W Finlandii zobaczyłam, że nauczyciel jest partnerem w procesie edukacyjnym i na każdym etapie rozwoju, bez względu na to, czy jest idealnie, czy nie, czy uczeń radzi sobie, czy nie. Polski system jest inny, bo obarcza się w nim nauczyciela za błędy ucznia. Nie słucha się go, tylko ocenia jego pracę wyłącznie pod tym kątem. W efekcie dobrostan psychiczny jednych i drugich się pogarsza.
Z Beatą Jeżewską, Nauczycielem Jutr@ 2024, dyrektorką Bielańskiego Centrum Edukacji Kulturalnej w Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
W ramach wizyty studyjnej w Finlandii, będącej nagrodą w Konkursie Nauczyciel Jutr@, miała Pani okazję obejrzeć placówki szkolne i wspierające młodych w sytuacjach kryzysowych. Co z tej edukacyjnej podróży przywiozła Pani dla siebie?
– Najpierw ujęła mnie harmonia tego kraju, piękne krajobrazy i przyroda, później, kiedy przekroczyłam próg pierwszej placówki, swoboda, jaką mają tamtejsi nauczyciele. I to, jak są wspierani. W Finlandii, jeśli myśli się o wypoczynku i dobrostanie, to nie tylko w kontekście uczniów, ale też nauczycieli. Oni też mają dostęp do przestrzeni wyciszającej. Ten wyraz troski także o ich dobro bardzo zapadł mi w pamięć.
W Polsce nadal mamy jeszcze wiele do zrobienia pod tym względem. Nie byłam więc szczególnie zdziwiona, gdy usłyszałam, że dwoma zawodami zaufania publicznego są w Finlandii policjant i nauczyciel. To sprawiło mi ogromną przyjemność.
Bo to nie były tylko słowa…
– Zdecydowanie, to się tam czuje. Finowie wykonali ogromną pracę u podstaw w kontekście wartości wpajanych dzieciom i młodzieży, pokoleniom, które tworzą później tkankę społeczną. Młodzi wiedzą, że jak będą się uczyć, zdobędą wykształcenie, będą mieć realny wpływ na przyszłość swojego kraju. Edukację traktują bardzo poważnie, a do nauczycieli mają zaufanie i szacunek. Mają świadomość, że poważnie traktując swoją edukację, inwestują w swoją przyszłość.
Ankieta Głosu. Zapraszamy do udziału w głosowaniu:

Szkoła powinna uczyć dokonywania świadomych wyborów?
– Tak – bo szkoła to nie tylko miejsce zdobywania wiedzy, ale przede wszystkim przestrzeń, w której młody człowiek uczy się odpowiedzialności, świadomości i samodzielności. To tutaj powinien doświadczać, że jego wybory mają znaczenie. Nauczyciel nie może być tylko przekaźnikiem wiedzy, powinien być partnerem w procesie edukacji, kimś, kto wspiera, zadaje pytania, prowokuje do myślenia. To właśnie zobaczyłam w Finlandii. System edukacji wspiera tam współpracę i dialog, a nie hierarchiczne nauczanie. To podejście jest mi bardzo bliskie. Ja też staram się na każdej płaszczyźnie mojej pracy być partnerem dla młodych ludzi.
W Finlandii zetknęła się Pani z podobnym modelem pracy z młodzieżą, jaki realizowany jest w BCEK-u?
– BCEK jest placówką edukacji kulturalnej, w której młodzi ludzie mają możliwość rozwijania swoich pasji i zainteresowań w poczuciu bezpieczeństwa i zaopiekowania. To, co łączy nas z Finlandią, to indywidualne i otwarte podejście do dzieci i młodzieży, możliwość tworzenia przyjacielskich relacji. Warto tu zaznaczyć, że jest to placówka zajęć pozaszkolnych, do której uczniowie przychodzą z własnej inicjatywy.
W Finlandii jak na dłoni widać, że ten partnerski kontakt uczniów z nauczycielami został wypracowany. Latami myślano nad tym, co temu będzie sprzyjało.
Czyli dobry system edukacyjny uzależniony jest wprost od możliwości, jakie daje się nauczycielom?
