Janusz Olczak, dyrektor IV LO w Szczecinie: Do społeczeństwa musi pójść przekaz, że praca w szkole to służba publiczna

Do społeczeństwa powinien pójść przekaz, że nauczyciel nie jest osobą, którą można poniżać. To może być ważny krok we wzmacnianiu prestiżu naszego zawodu. Skoczymy o jeden poziom wyżej w hierarchii zawodów. (…) Urzędników w urzędach nikt nie szarpie, nie wyzywa, nie obraża w wulgarny sposób. A w szkołach to się, niestety, zdarza. Jest nawet społeczne przyzwolenie na to, żeby „opluwać” ludzi wykonujących ten zawód.

Z Januszem Olczakiem, dyrektorem IV Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Prusa w Szczecinie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Musiał Pan kiedykolwiek podejmować działania prawne związane ze znieważeniem nauczyciela?

– Nauczyciel przyszedł do mnie z prośbą o objęcie go ochroną, a ja wystąpiłem z urzędu do odpowiednich służb. Chociaż obecnie nauczyciel nie jest funkcjonariuszem publicznym w znaczeniu ustawowym, to korzysta z takiej ochrony, jaka przysługuje funkcjonariuszowi publicznemu. To oznacza, że przestępstwa wymienione w Kodeksie karnym, popełnione na jego szkodę, powinny być ścigane z oskarżenia publicznego, a dyrektor szkoły musi odpowiednio zareagować. Chodzi o ten szczególny rodzaj ochrony wynikający z treści art. 63 ust. 1 Karty Nauczyciela.

W teorii nauczyciele są chronieni przed czynami, które można zakwalifikować jako np. czynną napaść, naruszenie nietykalności, znieważenie podczas lub w związku z wykonywaniem swoich obowiązków. Mówi się jednak, że w praktyce ta ochrona nie jest zbyt skuteczna.

– Dlatego nauczyciele rzadko korzystają z obecnych przepisów.

MEN przygotowuje przepisy, które powinny wzmocnić pozycję prawną nauczycieli, wychowawców oraz innych pracowników pedagogicznych. Mają oni zostać funkcjonariuszami publicznym w pełnym tego słowa znaczeniu. Czy to może być dobra zmiana?

– Myślę, że pozycja nauczyciela będzie silniejsza prawnie. Będzie miał poczucie, że jest na służbie i jest w jakiś sposób chroniony. Ponieważ, cokolwiek by powiedzieć, praca w szkole jest służbą publiczną, przynajmniej w przypadku tych, którzy są zatrudnieni w placówkach i instytucjach publicznych.

Sądzę, że to jest dobre rozwiązanie. Będziemy mieli w końcu jasność, czy jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi, czy nie. Wątpliwości przecież były.

Ankieta Głosu. Status funkcjonariusza publicznego dla nauczyciela. Czy to zmiana, na którą czekamy?

W jakich sytuacjach przyda się taki zapis?

– Szczególnie ważną częścią życia szkoły są wszelkie spory wynikające z tego, co się dzieje mediach społecznościowych. Uczniowie i ich rodzice wrzucają do internetu różne posty, komentarze, a nawet zdjęcia, wykorzystując przy tym wizerunek nauczyciela bez jego zgody. Nie muszę mówić, że wynika z tego wiele nieprzyjemnych sytuacji. Rozwiązuje się je z wielkim trudem.

Liczę na to, że wprowadzenie zmian ustawowych, o których rozmawiamy, ułatwi to zadanie. Właściwie ułatwi to pracę prawnikom, którzy zajmują się sprawami wynikającym z naruszenia czyjegoś wizerunku w szkole. W każdej szkole zdarzają się takie sytuacje, także u nas.

Jak teraz szkoła sobie z tym radzi?

