Coraz więcej krajów wprowadza programy regularnego testowania powracających do nauki stacjonarnej uczniów. Takie plany ma również Anglia, aczkolwiek naukowcy zwracają uwagę na problemy z dokładnością wyników tzw. szybkich testów
Przeprowadzane regularnie i często masowe testy uczniów, nauczycieli i pracowników oświaty to sposób na powrót do nauki stacjonarnej m.in. w Szwajcarii, Niemczech i Austrii. Do tego kroku przymierza się też Anglia, gdzie uczniowie wrócą do szkół od 8 marca br.
Aby zapewnić bezpieczeństwo zarówno uczniom, jak i pracownikom oświaty, rząd brytyjski chce przynajmniej dwa razy w tygodniu testować dzieci i młodzież tzw. szybkim testem, który daje wyniki w ciągu ok. 30 minut. Królewskie Towarzystwo Statystyczne ostrzegło jednak, że operacja ta niesie za sobą pewne problemy.
Chodzi o prawdopodobieństwo fałszywie dodatniego wyniku. Według prof. Sheili Bird z Królewskiego Towarzystwa Statystycznego, mniej więcej 1 do 3 na 1000 dzieci może otrzymać fałszywie dodatni wynik, choć w rzeczywistości nie jest zakażona koronawirusem. W sytuacji częstego przeprowadzania szybkich testów na ogromnej rzeszy uczniów, takich fałszywie dodatnich wyników będą prawdopodobnie tysiące w każdym tygodniu.
Dlatego statystycy radzą, by każdy pozytywny wynik weryfikować dodatkowo testem PCR, dużo dokładniejszym.
Eksperci obawiają się też o determinację rodziców w testowaniu swoich dzieci. Początkowo przeprowadzenie całej procedury dwa dni w tygodniu najprawdopodobniej będzie przestrzegane, potem jednak zapał dorosłych i dzieci może się wypalić, a testy będą przeprowadzane dużo rzadziej.
Anglia: Wszystkie szkoły mają wrócić do nauki stacjonarnej od 8 marca
(PS, GN)