– Tak. Ta wizyta uświadomiła mi, jak ważne jest, by nauczyciele mieli przestrzeń do działania. W Polsce przez lata nasza pozycja zawodowa była osłabiana, a głos środowiska nauczycielskiego często pomijany. W praktyce od nauczycieli oczekuje się bardzo wiele – mają być edukatorami, liderami, animatorami, znać prawo, radzić sobie z oczekiwaniami różnych stron. W Finlandii nauczycielom się ufa, bo wierzy się w ich kompetencje i dobre intencje.
Co w Finlandii oznacza zaufanie do nauczyciela?
– To, że nauczyciel przede wszystkim ma silną autonomię i może być partnerem w edukacji. To właśnie zrozumiałam w Finlandii. Jeśli uczeń się czegoś nie nauczy, to nie szuka się w tym winy nauczyciela. Uczeń po prostu miał wybór i ponosi odpowiedzialność za własną naukę.
Uważam, że to podejście do edukacji może być też lekcją dla nas, że nie możemy patrzeć na edukację jak na fabrykę, miejsce, gdzie trzeba osiągać konkretne wyniki. Szkoła ma być miejscem dla wszystkich, a żeby tak było, nauczyciel musi mieć przestrzeń do działania i zaufanie społeczne.
Mówi Pani, że rolą fińskiej szkoły jest towarzyszenie uczniowi w powodzeniach i niepowodzeniach. Tak jest, a raczej powinno być, wszędzie.
– I tak, i nie. W Finlandii zobaczyłam, że nauczyciel jest partnerem w procesie edukacyjnym i na każdym etapie rozwoju, bez względu na to, czy jest idealnie, czy nie, czy uczeń radzi sobie, czy nie. Polski system jest inny, bo obarcza się w nim nauczyciela za błędy ucznia. Nie słucha się go, tylko ocenia jego pracę wyłącznie pod tym kątem. W efekcie dobrostan psychiczny jednych i drugich się pogarsza.
Co jeszcze zrobiło na Pani wrażenie?
– Mocno utożsamiam się z systemem fińskim, jego prostotą i brakiem nacisku. Mówimy przecież, że młode pokolenia są przebodźcowane – różnymi uproszczeniami, szybkim stylem życia i pewnymi narzuconymi ideałami, które z całych sił próbują naśladować. I gubią się w takim świecie. Zobaczyłam również od środka Ohjaamo Youth Counselling, centrum wsparcia dla młodych ludzi.
Oni współpracują ze wszystkimi, którzy mogą pomóc młodym w takich sytuacjach. Mają kontakty z urzędami, instytucjami i specjalistami. Jak młody człowiek przychodzi i mówi: „Mam problem, nie radzę sobie”, to oni uruchamiają w tym jednym miejscu całe wsparcie.
Kierowany przez Panią BCEK idzie w tym kierunku?
– Jako opiekunka Młodzieżowej Rady Bielan staram się iść w tym kierunku. Wraz z młodzieżą organizujemy szereg wydarzeń, do których zapraszamy młodych ludzi borykających się różnymi problemami. Pokazujemy im, że każdy z nich jest ważny. W Bielańskim Centrum Edukacji Kulturalnej pracujemy nad tym, aby każdy miał przestrzeń do rozwoju i spełnienia.
Które z rozwiązań fińskiego Ohjaamo sprawdziłoby się w Polsce?
– Żeby na gruncie polskim można było dokonywać zmian, konieczne jest odbiurokratyzowanie naszej pracy. Finowie już dawno zrozumieli, że nie trzeba tony formularzy, wniosków i tym podobnych, żeby to działało. Nas to przytłacza, a młodzież się tego boi. Im potrzebna jest konkretna pomoc w konkretnej chwili. Nieraz czuję frustrację, że spędzam tyle czasu nad tabelkami, a mogłabym zrobić coś ważniejszego. Ale pytała pani o rozwiązania.
Otóż u nas rozwiązaniem każdego problemu młodego człowieka zajmuje się inna instytucja, podczas gdy tam nie trzeba wychodzić z ośrodka, żeby załatwić wszystkie sprawy. Uważam, że nasz system pomocy zniechęca młodego człowieka do szukania wsparcia.