– Czasami musimy poinformować, że jeśli nadal tak będzie, to być może sprawa trafi do sądu. Tak się dzieje, zanim nauczyciel oficjalnie zgłosi sprawę. Dajemy uczniom i ich rodzicom czas na zastanowienie się. Z naszej strony jest informacja, że nie będziemy tego tolerować. Dopiero wtedy wezwani do szkoły rodzice pytają: „Jak to? To nie można tak robić?”. Wtedy mówimy, że nie można na nikogo szczuć. Myślę, że zmiana, o której rozmawiamy, ukróci ten proceder, pod warunkiem że przepisy wejdą w życie i zostaną odpowiednio nagłośnione. Do społeczeństwa powinien pójść przekaz, że nauczyciel nie jest osobą, którą można poniżać. To może być ważny krok we wzmacnianiu prestiżu naszego zawodu. Skoczymy o jeden poziom wyżej w hierarchii zawodów.

(…)

Jak nauczyciele się bronią, jeśli dojdzie do ich zniesławienia czy poniżenia w mediach społecznościowych?

– Nauczyciele występują z powództwem cywilnym. W mojej szkole zdarzyło się to raz, co nie znaczy, że więcej przypadków znieważenia czy naruszenia nietykalności nie mieliśmy. Po prostu większość spraw została rozwiązana polubownie. Były też sytuacje, kiedy zapraszaliśmy policjantów do udziału w mediacjach. Najczęściej jest tak, że to nauczyciel się wycofuje. Mówi: „Tym razem odpuszczę”. Coraz trudniej jednak ocenić, czy to dobrze, czy źle. Mediowanie jest ważne i odnosimy na tym polu sukcesy. 99 proc. spraw jest załatwianych poprzez skuteczną rozmowę. Mamy od tego pedagoga szkolnego i młodzieżowych mediatorów.

To konieczne, bo niezależnie od tego, czy mówimy o szkodzie nauczyciela, ucznia czy pracownika obsługi i administracji, uczniowie cały czas sprawdzają, na ile mogą sobie pozwolić.

Każdy nowy rocznik uczniów próbuje przesunąć granice?

– Od trzech lat zabieramy uczniów na integrację. Zawsze 1 września, na sześć dni. Jest to wyjazd na obóz połączony z zajęciami na temat edukacji dla bezpieczeństwa. Uczniowie realizują podstawę programową w tym zakresie i otrzymują „instrukcję” na temat szkoły. Chodzi o to, żeby wiedzieli, czego nie należy robić. Jak mi się wydaje, to jest coś, co dobrze się sprawdza.

Kto udziela tych instrukcji?

– Na obozie są obecni nasi absolwenci, na których możemy polegać. Z ich pomocą, czyli dzięki wsparciu młodego pokolenia, przygotowujemy jeszcze młodsze pokolenie do odpowiedzialności za słowo, za to, co robią i piszą w internecie. Zadaniem absolwentów jest przedstawienie pewnej idei, tego, czym jest szkoła, jakie są jej tradycje, jakich zasad trzeba przestrzegać, żeby dobrze funkcjonować w relacjach uczeń – nauczyciel i uczeń – uczeń. Przekazujemy to w sposób mniej formalny, bo mówienie o tym na szkolnym apelu mogłoby nie odnieść pożądanego skutku. Ułatwia nam to pracę, kiedy uczniowie rozumieją, że wypisywaniem komentarzy krzywdzą innych.

Zapraszamy do udziału w naszym głosowaniu!

Przyznanie nauczycielom statusu funkcjonariuszy publicznych - to jedna ze zmian proponowanych przez MEN w przygotowywanej nowelizacji ustawy - Prawo oświatowe. Nauczycielu, czy popierasz taką zmianę?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Wracając do statusu funkcjonariusza publicznego – Pan jest „za”, ale czy wszyscy nauczyciele chcą zmian?

