NIK krytycznie o funkcjonowaniu szkół specjalnych. Organizacja i warunki kształcenia do poprawy

Aż w 11 szkołach specjalnych na 12 skontrolowanych Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła co najmniej jedną nieprawidłowość dotyczącą organizacji nauczania, warunków lokalowych, wyposażenia sal lekcyjnych, bezpieczeństwa lub higieny. Kontrola NIK pokazała również, że w badanym okresie ministerstwo edukacji w ograniczonym zakresie monitorowało warunki kształcenia w szkołach specjalnych, koncentrując się w większym stopniu na tak zwanej edukacji włączającej, prowadzonej przez placówki ogólnodostępne.

W związku z reformą edukacji, która weszła w życie 1 września 2017 r., resort przygotował niezbędne dokumenty dotyczące zmian w organizacji i funkcjonowaniu kształcenia specjalnego, ale w trzech projektach rozporządzeń podał, że zmiany te nie spowodują dodatkowych skutków finansowych, nie przedstawiając – mimo takiego obowiązku – żadnych analiz, które by to potwierdziły, co uważamy za nierzetelne.

Tymczasem w efekcie jednej z tych zmian, dotyczącej liczebności klas dla uczniów z różnymi rodzajami niepełnosprawności, w 2018 r. w porównaniu do 2017 r. liczba oddziałów w szkołach specjalnych wzrosła o 7 proc. , co zdaniem NIK mogło wpłynąć na koszty ich prowadzenia.

Ministerstwo edukacji nie zapewniło również w wymaganym terminie, czyli przed rozpoczęciem roku szkolnego 2017/2018, a także w kolejnych latach, wszystkich podręczników i materiałów dydaktycznych dostosowanych do zmienionej podstawy programowej kształcenia osób ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Ostatecznie tylko w połowie kontrolowanych placówek uczniowie mieli wystarczający do nich dostęp.

NIK pozytywnie oceniła natomiast stabilne finansowanie szkół specjalnych. Od stycznia 2017 r. do czerwca 2020 r., na ich funkcjonowanie resort przeznaczył 10 mln zł z części oświatowej budżetu państwa. Trudno jednak ustalić czy nauka w tego typu placówkach, mimo że relatywnie kosztowna, przynosi zakładane efekty i przeciwdziała wykluczeniu społecznemu, bowiem większość z nich nie monitoruje systematycznie losów swoich absolwentów.

O tym czy dziecko ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi uczy się w szkole ogólnodostępnej, integracyjnej czy specjalnej ostatecznie decydują jego rodzice bądź opiekunowie prawni. Musi mieć jednak orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego wydane przez poradnię psychologiczno-pedagogiczną, zgodne z indywidualnymi potrzebami.

W roku szkolnym 2016/2017 w szkołach specjalnych uczyło się niemal  71 tys. uczniów, czyli nieco mniej niż połowa tych, którym takie orzeczenie wystawiono (45%). W ubiegłym roku szkolnym – 2019/2020 już prawie 69 tys. czyli 39%. Jak wynika z innych kontroli NIK dotyczących kształcenia specjalnego, większość uczniów z orzeczeniami trafia do placówek ogólnodostępnych.

W badanym okresie największą grupę uczniów szkół specjalnych stanowiły dzieci i młodzież  z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim, z niepełnosprawnością sprzężoną (mający co najmniej dwa rodzaje niepełnosprawności) oraz z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym lub znacznym.

Zdaniem NIK, ograniczenie lub uniemożliwienie rodzicom wzięcia udziału w przygotowaniu kluczowych dla procesu kształcenia ich dzieci dokumentów powodowało, że informacje w nich zawarte mogły być niepełne, a wsparcie niewystarczające. Prawidłowa i pełna diagnoza dziecka – wskazanie jego słabych i mocnych stron- jest bowiem możliwa tylko dzięki obserwacjom i nauczycieli i rodziców. Ci ostatni, poprzez uczestniczenie w tworzeniu IPET oraz WOPFU mogą także lepiej poznać potrzeby swoich dzieci i możliwości pracy z nimi w domu.

Według NIK brak prawidłowej organizacji zajęć edukacyjnych i rewalidacyjnych, a także zajęć z zakresu pomocy psychologiczno-pedagogicznej narusza prawa uczniów do nauki, może też zagrażać realizacji celów kształcenia.

Dodatkowe utrudnienia z organizacją kształcenia w szkołach specjalnych miały związek z pandemią. Według informacji kuratoriów, wiosną 100 proc. placówek  przeszło na nauczanie zdalnie. Nie wszystkie poradziły sobie z wyzwaniami, podobnie jak rodzice czy opiekunowie uczniów. Najczęstsze problemy jakie się pojawiły to:

>> nieprzygotowanie szkół do zdalnego nauczania –  brakowało m.in. odpowiedniego sprzętu komputerowego, kamer umożliwiających kontakt z uczniami, dzienników elektronicznych, a także nauczycieli, bowiem część z nich, w związku z zamknięciem szkół i przedszkoli opiekowała się własnymi dziećmi; większość nauczycieli nie była też przygotowana do pracy w przestrzeni wirtualnej;

>> problemy dotyczące rodziców i uczniów –  ograniczony dostęp uczniów do Internetu, nieumiejętność korzystania z programów komputerowych przez uczniów i rodziców, problemy techniczne związane z różnymi zasobami domu, ograniczenia funkcji poznawczych wynikające z niepełnosprawności dzieci, niepełnosprawność rodziców.

>> problemy w kontaktach z rodzinami dysfunkcyjnymi, które odmawiały współpracy z nauczycielami

>> brak dostępnych online materiałów dydaktycznych dostosowanych dla uczniów niepełnosprawnych intelektualnie.

Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, odpowiednio zorganizowana wymiana informacji na temat losów absolwentów szkół specjalnych – ich dalszego kształcenia i rozwoju po ukończeniu edukacji formalnej – mogłaby usprawnić tworzenie programów i nauczanie w tego typu placówkach. Dlatego NIK złożyła wniosek do Ministerstwa Edukacji Narodowej o opracowanie i wprowadzenie do użytku systemu gromadzenia i analizowania takich danych.

Pełny raport jest dostępny tutaj.

(JK, GN)

MEiN znów chce oszczędzić. Tym razem na dzieciach ze specjalnymi potrzebami

NIK o zabezpieczeniu szkół przed zagrożeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Procedury szwankują