczyciela i ministra Barbara Nowacka nie naleje. Trafił w sedno. Ta sentencja pójdzie ze mną na każde kolejne szkolenie rad pedagogicznych, bo rzeczywiście nauczyciele są wyczerpani. Nie znam takiego, którzy pracowałby tylko w jednej szkole. Pensje są niskie i każdy próbuje wziąć jak najwięcej godzin na siebie. Tymczasem bez nauczyciela, który jest w dobrym stanie psychofizycznym nie ma dobrej edukacji. Bez… wyspanego nauczyciela nie ma dobrej edukacji.

Dąży Pani do poprawy dobrostanu uczniów, rodziców i nauczycieli. To spora grupa ludzi do „ogarnięcia” jak na jedną nauczycielkę?

– Daję radę, bo najważniejsze są dla mnie dzieci. Wierzę, że dobre samopoczucie dziecka zaczyna się w domu – tam, gdzie czuje się wysłuchane i wspierane. Dlatego staram się wspierać także rodziców i opiekunów. W końcu nikt nas nie uczy, jak być rodzicem w dzisiejszym zabieganym świecie. Prowadzę m.in. warsztaty „Dlaczego sen jest taki ważny” i „Jak zadbać o spokojny poranek przed wyjściem do szkoły”, bo wierzę, że małe zmiany w codzienności mogą znacząco wpłynąć na dobrostan całej szkolnej społeczności.

AGNIESZKA KOPACZ – Nauczyciel Roku 2025! Laur dla polonistki i informatyczki z I LO w Sopocie!

W jaki sposób rozpoczyna Pani rozmowę z rodzicami?

We wrześniu i październiku spotykam się z rodzicami, by opowiedzieć, czym jest nasza szkoła i jak będziemy wspólnie wspierać dzieci w nauce. Wierzę, że wiele napięć i nieporozumień bierze się z braku informacji czy z obaw o dobro dziecka, dlatego staram się działać z wyprzedzeniem i budować relację opartą na zaufaniu. Zawsze podkreślam, że jestem człowiekiem, mogę się pomylić, ale zawsze jestem otwarta na rozmowę. Taka szczera, empatyczna komunikacja, oparta na słuchaniu i wzajemnym szacunku, naprawdę działa i buduje poczucie bezpieczeństwa po obu stronach.

Kto na tym zyskuje bardziej – Pani jako wychowawca czy uczniowie i rodzice?

– Zyskujemy wszyscy – dzieci, rodzice i ja. Dobra, szczera rozmowa buduje zaufanie i tworzy atmosferę, w której łatwiej poruszać trudniejsze tematy, jak np. wpływ ekranów na zachowanie dziecka. Rodzicom, którzy chcą poszerzać wiedzę, udostępniam klasową biblioteczkę z wartościowymi książkami. Wspólnie też działamy, np. szyjemy misie, zakładamy ogródki, organizujemy rodzinne spływy kajakowe. Te spotkania wzmacniają więzi i przekładają się na dobrostan całej naszej szkolnej społeczności.

Gala finałowa Konkursów Nauczyciel Roku 2025 i Nauczyciel Jutr@ już 7 października! Gdzie można śledzić transmisję z wydarzenia?

Czym jest dla Pani szkoła?

Jest dużą częścią mojego życia, kocham pracować w szkole.

Praca w szkole była Pani marzeniem?

Nie od razu. Kiedy nie dostałam się na psychologię, poszłam na pedagogikę i tak odkryłam, co chcę robić. Chociaż nie od razu. Pomogła mi w tym jedna z wykładowczyń, bo na początku studiów ja tego potencjału u siebie jeszcze nie widziałam. Miałam inne plany. Z każdym rokiem studiów docierało jednak do mnie, że szkoła to może być moja przyszłość. I kiedy 20 lat temu weszłam do szkoły, zrozumiałam, że to jest to. Przeżywałam wzloty i upadki i tak jak wszyscy nauczyciele nie uniknęłam kryzysów. Praca w szkole jest bardzo ciężka. Był moment, że odeszłam i myślałam, że nigdy nie wrócę. Ale pewnego dnia otworzyłam szafę, zajrzałam do niej i dotarło do mnie, że ciągle kupuję rzeczy do szkoły. Zorientowałam się, że mam ich pełno. Zatęskniłam za tą pracą. Wróciłam, napisałam innowację pedagogiczną i zajęłam się higieną cyfrową.

Beata Jeżewska, Nauczyciel Jutr@ 2024: Tylko nauczyciel, który ma silną autonomię, może być partnerem

Uczy Pani w klasach I-III. Niełatwo jest rozmawiać na ten temat z tak małymi dziećmi.  

