Według ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, póki co nie ma potrzeby wprowadzania obowiązku szczepień wśród nauczycieli. Rząd natomiast poważnie zastanawia się nad objęciem obowiązkowymi szczepieniami pracowników opieki zdrowotnej
Jak poinformował Adam Niedzielski w Posat News, na tę chwilę nie jest zwolennikiem pomysłu obowiązkowych szczepień dla nauczycieli. Nie oznacza to jednak, że w przyszłości temat nie wróci do debaty wśród rządowych ekspertów i polityków.
Włochy przymierzają się do wprowadzenia obowiązkowych szczepień dla nauczycieli
Rząd rozważa natomiast obowiązkowe szczepienia dla przedstawicieli zawodów medycznych. Takie rozwiązanie wprowadziło kilka krajów europejskich. – Rozważamy wszystkie scenariusze dotyczące obowiązku szczepienia, przede wszystkim szczepienia medyków – oświadczył Niedzielski podczas konferencji prasowej. – Ale decyzje nie zostały podjęte, by wprowadzić przymus. Uwzględniamy pewne reakcje społeczne. W przypadku rozwiązań najbardziej dolegliwych zastanawiamy się, czy one nie byłyby kontrproduktywne – dodał.
Niedzielski został zapytany o możliwość szczepienia na koronawirusa młodszych dzieci. Obecnie szczepionka Pfizer/BioNTech dopuszczona jest dla osób od 12. roku życia. Koncern bada jednak skutki oddziaływania szczepionki na dzieci od 6. miesiąca życia. Europejska Agencja Leków współpracuje zaś z Pfizerem nad jak najszybszym dopuszczeniem tego preparatu w przypadku młodszych dzieci.
– Czekamy na wyniki badań – zadeklarował minister zdrowia. – Stosujemy bardzo konserwatywną politykę – nie będziemy uprawiać żadnych eksperymentów. Gdy zapadnie decyzja o dopuszczeniu, będziemy rozmawiali o szczepieniach młodszych dzieci – dodał.
Michał Dworczyk, minister odpowiedzialny za szczepienia, poinformował zaś, że ministerstwo edukacji pracuje nad projektem umożliwiającym szczepienie w szkołach dzieci od 12. roku życia. O wpuszczeniu zespołów szczepiennych na teren placówki ma decydować dyrektor po rozpoznaniu zapotrzebowania wśród rodziców.
Niedzielski był też pytany o prawdopodobieństwo wprowadzenia kolejnego lockdownu. Jego zdaniem, wszystko zależy od poziomu zaszczepienia całego społeczeństwa, a z tym jest różnie w różnych regionach Polski. Generalnie, Narodowy Program Szczepień znalazł się w kryzysie, a wkrótce prawdopodobnie zabraknie osób chętnych do przyjęcia szczepionki.
– Zagrożenie wydolności systemu opieki zdrowotnej jest kryterium wprowadzania ewentualnych obostrzeń – stwierdził Niedzielski. – Mimo dynamicznego wzrostu zakażeń w Wielkiej Brytanii, czy we Włoszech, nie mamy idącej za tym dużej liczby hospitalizacji. Tak działają szczepienia. One chronią nie tyle przed zakażeniem, ale przed ciężkim zachorowaniem i zgonem – dodał.
Ewentualne obostrzenia najprawdopodobniej będą wprowadzane regionalnie, tam, gdzie wykonano najmniej szczepień. – Dla nas wyznacznikiem, parametrem, który będzie decydował o obostrzeniach, stanie się regionalny poziom wyszczepienia. Te regiony, gdzie poziom wyszczepienia jest większy, nie są narażone na takie obostrzenia, bo tam ryzyko jest mniejsze – wyjaśnił minister zdrowia.
Czwarta fala koronawirusa w Polsce jest niemal pewna. Wszystko za sprawą mutacji Delta, która transmituje w społeczeństwie dużo szybciej niż poprzednie warianty. Według danych Ministerstwa Zdrowia, przed tygodniem wariant Delta stanowił 40 proc. wszystkich nowych zakażeń, obecnie jest to już 40 proc.
W wariancie pesymistycznym, w szczytowym momencie czwartej fali w Polsce będziemy rejestrować 10-15 tys. zakażeń dziennie, ale poziom hospitalizacji będzie o 40 proc. niższy od tego z trzeciej fali. W wariancie pozytywnym eksperci szacują, że dojdzie do 1 tys. zakażeń dziennie. – Między tymi scenariuszami jest ogromna przestrzeń, ponieważ wszystko leży w naszych rękach. Wszystko zależy od poziomu wyszczepienia – ocenił minister zdrowia.
Według Niedzielskiego, uczniowie rozpoczną naukę w szkołach 1 września w sposób stacjonarny. Podobną opinię wyraził w rozmowie z Polsat News minister edukacji Przemysław Czarnek.
(PS, GN)