Główny Inspektor Sanitarny: 300 szkół wystąpiło do sanepidu o możliwość prowadzenia zajęć w trybie niestacjonarnym

Jeśli inspekcja sanitarna zaopiniuje, że trzeba zmienić sposób nauki, to będziemy to robić – stwierdził w TVN24 główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas. Poinformował, że do czwartku około 300 szkół poprosiło sanepid o możliwość prowadzenia zajęć w trybie niestacjonarnym. – Myślę, że na 26 tysięcy szkół to jest jednak bardzo, bardzo mało – ocenił. Dodał, że jego zdaniem ta liczba nie wzrośnie znacząco. – Zobaczymy, jaki będzie trend – powiedział. Poinformował przy tym, że GIS dotychczas wydał pozwolenie na zdalną lub hybrydową naukę dla około 50 szkół.

Z danych MEN zebranych w kuratoriach wynika, że według stanu na 3 września w blisko 48,5 tys. przedszkoli, szkół i placówek oświatowych – nauka odbywa się w trybie stacjonarnym, w 54 – w trybie zdalnym, a w 15 – w trybie mieszanym.

Pinkas pytany był w programie „Jeden na jeden” w TVN24, czy nie miał wątpliwości, że otwarcie szkół to dobra decyzja. – Zawsze mam dylematy, wiem, że muszę podejmować pewne ryzyko, ale myślę, że ryzyko jest coraz mniejsze, wtedy, gdy posługujemy się twardymi danymi i mamy informacje z innych krajów – odpowiadał.

Zaznaczył, że w tej chwili Główny Inspektorat Sanitarny to „instytucja naukowa”. – To instytucja analityczna, która musi dawać wytyczne, rekomendacje, licząc się z tym, że zawsze istnieje ryzyko – tłumaczył. – Nasza instytucja ma ograniczać ryzyko – podkreślił. Pinkas zwrócił uwagę, że przy nauce zdalnej „straty społeczne i edukacyjne mogą być nie do odrobienia”.

Gość TVN24 przypomniał, że koronawirus „zachowuje się inaczej” niż na początku pandemii. – Bardzo proszę nie bagatelizujmy tego wirusa, ale bardzo wielka liczba przypadków to przypadki bezobjawowe. My mamy chronić najsłabszych, najstarszych. Rozsądne zachowanie rodziców i dzieci spowoduje to, że dzieci będą mogły normalnie funkcjonować – powiedział.

Związek Nauczycielstwa Polskiego i samorządowcy już w maju apelowali o przeprowadzenie testów na koronawirusa u nauczycieli, zanim zostaną otwarte placówki edukacyjne. Teraz wnioskują o testy na żądanie. Pinkas zapytany o słuszność takiego rozwiązania, ocenił, że „testy na żądanie niczemu dobremu nie służą”. – Większość krajów na świecie skłania się do tego, aby badać przypadki objawowe – zauważył. – My mamy minimalizować ryzyko, nie da się go ograniczyć w całości – powtarzał.

MEN nie ujawniło w których placówkach nauka odbywa się w trybie zdalnym lub mieszanym. TVN24 udało się ustalić lokalizację 25 spośród nich. Listę można znaleźć tutaj.

Z danych MEN zebranych w kuratoriach wynika, że według stanu na 3 września w blisko 48,5 tys. przedszkoli, szkół i placówek oświatowych – nauka odbywa się w trybie stacjonarnym, w 54 – w trybie zdalnym, a w 15 – w trybie mieszanym.

Pinkas pytany był w programie „Jeden na jeden” w TVN24, czy nie miał wątpliwości, że otwarcie szkół to dobra decyzja. – Zawsze mam dylematy, wiem, że muszę podejmować pewne ryzyko, ale myślę, że ryzyko jest coraz mniejsze, wtedy, gdy posługujemy się twardymi danymi i mamy informacje z innych krajów – odpowiadał.

Zaznaczył, że w tej chwili Główny Inspektorat Sanitarny to „instytucja naukowa”. – To instytucja analityczna, która musi dawać wytyczne, rekomendacje, licząc się z tym, że zawsze istnieje ryzyko – tłumaczył. – Nasza instytucja ma ograniczać ryzyko – podkreślił. Pinkas zwrócił uwagę, że przy nauce zdalnej „straty społeczne i edukacyjne mogą być nie do odrobienia”.

Gość TVN24 przypomniał, że koronawirus „zachowuje się inaczej” niż na początku pandemii. – Bardzo proszę nie bagatelizujmy tego wirusa, ale bardzo wielka liczba przypadków to przypadki bezobjawowe. My mamy chronić najsłabszych, najstarszych. Rozsądne zachowanie rodziców i dzieci spowoduje to, że dzieci będą mogły normalnie funkcjonować – powiedział.

Związek Nauczycielstwa Polskiego i samorządowcy już w maju apelowali o przeprowadzenie testów na koronawirusa u nauczycieli, zanim zostaną otwarte placówki edukacyjne. Teraz wnioskują o testy na żądanie. Pinkas zapytany o słuszność takiego rozwiązania, ocenił, że „testy na żądanie niczemu dobremu nie służą”. – Większość krajów na świecie skłania się do tego, aby badać przypadki objawowe – stwierdził. – My mamy minimalizować ryzyko, nie da się go ograniczyć w całości – powtarzał.

MEN nie ujawniło w których placówkach nauka odbywa się w trybie zdalnym lub mieszanym. TVN24 udało się ustalić lokalizację 25 spośród nich. Listę można znaleźć tutaj.

Tymczasem kolejne szkoły informują o stwierdzonych zakażeniach koronawirusem. W ostatnich godzinach uczniowie jednej z klas w Szkole Podstawowej nr 4 w Skierniewicach zostali wysłani na przymusową kwarantannę. Powodem jest uzyskanie pozytywnego wyniku testu u osoby, która brała udział w rozpoczęciu roku szkolnego. Decyzją sanepidu na kwarantannę skierowana została tylko jedna klasa. Uroczystość rozpoczęcia nowego roku szkolnego odbywała się w różnych pomieszczeniach, dlatego prawdopodobieństwo zakażenia innych osób było mniejsze.

(JK, GN)

Fot: Wikipedia

Źródło:TVN24.pl

Ankieta Głosu. Nauczyciele o powrocie do szkoły: “Jestem przerażony”, “Nie obawiam się”, “Wracam z niepokojem”

Szef MEN: Rodzice nie zgadzają się na pomiar temperatury? Dyrektor powinien wyegzekwować przestrzeganie zasad