Niszcząca siła rażenia „Lex Czarnek”. Wysłuchanie społeczne na temat niebezpiecznych pomysłów MEiN

Przyjęcie przez parlament „lex Czarnek” oznacza, że to nie dyrektor, nauczyciele i rodzice będą decydowali o tym, co się dzieje na terenie każdego przedszkola, szkoły i placówki oświatowej w Polsce, ale podlegli ministrowi kuratorzy. Kuratorzy będą mogli nie tylko w dowolnym momencie np. odwołać dyrektora, ale też zakazać rodzicom posłania dziecka na wybrane przez siebie zajęcia dodatkowe – ostrzegli uczestnicy dzisiejszego wysłuchania społecznego zorganizowanego przez opozycyjne kluby i koła poselskie

Wysłuchanie to inicjatywa przewodniczących opozycyjnych klubów i kół parlamentarnych: przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Koalicja Obywatelska – Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Inicjatywa Polska, Zieloni Borysa Budki, przewodniczącego Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy (Nowa Lewica, PPS, Razem) Krzysztofa Gawkowskiego, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Koalicja Polska – PSL, UED, Konserwatyści Władysława Kosiniak-Kamysza oraz przewodniczącej Koła Parlamentarnego Polska 2050 Hanny Gill-Piątek.

Wysłuchanie dotyczyło rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw (taka jest oficjalna nazwa projektu lex Czarnek), który został przyjęty przez Radę Ministrów 16 listopada br. 30 listopada projekt wpłynął do Sejmu i został skierowany do zaopiniowania przez Biuro Legislacyjne. Nadano mu też numer druku sejmowego – 1812. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek skierowała projekt do pierwszego czytania w sejmowych komisjach: Edukacji Nauki i Młodzieży oraz Obrony Narodowej. Co ciekawe, nie wiadomo jeszcze, kiedy ma się odbyć pierwsze czytanie, ale wyznaczono już termin drugiego czytania – 8 grudnia oraz głosowania nad całością ustawy – 9 grudnia.

Oświata pod partyjną kontrolę! Rząd przyjął “lex Czarnek” – kontrowersyjny projekt trafi do Sejmu

Projekt praktycznie likwiduje autonomię szkół i podporządkowuje je kuratorom. Co zamierza zmienić MEiN?

Według projektu:

* wydawane szkołom i placówkom przez pracowników kuratorium zalecenia staną się praktycznie rozkazem do natychmiastowego wykonania pod groźbą dymisji. Jeśli dyrektor nie zrealizuje w wyznaczonym terminie zaleceń, a złożone przez niego wyjaśnienia nie spodobają się kuratorowi, to ten wystąpi „do organu prowadzącego szkołę lub placówkę z wnioskiem o odwołanie dyrektora szkoły lub placówki w czasie roku szkolnego bez wypowiedzenia”. Samorząd będzie zaś musiał zastosować się do wniosku kuratora;

* kurator będzie mógł zawiesić dyrektora praktycznie w każdej chwili. Wystarczy, że według kuratora będziemy mieli do czynienia ze „sprawą niecierpiącą zwłoki związaną z zagrożeniem bezpieczeństwa uczniów w czasie zajęć organizowanych przez szkołę”;

* kurator zyska kluczową pozycję w komisjach konkursowych na dyrektorów. Przedstawiciele kuratora będą mieli nie 3, jak obecnie, ale 5 głosów. Ponadto w komisji konkursowej znajdzie się „do 3 przedstawicieli organu prowadzącego” (obecnie jest ich po prostu 3). Z kolei rada pedagogiczna i rada rodziców będą mogły wyznaczyć do komisji po 2 przedstawicieli, a organizacje związkowe – po 1. Ale tylko pod warunkiem, że dany związek ma swoją organizację na terenie szkoły.

* ZUS będzie otrzymywał z SIO szczegółowe dane personalne nauczycieli, którzy korzystają ze zwolnień lekarskich oraz urlopów dla poratowania zdrowia

Przemysław Czarnek jednak nadzorowi kuratorów chce poddać nie tylko szkoły, ale też decyzje rodziców. Do tej pory to rodzice uczniów wraz z dyrektorem decydowali o tym, jakie zajęcia dodatkowe realizuje się w danej placówce i które organizacje nawiążą współpracę ze szkołą. Zgodnie z projektem MEiN, dyrektor szkoły będzie miał obowiązek – zanim wpuści taką organizację na teren szkoły – uzyskać pozytywną opinię kuratora.

