MEN: Obecność pracowników w przedszkolach i szkołach należy ograniczyć do minimum

Obecność nauczycieli oraz pozostałych pracowników w przedszkolach i szkołach należy ograniczyć do minimum – zaapelowało do dyrektorów ministerstwo edukacji. Wcześniej z apelem do MEN i premiera, aby jednoznacznie określić kwestię obecności pracowników w szkole, wystąpił ZNP.

„W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, Ministerstwo Edukacji Narodowej zwraca się z prośbą do dyrektorów, aby w okresie zawieszenia prowadzenia zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych do minimum ograniczyć obecność nauczycieli oraz pozostałych pracowników niepedagogicznych w szkole” – czytamy w opublikowanej dziś informacji MEN „Sytuacja nauczycieli oraz pracowników niebędących nauczycielami w związku z zawieszeniem zajęć”.

To reakcja na płynące z całej Polski sygnały o wzywaniu nauczycieli oraz pracowników niepedagogicznych do stawienia się w przedszkolach i szkołach, by normalnie świadczyć tam pracę. ZNP już w ubiegłym tygodniu apelował do MEN i premiera, aby kwestie tę uregulować nowelizując rozporządzenie z 11 marca br.

ZNP do MEN: Ograniczyć do minimum obecność pracowników w szkołach. Konieczna nowelizacja rozporządzenia!

ZNP do premiera: Potrzebna pilna nowelizacja rozporządzenia MEN! Chodzi obecność pracowników w szkołach i placówkach

Resort Dariusza Piontkowskiego w najnowszym komunikacie przypomniał, że zgodnie z rozporządzeniem MEN, od 12 do 25 marca 2020 r. zawieszono prowadzenie działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej w przedszkolach, szkołach i w większości placówek (w dniach 12-13 marca szkoły prowadziły jedynie działalność opiekuńczą).

„Zawieszenie do 25 marca 2020 r. prowadzenia działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej nie oznacza zawieszenia przez szkoły wszystkich form działalności. Ministerstwo Edukacji Narodowej zaleca, aby w tym okresie nauczyciele wspierali uczniów w samodzielnej nauce w domu i kontaktowali się z nimi przy wykorzystaniu np.: dziennika elektronicznego, strony internetowej przedszkola, szkoły lub placówki, mailingu do rodziców, a w przypadku starszych uczniów bezpośredniego kontaktu elektronicznego” – czytamy w stanowisku MEN.

Dyrektor może zaś w okresie zawieszenia prowadzenia zajęć „zlecać nauczycielom inne zadania, np. przygotowywanie i przesyłanie uczniom materiałów dydaktycznych do samodzielnej pracy w domu. Zastosowanie ma w tym przypadku również art. 81 § 3 Kodeksu pracy, który umożliwia powierzenie pracownikowi w okresie przestoju innej odpowiedniej pracy”.

Jak podkreśliło ministerstwo edukacji, o organizacji pracy danej placówki decyduje jej dyrektor, który na podstawie tzw. specustawy dotyczącej walki z koronawirusem, może polecić nauczycielowi wykonywanie pracy zdalnej.

„Możliwe jest zatem świadczenie pracy przez nauczycieli zarówno w miejscu ich pracy – w takim przypadku nauczyciele przygotowują i przesyłają uczniom materiały korzystając ze sprzętu na terenie szkoły – jak i świadczenie takiej pracy poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna)” – czytamy w informacji.

Resort edukacji zaleca jednak dyrektorom, by obecność nauczycieli i pracowników niepedagogicznych w przedszkolu lub szkole ograniczyć do minimum.

W piątek 13 marca br. minister edukacji stwierdził, że nie będzie nowelizować rozporządzenia i ingerować w decyzje dyrektorów szkół. Stwierdził jednak, że nie ma sensu zmuszać pracowników, by przebywali „na siłę” na terenie szkoły w sytuacji, kiedy zajęcia są zawieszone.

Piontkowski: Trzymanie pracowników na siłę w szkole nie ma sensu

Co z wynagrodzeniem za tak świadczoną pracę? Według MEN, wynagrodzenie to nie podlega zmianom, z wyjątkiem dodatku za warunki pracy, który „jest należny wyłącznie za godziny przepracowane w określonych warunkach pracy, oraz wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe, które jest związane z dodatkową pracą nauczyciela polegającą na realizacji zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych powyżej pełnego wymiaru zajęć”.

W sytuacji, gdy z przyczyn leżących po stronie pracodawcy nauczyciel nie będzie świadczył pracy, należy zastosować art. 81 § 1 Kodeksu pracy, który stanowi, że pracownikowi – jeżeli był gotów do wykonywania pracy – przysługuje wynagrodzenie wynikające z jego osobistego zaszeregowania.

„Zatem za dni, w których nauczyciele nie będą świadczyli pracy z przyczyn leżących po stronie pracodawcy, lecz będą pozostawali w gotowości do pracy, zachowują prawo do wynagrodzenia zasadniczego w wysokości wynikającej z ich osobistego zaszeregowania oraz dodatku funkcyjnego” – czytamy w informacji MEN.

Podobne rozwiązania dotyczą pracowników administracji i obsługi. O organizacji ich pracy decyduje dyrektor. Dyrektor może więc im zlecić pracę zdalną, o ile oczywiście pozwala na to charakter wykonywanych zadań.

„Jeżeli natomiast z przyczyn leżących po stronie szkoły w określonym czasie pracownik administracji lub obsługi nie będzie świadczyć pracy, pozostaje wówczas do dyspozycji dyrektora szkoły i jest w gotowości do wykonywania pracy. Mają wówczas zastosowanie przepisy art. 81 § 1 Kodeksu pracy, który stanowi, że pracownikowi za czas niewykonywania pracy, jeżeli był gotów do jej wykonywania, a doznał przeszkód z przyczyn dotyczących pracodawcy, przysługuje wynagrodzenie wynikające z jego osobistego zaszeregowania. Z zastrzeżeniem, że wynagrodzenie to nie może być jednak niższe od wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę, ustalanego na podstawie odrębnych przepisów” – podkreślono w stanowisku MEN.

Natomiast decyzje w sprawie organizacji pracy dyrektora przedszkola, szkoły lub placówki podejmuje wójt (burmistrz, prezydent miasta), który jest jego bezpośrednim przełożonym.

– Niech to będzie tydzień ogólnonarodowej kwarantanny – zaapelował dziś premier Mateusz Morawiecki.

Jego zdaniem, mieszkańcy Polski powinni jak najrzadziej wychodzić z domów. – Na tym polega walka z koronawirusem. Im mniej podróży środkami publicznymi, tym zmniejszamy prawdopodobieństwa zarażenia się – stwierdził premier. Dodał, że władze robią wszystko, by „ograniczyć działalność instytucji publicznych do niezbędnych czynności”.

– Nie wystarczy kwarantanna, testy, samo utrzymywanie dystansu do siebie nawzajem. Potrzebne są wszystkie te rzeczy na raz – tłumaczył szef rządu. – Nie wiemy, jak choroba się u nas rozwinie. Niewykluczone, że za kilka dni będzie to nawet 1000 przypadków koronawirusa – ostrzegł. W tej chwili w kwarantannie przebywa ok. 8000 osób, a 25 tys. objęto nadzorem sanitarnym.

(PS, GN)