Dzieci w żłobkach i przedszkolach nie będą musiały nosić maseczek. Nauczyciele w przedszkolach mogą zaś prowadzić „zabawy dydaktyczne”
Ministrowie: zdrowia i edukacji odnieśli się dziś do wysuwanych przez m.in. samorządowców wątpliwości do decyzji rządu w sprawie otwarcia żłobków i przedszkoli od 6 maja. Samorządy skrytykowały rząd m.in. za brak jasnych wytycznych związanych z bezpieczeństwem tego typu placówek w czasie pandemii. Ponadto rząd nie konsultował swojej decyzji z władzami lokalnymi i dał im mało czasu na przygotowanie się do otwarcia placówek opiekuńczych (samorządy dostały na to tylko 1 dzień roboczy).
Według Łukasza Szumowskiego, ministra zdrowia, pracownicy żłobków i przedszkoli powinni pamiętać m.in. o dezynfekowaniu powierzchni, zabawek, wietrzeniu sal. – Trudno, byśmy we wszystkich decyzjach wyręczyli samorządy i dyrekcje – stwierdził szef MZ. Jego zdaniem, „trudno, by Ministerstwo Zdrowia odpowiadało np. na pytanie o liczbę dzieci przy stole”. – Wytyczne nie zwalniają z rozsądnego zachowania i stosowania się od zasad zdrowego rozsądku. Powiatowe inspekcje sanitarne jednak mogą pomóc – oświadczył.
– Regulacje mają służyć temu, by wszystkim nam w reżimie sanitarnym żyło się w maksymalnie możliwy sposób normalnie. Grupy w przedszkolach mają być ograniczone do minimum – stwierdził Szumowski. Zapewnił, że „dzieci nie będą musiały nosić maseczek” w żłobkach i przedszkolach, a wkrótce będą opublikowane zalecenia GIS i MZ, zgodnie z którymi w jednej grupie będzie mogło przebywać do 12 dzieci z możliwością powiększenia takiej grupy w sytuacji wyjątkowej do 14 dzieci.
Jego zdaniem, pierwszeństwo w przyjmowaniu do żłobków i przedszkoli powinny mieć dzieci osób, które muszą wrócić do pracy. – Jeżeli miejsc będzie mało, to samorząd w jakiś sposób musi to uregulować – ocenił szef MZ. – Możliwość opieki nad dzieckiem jest pewnym dodatkiem, a nie wymogiem czy obowiązkiem. Jeżeli nie musicie posyłać dzieci do przedszkoli, to moja rekomendacja jest taka, by dać szansę tym, co muszą to zrobić – zastrzegł.
Minister edukacji z kolei długo krytykował samorządowców, którzy zapowiedzieli, że nie podejmą decyzji o otwarciu przedszkoli i żłobków. Oberwało się głównie prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu i prezydentowi Białegostoku (z tego miasta pochodzi Dariusz Piontkowski) Tadeuszowi Truskolaskiemu. Według szefa MEN, samorządowcy opierają się otwieraniu placówek opiekuńczych, choć nie skonsultowali swoich decyzji z rodzicami czy nauczycielami (przypomnijmy więc – rząd też nie konsultował swoich decyzji w sprawie oświaty, w tym otwierania żłobków i przedszkoli, ze środowiskiem nauczycielskim, czy z rodzicami). Piontkowski zacytował nawet SMS, jaki miała mu przysłać nauczycielka z Białegostoku, która marzy o tym, by wrócić do stacjonarnej pracy z dziećmi w przedszkolu.
– Stworzyliśmy reguły prawne pozwalające otworzyć przedszkola i część prezydentów powiedziała, że tego nie zrobi. Prezydent Białegostoku powiedział, że nie otworzy ich do 24 maja. Nie zapytał rodziców czy nauczycieli, czy są zainteresowani, czy są warunki na bezpieczny powrót do przedszkoli – oznajmił minister edukacji. Zarzucił samorządowcom, że domagają się jasnych wskazówek w sprawie otwierania żłobków i przedszkoli, a tymczasem takie wytyczne już się pojawiły (dodajmy – bardzo ogólne i zawierające wymagania, których w praktyce nie da się spełnić).
Ciekawie zabrzmiała za to inna wypowiedź ministra Piontkowskiego, który oznajmił, że przedszkola będą mogły prowadzić nie tylko działalność opiekuńczą, ale też dydaktyczną. – Nikt nie będzie zabraniał w przedszkolach prowadzenia zabaw dydaktycznych. Tak, by nie było, że zabraniamy tego nauczycielom – stwierdził szef MEN.
Jak to się ma do zapisanego w konstytucji obowiązku zapewnienia wszystkim dzieciom edukacji na równym poziomie? Tego minister nie wyjaśnił, choć sam przyznał, że miejsca w przedszkolach znajdą się tylko dla niektórych dzieci, a samorządy i same placówki mają wprowadzić coś w rodzaju selekcji chętnych.
Podczas konferencji prasowej padły też pytania o kolonie i obozy dla dzieci i młodzieży. Wcześniej minister zdrowia twierdził, że w najbliższe wakacje nie będzie można ich organizować, że w tej formie de facto „wakacji nie będzie”. Dziś już tak stanowczy nie był. – Wiele osób zainwestowało, zarezerwowało różne formy aktywności, a wirus pokrzyżował te plany. Na dzisiaj nie mogę dać odpowiedzi, co będzie w lipcu czy sierpniu, jakie będą wskaźniki epidemiczne – oświadczył Łukasz Szumowski.
– Nie uruchomimy środków na wypoczynek letni, dopóki nie otrzymamy sygnału od MZ i GIS, że ten wypoczynek jest bezpieczny – wyjaśnił z kolei minister edukacji. – Ruszy wypoczynek indywidualny, tam dużo łatwiej zachować wymogi sanitarne, przy wypoczynku zorganizowanym jest to znacznie trudniej zrobić – dodał.
MEN przygotowuje ponadto szczegółowy harmonogram i sposób organizacji egzaminów. Według Piontkowskiego, w drodze uczniów czy abiturientów w miejsce przeprowadzania egzaminu ma panować „reżim sanitarny”, czyli maseczki. Podobnie będzie na korytarzach w budynku. – Tam maseczka na twarz będzie obowiązywała wszystkich, uczniów i nauczycieli, także płyn dezynfekujący przy wejściu – tłumaczył Piontkowski. – Ale gdy uczeń usiądzie w ławce, nie widzę powodu, by musiał siedzieć w maseczkach podczas egzaminu – dodał. Szkoły nie będą też musiały dezynfekować długopisów, ponieważ każdy zdający przyjdzie ze swoimi przyborami do pisania.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy rząd zamierza uruchomić szkoły. – Czym innym jest umożliwienie opieki nad dziećmi, a czym innym jest uruchomienie szkół w całej Polsce. Te decyzje będziemy podejmowali wspólnie z ministrem edukacji, także patrząc na doświadczenia innych krajów – ocenił Szumowski.
(PS, GN)