„Wyobraźcie sobie 19-latkę kończącą liceum i marzącą o tym, że pójdzie na studia, zostanie nauczycielką i będzie się spełniać w wymarzonym zawodzie. I siada dziewczyna i sprawdza, jak ta kariera się potoczy, i widzi, że: >> po pierwsze, nikt jej nie zatrudni dopóki nie skończy tych pięciu lat studiów, bo nawet licencjat jest nic nie wart w tym zawodzie; >> a po drugie, dostanie na start niecałe 15% więcej niż minimalna krajowa, a po 10 latach pracy (wytężonej, bo wymuszającej doskonalenie zawodowe i przejście dwóch stopni awansu, dostanie raptem o 20% więcej pieniędzy” – podaje Robert Górniak, twórca strony Dealerzy Wiedzy. „20% podwyżki po 10 latach. To jest pragmatyka zawodu nauczyciela. Ktoś jeszcze się dziwi, że ten zawód wymiera?” – pyta z goryczą nauczyciel.
Górniak przy okazji obrad pierwszej grupy roboczej Zespołu do spraw pragmatyki zawodowej nauczyciela (dotyczącej wynagrodzeń) przygotował zestawienie, czego mogą się spodziewać nauczyciele wchodzący do zawodu, jeśli chodzi o perspektywę awansu i idącego za nim wzrostu wynagrodzenia?
Według wyliczeń nauczyciela na początku lat 2000 nauczyciel zaczynający karierę mógł spodziewać się, że jego wynagrodzenie po 10 latach (czyli jak zrobi dyplomowanie) wzrośnie o 80%, w 2008 roku było to już do 67%, a potem było coraz gorzej.
„Potem perspektywa podwyżek szarzeje dość mocno, bo od tej pory dyplomowany będzie dostawał tylko o 37% więcej pieniędzy niż świeżak w zawodzie; i wreszcie dochodzimy do reformy z 2022 roku, po której okazuje się, że teraz trzeba przepracować 10 lat tylko po to, żeby… dostać wynagrodzenie o 23% wyższe… a po podwyżkach ze stycznia 2024 ten >>bonus<< dla dyplomowanego to… 20%. – zaznaczył. „I to jest pragmatyka zawodu” – podkreślił.
Więcej na stronie Dealerzy Wiedzy tutaj
(GN)
ZNP: W środę 26 bm. w MEN posiedzenie pierwszej grupy roboczej na temat wynagrodzeń nauczycieli