Szefowa komisji edukacji nie będzie „umierać za Kartę Nauczyciela” i nie mówi nie wyższemu pensum

„Nie warto umierać za Kartę Nauczyciela” – zadeklarowała w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Mirosława Stachowiak-Różecka (PiS), nowa przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży i dodała, że nauczyciele powinni zgodzić na podwyższenie pensum.

Przypomnijmy, że Stachowiak-Różecka była kandydatka PiS na prezydenta Wrocławia, jest z wykształcenia nauczycielem pedagogiki specjalnej, zasiadała w sejmowej komisji edukacji już w poprzedniej kadencji Sejmu. W ostatnich wyborach parlamentarnych było o niej głośno, ponieważ jako liderka listy PiS w okręgu wrocławskim pokonała dużą przewagą głosów przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetynę, który otwierał we Wrocławiu listę KO.

Po ostatnich wyborach klub zgłosił ją na funkcję przewodniczącej KENiM. Niektórzy wręcz spekulują, że w przyszłości może zastąpić Dariusza Piontkowskiego na stanowisku szefa MEN. Teraz Stachowiak-Rózecka ujawniła jakie ma poglądy na edukację.

Po pierwsze ma złe zdanie o Karcie Nauczyciela. „Wszyscy wiemy, kiedy powstał ten dokument, był to okres stanu wojennego – styczeń 1982 r. Wprowadzenie go w tym czasie miało swoje cele. A dziś Karta nauczyciela jest instrumentem, który politycy wykorzystują przy okazji kampanii wyborczych, jedni postulują jej zniesienie, inni utrzymanie. A przecież nie w tym tkwi problem” – powiedziała „DGP”.

„Najważniejsze jest, by nauczyciele sami zrozumieli, że jest to ustawa, która wcale im nie służy ani ich nie chroni. Ale wyraźnie podkreślam: inicjatywa zmiany bądź likwidacji tego aktu prawnego leży po stronie nauczycieli. Nie warto jednak umierać za kartę” – oceniła.

Argument o „niewłaściwym urodzeniu” Karty Nauczyciela jest jednak chybiony, ponieważ od momentu uchwalenia jej w 1982 r. była wielokrotnie nowelizowana, także w okresie rządów PiS i znacznie różni się od wersji sprzed ponad 30 lat. Po drugie, chociaż rzeczywiście KN była uchwalona po wprowadzeniu stanu wojennego, to jednak została wywalczona przez środowisko nauczycielskie, w tym głównie ZNP w toku trudnych negocjacji w czasie politycznej odwilży w latach 1980-1981. KN jest kolejną z szeregu ustaw opisujących pragmatykę nauczycielską, począwszy od 1926 r. Przyznanie więc określonych uprawnień nauczycielom nie było decyzją władz stanu wojennego, lecz była to kontynuacja wcześniejszych inicjatyw legislacyjnych.

Szefowa komisji edukacji opowiedziała się też za podniesieniem nauczycielskiego pensum w myśl koncepcji rządu PiS z czasu kwietniowego strajku, gdy rząd proponował podwyższenie średniego wynagrodzenia nauczycieli dyplomowanych do poziomu 8 tys. zł, ale w zamian za podniesienie wymiaru pensum z 18 do 24 godzin tygodniowo.

„Uważam, że to była bardzo dobra oferta, ale emocje były wtedy tak duże, że uniemożliwiły racjonalną jej ocenę. Zachęcam nauczycieli do ponownego zapoznania się z nią, moim zdaniem warto o niej podyskutować” – stwierdziła Stachowiak-Różecka w wywiadzie dla „DGP”. „Najważniejsze, by ze strony nauczycieli była chęć rozmowy o zmianach w pensum” – podkreśliła.

Szefowa sejmowej komisji edukacji zapowiedziała rozmowy ze związkami, w tym z ZNP (Związek sam wyszedł z inicjatywą takiego spotkania – przyp. red).

Jak się dowiadujemy do spotkania Mirosławy Stachowiak-Różeckiej z ZNP może dojść 18 grudnia.

Cały wywiad z szefową sejmowej komisji edukacji można przeczytać tutaj.

(JK, GN)

Fot: Mirosława Stachowiak-Różecka/Facebook

„Zły prognostyk, to za chwilę będzie się działo”. Krzysztof Baszczyński o słowach szefowej komisji edukacji

Sejmowa komisja edukacji ma nowe władze