„Może to my jesteśmy chorzy, a nie oni”. Jarosław Szulski, b. nauczyciel w II LO im. Stefana Batorego o pokoleniu Maty

Młodzież jest różna, niemniej mam z nią zdecydowanie więcej budujących doświadczeń. Konflikt między dorosłymi a nimi polega trochę na tym, że oni nie chcą żyć, jak ich rodzice. Oni więcej myślą o wartościach, co postrzegam jako bardzo pozytywne.

Z Jarosławem Szulskim, byłym nauczycielem geografii w VI LO im. Tadeusza Reytana oraz II LO im. Stefana Batorego w Warszawie, rozmawia Jarosław Karpiński

W mediach przetacza się dyskusja wokół „Patointeligencji” rapera Maty, absolwenta liceum im. Stefana Batorego w Warszawie i syna znanego prawnika, wykładowcy UW prof. Marcina Matczaka. Pojawiły się różne głosy na temat tego muzycznego manifestu. Pan sam jest „batorakiem” , a na dodatek przez 5 lat uczył Pan w tym prestiżowym liceum. Oburzył Pana przekaz tego utworu?

– Wprost przeciwnie. Ucieszyłem się, że młody człowiek nagrał naprawdę fajny kawałek, w którym opowiada o tym co zna najlepiej, czyli swoich doświadczeniach. Temat jego piosenki nie jest dla nas, nauczycieli niczym nowym. Gdybym zebrał w jedną piosenkę doświadczenia ze swojego liceum, to one byłyby tożsame z tym, o czym śpiewa Mata. Być może dobrze, że dzieli się z tym publicznie młody człowiek, a nie nauczyciel. Proszę zauważyć jaki osiągnął efekt: niemal każdy specjalista i każde z mediów skomentowało, na swój sposób interpretując ten utwór. Nie ma przy tym sensu wpadać w panikę na temat kondycji polskiej młodzieży, bo ta młodzież jest po prostu różna.

Każde pokolenie ma swój bunt. Czy odbiera pan utwór Maty jako – jak przekonują niektórzy – „krzyk rozpaczy” tzw. bananowej młodzieży? A może to tylko jakaś poza?

– Pewnie można to odebrać jako „krzyk rozpaczy”, a może ironii, a może buntu przeciw „ciepłu i dobru” w którym wzrastają. Ta piosenka dotyczy życia młodych ludzi, którzy wszystko mają, są piękni, zdolni i na dodatek bogaci. Nie odbierajmy im prawa do zniechęcenia i rozczarowania światem. Taką mamy dziś konstrukcję świata, który jest nastawiony na osiąganie celów a nie na budowanie poczucia dobrostanu czy więzi międzyludzkich. To jest złożony problem. Nie można zrzucać winy tylko na rodziców albo tylko na szkołę. Dla mnie – jako absolwenta i byłego nauczyciela w Batorym – zaskakująca jest reakcja szkoły. A może nie jest, może byłą do przewidzenia…

Co Pana zaskoczyło w tej reakcji?

Szkoła próbuje się bronić i tłumaczyć, że w Batorym nie ma problemu z alkoholem i narkotykami (bo „nikogo nie złapano”) i dlatego nie powinno się szkalować jej dobrego imienia. Nie rozumiem, dlaczego szkoła zakłada, że zrzucona zostanie na nią cała wina. Można było przecież docenić fakt, że uczeń czy absolwent zwrócił uwagę na szerszy problem. Bo przecież do liceów przychodzą ludzie w dużym stopniu już ukształtowani. Tymczasem wicedyrektor II LO Krzysztof Ściechowski wypowiedział się dosyć niefortunnie w mediach, tłumacząc, że w szkole nigdy nikogo nie złapano po alkoholu ani po narkotykach. Mnie też nigdy nie złapano w Batorym po alkoholu, ale to nie znaczy, że jako młody człowiek go nie piłem w bramach co weekend. Panu wicedyrektorowi dostało się w sieci po głowie. Czytałem komentarze, że nie powinien być nauczycielem, pedagogiem, że powinien zmienić pracę. Tymczasem wiem, że to wspaniały człowiek, który kocha swoją pracę, swoją szkołę, doceniają go uczniowie. Niesprawiedliwy ten świat, w którym tak łatwo wydajemy wyroki.

Pan uczył tę młodzież. Jakie to jest pokolenie?

– Młodzież jest różna, niemniej mam z nią zdecydowanie więcej budujących doświadczeń. Konflikt między dorosłymi a nimi polega trochę na tym, że oni nie chcą żyć, jak ich rodzice. Oni więcej myślą o wartościach, co postrzegam jako bardzo pozytywne. Chcą mniej mieć, a bardziej być. Ich rodzice dochodzili najczęściej do swoich pozycji bardzo ciężką pracą. A młodzi nie potrzebują wielkich mieszkań, ani wypasionych samochodów. Bardziej myślą o jakości życia. To wpisuje się dziś w dyskusję o nowych paradygmatach ekonomii: czy wszystko powinno być podporządkowane wzrostowi gospodarczemu, czy powinniśmy zbudować inne, nie mniej istotne mierniki społeczno-ekonomiczne Podsumowując, mam na temat młodego pokolenia bardzo dobre zdanie. Znając ich chciałbym, żeby przejęli stery kształtowania tego świata już dziś. Bo może to my jesteśmy chorzy, a nie oni.

Dziękuję za rozmowę.

Fot: Jarosław Szulski/Facebook

„Ten klip to krzyk rozpaczy”. Tak szkoła i środowisko oświatowe reaguje na „Patointeligencję” Maty