– Z dziećmi można rozmawiać o wszystkim, także o trudnościach związanych z nadużywaniem ekranów. Tłumaczę im to w prosty, obrazowy sposób, z pomocą… nadmuchanego balonika. Wspólnie rysujemy na nim kropki i linie, które symbolizują neurony i połączenia w mózgu. Pokazuję, co dzieje się z tymi połączeniami, gdy długo patrzymy w ekran, a co wtedy, gdy bawimy się na podwórku czy jeździmy na rowerze. To świetny przykład ze scenariuszy Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa. Jest tam wiele inspirujących materiałów, które pomagają rozmawiać z dziećmi o higienie cyfrowej w mądry i ciekawy sposób.

Trwają dyskusje na temat wprowadzenia zakazu używania telefonów w szkołach. Dorośli są tutaj podzieleni. Do której grupy Pani się zalicza?

Na moich lekcjach z telefonów nie korzystamy. Z rodzicami moich uczniów umówiłam się, że dzieci nie będą miały telefonów do końca klasy trzeciej.

Wszyscy na to przystali?

Zgodzili się. Jednak nie uważam, żeby wprowadzenie zakazu używania telefonów w szkole było dobrym rozwiązaniem. Zakazy nie uczą. Rozmowa o higienie cyfrowej tak. Staram się robić wszystko, żeby rodzice mogli mi zaufać, uwierzyć, że moje działania są słuszne. Oczywiście nie mam wpływu na to co dzieje się po lekcjach, ale wierzę, że rodzice będą teraz częściej zwracali uwagę na to, jak długo dziecko siedzi przed ekranem. Ja po prostu staram się wprowadzać takie zmiany, jakie są konieczne dla dobra dziecka. Zadbanie o emocje małego człowieka, żeby zrozumiał siebie, wejrzał w siebie, żeby mógł siebie zrozumieć, jest ważniejsze niż znajomość technologii, kolejnych 10 sprawdzianów i zdawalność na egzaminie ósmoklasisty.

Aleksandra Janicka, Nauczyciel Jutr@: Rada Dziecięca to najfantastyczniejsza rzecz, jaką udało się zrobić

Czy to prawda, że błędy uczniowskie nagradza Pani oklaskami?

To prawda. Początkowo klaskałam sama, ale dzieci się już przyzwyczaiły i teraz klaszczą ze mną. Przyłączają się, kiedy zaczynają rozumieć, że błąd kolegi lub koleżanki nie jest wcale problemem tylko okazją, żeby o czymś ponownie porozmawiać. To są małe dzieci, więc środki pedagogiczne są może i trochę przerysowane, ale chcę przez to pokazać dzieciom, że mają prawo popełniać błędy. Błąd jest świetną okazją do nauki, do poprowadzenia lekcji inaczej.

Kiedy znajduje Pani na wszystko czas?

Na codziennie siadanie w kręgu i rozmawianie zawsze znajdę czas. To są tak bezcenne chwile, że jestem w stanie przesunąć niektóre tematy na później, bo wtedy dzieci zaczynają się otwierać, mówić o tym, co widziały, co je poruszyło. Rano w kręgu pytam, z jakiego powodu dziś się cieszą. Niedawno jedna z dziewczynek powiedziała: „Cieszę się, że obudziło mnie piękne słońce”. Tak, to są słowa dziecka, które było poruszone kolorami nieba za oknem. I to, że to dziecko mogło się z nami tym podzielić, było dla nas wszystkich niepowtarzalne. Dla takich momentów pracuję w szkole. Nie wszystko musi być przesłonięte ocenami, sprawdzianami i egzaminami. Szkoła za bardzo pędzi, dlatego powtórzę – nie należy się spieszyć z jej cyfryzacją. Trzeba raczej pokazać, jak z tego korzystać. Najważniejszy jest człowiek.

Bardzo mocno wierzę w to, że szkołę tworzą nie budynki, nie książki, tylko właśnie ludzie” – to Pani słowa. Jaka powinna być szkoła jutra?

Marzy mi się szkoła, która odpowiada na wyzwania XXI w. Inspirująca, bezpieczna, oparta na dialogu i współpracy z rodziną. Taka, która jest nastawiona na dziecko i jego potrzeby. To szkoła, w której najważniejsze są relacje i kształtowanie umiejętności komunikacyjnych. Nie system, programy, podręczniki. Nie tablety i sztuczna inteligencja, nawet budowanie nowoczesnych laboratoriów. To też powinno znaleźć się na dalszym miejscu. Ja widzę taką szkołę, która ma ludzką twarz, taką, która mówi dziecku: „Widzę cię, słyszę cię, jesteś ważny”.

Dziękuję za rozmowę.

*Anna Bakker-Jaroszewska jest nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Podstawowej im. Józefa Dambka w Leśniewie (woj. pomorskie)

Przedstawiamy wywiad opublikowany w Głosie Nauczycielskim nr 47-48 z 19-26 listopada 2025 r. – w wydaniu drukowanym i elektronicznym (e.glos.pl). Polecamy!
Fot. Archiwum prywatne

Ankieta Głosu. Zapraszamy do udziału w głosowaniu!

Nauczycielu, co Twoim zdaniem było największym rozczarowaniem w edukacji w 2025 roku? (można wskazać trzy odpowiedzi)

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...