To sugestia, by ośrodki takie jak Wasz miały większe możliwości i większą samodzielność w podejmowaniu decyzji?
– To też, bo my chcemy pomagać, ale żeby to zrobić, musimy wyjść naprzeciw. Wiem, że taka zmiana wymagałaby też zmiany przepisów. W Finlandii jednak zobaczyłam, że to jest możliwe. Zrozumiałam również, że moje dotychczasowe działania idą w dobrym kierunku. Tylko tak młodzi mogą zobaczyć w nas otwartość, życzliwość, autentyczność tej pomocy. Mniej biurokracji, to więcej czasu na słuchanie, bo gdy jest miejsce na dialog, bariery znikają.
Nasze nastolatki też to czują. „Wy słuchacie, ale nas nie słyszycie” – usłyszeli radni i pracownicy placówek edukacyjnych podczas niedawnych Bielańskich Dni Młodzieży, które były poświęcone praktykom self care.
Jak Pani odczytała słowa młodych?
– To było mocne i naprawdę bardzo prawdziwe. Aż mi się w oku łza zakręciła. Odczytuję to jako apel, żeby nie tylko słuchać, ale też ułatwić kontakt. Cieszę się, że byłam w Finlandii, bo tam zobaczyłam, że wszystko nie musi być takie skomplikowane. Ta wizyta uświadomiła mi również, jak bardzo jest nam potrzebne nie tylko realne uczestnictwo w problemach młodych, ale też indywidualizowanie toku nauczania.
Mamy wielu wspaniałych młodych ludzi, którzy mogą być fantastycznymi sportowcami, inżynierami, ogrodnikami, kucharzami, pasjonatami, ale nie mają gdzie pokazać tego, co naprawdę lubią i potrafią. Oni są nie tylko w liceach, są także w szkołach branżowych. Udoskonalanie ich możliwości, danie im szansy na rozwijanie ich potencjału jest naszym obowiązkiem.
Chciałaby Pani, aby system edukacji nadążał za zmieniającymi się pokoleniami i ich potrzebami. Czy w polskich warunkach jest to możliwe?
– System edukacji jest jak rozpędzony pociąg, nie zatrzyma się tu i teraz, nie zmieni nagle wszystkiego. Na to potrzeba czasu i działań w dobrej, sprzyjającej atmosferze. Zdaję sobie sprawę, że nagle nie stworzymy ideału, który by odpowiadał wszystkim. Dajmy młodym szansę, żeby wybrzmieli po swojemu, bo ostatecznie nie wiemy, czy pomysły młodych, które obecnie nas zaskakują, nie okażą się właśnie tym kierunkiem, który będzie nadawał ton przyszłości.
Musimy stworzyć taki system, aby lepiej poczuli się w swojej skórze. Tylko tak można budować ich dobrostan. Dajmy im więcej wolności, a młodzież sama znajdzie własną drogę i będzie się w niej spełniać.
Co z nauczycielami, z ich dobrostanem?
– To jeden z warunków powodzenia. System musi być przyjazny również dla samych nauczycieli, zapewniać im stałe wsparcie coachingowe i terapeutyczne, pozwalać szkołom na samodzielne dbanie o wystrój szkoły, wnętrza. Szkoły nie muszą wyglądać tak samo.
Dziękuję za rozmowę.
Przedstawiamy wywiad opublikowany w Głosie Nauczycielskim nr 25-26 z 18-25 czerwca br. Wywiad ukazał się w wydaniu drukowanym oraz elektronicznym Głosu (e.glos.pl)
Fot. Archiwum prywatne
🔴 Przypominamy, że trwa 23. edycja Konkursu Nauczyciel Roku (organizator: Głos Nauczycielski, współorganizator: Minister Edukacji) oraz piąta edycja Konkursu Nauczyciel Jutr@ (organizator: Głos Nauczycielski, współorganizator: Fundacja Orange).
🔴 Czekamy na zgłoszenia kandydatek i kandydatów do zaszczytnych tytułów w naszych Konkursach!