– Spojrzałem na ankietę Głosu. Aż byłem zdziwiony, że 1/3 głosujących kwestia przyznania im statusu funkcjonariusza publicznego jest obojętna. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo jednak uznanie nas w pełni za funkcjonariuszy publicznych gwarantuje w pewnym sensie bezpieczeństwo naszego statusu zawodowego. Ciekaw jestem wyników po zakończeniu głosowania. Nauczyciel powinien popierać taką zmianę. Powinien rozumieć, że ochrona prawna jest konieczna. Wielu z nas tego chciało, bo w razie trudnej sytuacji, jakiegoś ataku przez ucznia lub nawet jego rodzica możemy się spodziewać konkretnych reakcji. Odpowiedzialności dorosłego, w tym wypadku rodzica, gdy uczeń jest niepełnoletni.

Urzędników w urzędach państwowych nikt nie szarpie, nie wyzywa, nie obraża w wulgarny sposób. A w szkołach to się, niestety, zdarza. Jest nawet społeczne przyzwolenie na to, żeby „opluwać” ludzi wykonujących ten zawód. Wiele dzieci nie szanuje swoich nauczycieli, bo powielają zachowania dorosłych.

Z badań wynika, że co 11. nauczyciel doświadczył cyberprzemocy. Czy zmiany w przepisach pomogą rozwiązać ten problem?

– Dają szansę na unormowanie sytuacji. Nie spodziewam się od razu przełomu, ale myślę, że sytuacja zacznie się zmieniać na korzyść nauczycieli. Musimy zacząć budować swoją wartość krok po kroku, ale nie szarpmy się. Starajmy się najpierw rozmawiać z tymi, którzy nas atakują. Rodzic powinien spotkać się z nauczycielem, spojrzeć mu w oczy, wtedy będzie bardziej rozważny. Gdy w szkole jest duży konflikt, to zawsze pytam rodzica, czy mogę nagrać naszą rozmowę. Wtedy zmienia się poziom rozmowy. Nikt już nie zwróci się do nauczyciela takimi słowami, jakich używa w social mediach. Tak się buduje szacunek. Stawianie granic jest dosyć istotne, tak jak przestrzeganie reguł.

Groźniejsze niż lex Czarnek? OSKKO krytykuje pomysły MEN ws. nadania nauczycielom statusu funkcjonariuszy publicznych oraz włączenia uczniów w procedury wyłaniania dyrektorów

Wcześniej szkoła nie stawiała tych granic?

– Myślę, że polska szkoła pozwoliła zbyt mocno je naciągnąć. Od lat jestem dyrektorem, nauczycielem i pracownikiem szkoły, takiej jak każda inna w kraju, i uważam, że pozwalaliśmy i nadal pozwalamy na zbyt wiele, bo chcemy być mili dla wszystkich wokół nas, niezależnie od tego, co o nas mówią.

Pozwalano na przekraczanie granic dla świętego spokoju?

– Najczęściej tak, dlatego potrzebny jest impuls do zmiany kierunku. To oczywiście wymaga od nas poświęceń, ale powinniśmy zacząć działać i walczyć o dobre imię nauczycieli. Jeśli wkrótce nauczyciel będzie mógł skorzystać ze wzmocnionej ochrony prawnej, będzie to ważny krok w stronę podniesienia prestiżu naszego zawodu.

Wyobrażam sobie, że ktoś może nawet powie: „No tak, nauczyciel jest funkcjonariuszem publicznym, nie bez przyczyny ma godło państwowe za plecami, kiedy prowadzi lekcje, należy mu się szacunek”. To oczywiście działa w obie strony. Mam godło za plecami, to i ja muszę godnie reprezentować swoją profesję.

Dziękuję za rozmowę.

Przedstawiamy skróconą wersję wywiadu opublikowanego w Głosie Nauczycielskim nr 20-21  z 14-21 maja br. Całość w wydaniu drukowanym oraz elektronicznym Głosu (e.glos.pl)

Fot. Archiwum prywatne

Nr 20-21/14-21 maja 2025

Janusz Olczak: Stoimy dosłownie pod ścianą. Już nie wiadomo, jak gasić ten pożar