Docierają do mnie sygnały, że w niektórych samorządach mniej lub bardziej formalnie naciska się na to, by zmienić siatki godzin w szkołach i przedszkolach. Napisałem w tej sprawie do pani kurator, ponieważ samorządy próbują w ten sposób uniemożliwić realizację podstawy programowej.
Z Arkadiuszem Boroniem, prezesem Okręgu Małopolskiego ZNP, rozmawia Piotr Skura
Niektóre samorządy na Pana terenie postanowiły zaoszczędzić na uczniach i nauczycielach. Na czym polegają te oszczędności?
– Docierają do mnie sygnały, że w niektórych samorządach mniej lub bardziej formalnie naciska się na to, by zmienić siatki godzin w szkołach i przedszkolach. Napisałem w tej sprawie do pani kurator, ponieważ samorządy próbują w ten sposób uniemożliwić realizację podstawy programowej.
Może Pan podać przykład takiego działania?
– Burmistrz Świątnik Górnych wydała zarządzenie zobowiązujące dyrektorów przedszkoli i szkół na terenie gminy do „modyfikacji tygodniowego wymiaru godzin zajęć nauczania dla poszczególnych klas”. Pani burmistrz pokusiła się wręcz o sformułowanie „rekomendacji” w sprawie „sposobu realizacji kształcenia na poziomie przedszkoli i szkół podstawowych” dokładnie określając liczbę godzin poszczególnych zajęć na danym etapie edukacyjnym.
Samorząd wprost próbuje wymusić na dyrektorach zmianę siatki godzin. Gdyby wprowadzić to w życie, nie wszyscy nauczyciele mieliby zapewnione pełne etaty.
To wstęp do zwolnień?
– Być może. W pierwszej kolejności chodzi jednak o uniknięcie płacenia nauczycielom za godziny ponadwymiarowe, a w skrajnych przypadkach – obcięcie nauczycielom etatu. To oczywiście działanie bezprawne.
Czy Świątniki Górne są pojedynczym przypadkiem takich działań?
– Nie, podobne sygnały otrzymuję z wielu samorządów. Dyrektorzy mają tak konstruować siatkę godzin, żeby uniknąć konieczności wypłacania nauczycielom wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe. To częste zjawisko. Burmistrz Świątnik Górnych różni się jedynie tym, że swoje pomysły przelała na papier i oficjalnie wysłała do dyrektorów szkół i przedszkoli.
Inni samorządowcy próbują działać „na gębę”, a polecenia kierują wyłącznie w formie ustnej. Efekt będzie jednak taki sam – odebranie nauczycielom godzin i zagrożenie, że podstawa programowa nie zostanie zrealizowana. Czego konsekwencje poniosą oczywiście uczniowie.
Samorządowcy jakoś tłumaczą swoje decyzje?
– Nie tłumaczą, ale robią. A robią, bo mogą. Mimo, że prawo nie pozwala im na takie kroki. Naszym zdaniem, oczywiste jest, że nie wolno ingerować w siatkę godzin i ograniczać wymiaru zajęć.
Dziękuję za rozmowę.