Zapisana w projekcie budżetu na 2023 r. inflacja wyniesie 9,8 proc. – poinformował dziś premier Mateusz Morawiecki. To oznacza, że oferowana nauczycielom podwyżka w wysokości 9 proc. od 1 stycznia 2023 r. nie zrekompensuje przyszłorocznej drożyzny. A to oznacza, że wynagrodzenia w oświacie realnie będą spadać
Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy budżetowej na 2023 r. – Inflacja prognozowana na przyszły rok wyniesie 9,8 proc. Według naszych prognoz wzrost PKB w 2022 r. wyniesie 4,6 proc., a w 2023 r. będzie na poziomie 1,7 proc. Na kolejne lata planujemy wzrost gospodarczy powyżej 3 punktów procentowych – poinformował premier.
Premier @MorawieckiM w #KPRM: Inflacja prognozowana na przyszły rok wyniesie 9,8%. Wg naszych prognoz wzrost PKB w 2022 r. wyniesie 4,6 proc., a w 2023 r. będzie na poziomie 1,7 proc. (założenie konserwatywne). Na kolejne lata planujemy wzrost gospodarczy powyżej 3 pp.
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 30, 2022
Przypomnijmy – minister edukacji Przemysław Czarnek tydzień temu przedstawił związkom zawodowym propozycję podwyżki wynagrodzeń w wysokości 9 proc. od 1 stycznia 2023 r. Związki domagają się podwyżki co najmniej 20-procentowej już od nowego roku szkolnego. Chcą w tej sprawie rozmawiać z szefem rządu.
Propozycja Czarnka dla nauczycieli: 9 proc. od 1 stycznia 2023 r.
W konfrontacji z projektem budżetu na 2023 r. podwyżka w wysokości 9 proc. przedstawia się mizernie. Taki wzrost pensji oznacza, że drożyzna nadal będzie zjadała wynagrodzenia nauczycieli, a ich realna wartość w przyszłym roku – podobnie jak w roku 2022 i latach poprzednich – spadnie.
Przypomnijmy, w tym roku wynagrodzenie wszystkich nauczycieli wzrosło jedynie o 4,4 proc. od 1 maja br. Dodatkowo nauczyciele kontraktowi i stażyści otrzymają 1 września podwyżkę w wysokości 8-10 proc. (to zaledwie 15-procentowa grupa nauczycieli).
Podwyżka 9 proc. od 1 stycznia 2023 r. nie zrekompensuje nauczycielom rekordowej, wynoszącej w lipcu aż 15,6 proc. inflacji w lipcu br.
Nie wiadomo też, na ile realne są szacunki rządu dotyczące wskaźnika inflacji w 2023 r. W tym roku prognozowano bowiem inflacje na poziomie niewiele ponad 3 proc., a w rzeczywistości ceny wzrosły – jak wspomnieliśmy – o 15,6 proc. Niewykluczone, że założona na 2023 r. inflacja w wysokości 9,8 proc. w rzeczywistości osiągnie dużo wyższy poziom.
Premier @MorawieckiM w #KPRM: Nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w 2022 r. wyniesie 11,2%, a w 2023 r. 10,1%.
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 30, 2022
Co więcej, nauczycielom nadal będzie opłacało się zmienić zawód. Jak poinformował dziś szef rządu, nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w 2022 r. wyniesie 11,2 proc. (w przypadku 85 proc. nauczycieli – 4,4 proc. od maja), a w 2023 r. 10,1 proc. To oznacza, że rząd godzi się na to, by w przyszłym roku pensje w oświacie nadal rosły dużo wolniej niż w gospodarce.
Co ciekawe, premier zapewnił, że państwo ma wystarczająco dużo pieniędzy, a dochody do budżetu państwa rosną. – Mamy zabezpieczenie w wyniku uszczelnionego systemu finansowego i naprawionych finansów publicznych na te wszystkie programy społeczne i infrastrukturalne. Wydatki są zaplanowane na poziomie 669 mld zł a deficyt samego budżetu na ok. 65 mld zł – poinformował Mateusz Morawiecki. – Dochody budżetowe zaplanowaliśmy na poziomie 604,4 mld zł. Jest to wzrost o 105 mld zł względem tego roku, a w stosunku do 2015 jest to wzrost o 110 proc. – dodał.
(PS, GN)