Według Krystyny Szumilas, posłanki KO i byłej minister edukacji, Czarnek chce poddać szkoły cenzurze ze strony kuratorów. – Rodzicom zabiera się głos w ważnych sprawach wychowawczych. Samorządy są sprowadzone do roli płatnika, bez możliwości decydowania, co się dzieje w szkole – ostrzegła. Dlatego tak ważny jest głos ekspertów, naukowców, nauczycieli, związkowców, przedstawicieli organizacji pozarządowych – chodzi o stworzenie nacisku, który pozwoli opóźnić toczące się w szaleńczym tempie prace nad projektem.

– Do wysłuchania zgłosiło się ponad 150 osób. To reprezentacja wszystkich środowisk związanych z oświatą – rodziców, nauczycieli, związków, kadry kierowniczej, dyrektorów, środowisk uczniowskich, bo „lex Czarnek” przede wszystkim ogranicza prawo ucznia do swobodnego zdobywania wiedzy – zauważyła Agnieszka Dziamianowicz-Bąk, posłanka Lewicy. Jej zdaniem, projekt nie został rzetelnie skonsultowany ze wszystkimi zainteresowanymi stronami. Autorzy wysłuchania zaprosili też przedstawicieli MEiN, ale ministerstwo z zaproszenia nie skorzystało.

– Oświata to jedna z tych spraw, która nie ma barw politycznych. Wszystkim nam zależy na odpowiednim poziomie oświaty – podkreślił Michał Gramatyka, poseł Polska 2050.

– Musimy sobie zadać pytanie, do kogo jest adresowana ustawa i na jakie potrzeby jest w tym momencie forsowana, skoro nie dotyczy problemów, z jakimi styka się szkoła – zauważył Sławomir Broniarz, prezes ZNP. Szef Związku uważa, że kluczowe jest dotarcie do rodziców i uświadomienie im, jak ogromne zmiany czekają ich i ich dzieci.

– Aby to, o czym mówimy – dewastacja szkoły, ograniczanie roli rodziców, niweczeniu 30-letniego dorobku w tworzeniu środowiskowej, rodzicielskiej szkoły – dotarło do rodziców. ZNP uważa za szkodliwe dla uczniów proponowane rozwiązanie. Ograniczająca autonomię działalność pana ministra czemuś jest podporządkowana. Widocznie pan minister chce jednoosobowo, za pośrednictwem kuratorów, zarządzać szkołami – ocenił prezes ZNP.

Jego zdaniem, „lex Czarnek” wywoła konflikty w wielu szkołach. – Wystarczy 2-3 rodziców, żeby poprzez swoje skrajne poglądy zniweczyć poglądy wielu nauczycieli, dyrektorów i uczniów. Takich emocji w szkołach nie potrzebujemy. Ustawa obniża też status zawodowy nauczyciela, wprowadza penalizację do porządku dziennego powielając przepisy Kodeks karny. Tylko po co to robić? Jeżeli dzisiaj mówimy o tym, że potrzebujemy nauczycieli, których brakuje, że potrzebujemy spokoju edukacyjnego, którego nie ma, jeżeli nauczyciele mówią w ciągu roku szkolnego o odejściu z zawodu, to są to dużo ważniejsze problemy niż ręczne sterowanie szkołami – podsumował Sławomir Broniarz. – Apelujemy zarówno do posłów, abyśmy położyli tamę pomysłom ministra Czarnka w interesie własnych dzieci, bo to one są przedmiotem tego eksperymentu – dodał.

Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP, zwrócił uwagę na informacje, jakie już wkrótce ZUS będzie zbierał na temat nauczycieli, uznając ten pomysł za „zatrważający”. – To inwigilacja nauczycieli – ocenił. – Raz na kwartał minister edukacji będzie informował o przyczynach choroby, z imienia i nazwiska, każdego nauczyciela. To także informacje o wykształceniu, stopniu zawodowym, formie zatrudnienia. Po co to wszystko się dzieje? – pytał. Tymczasem Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, do którego ZNP zwrócił się o interwencję, choć widzi problem, to nie chce się nim zająć. Wezwał posłów do „pełnej mobilizacji po pierwszym czytaniu” projektu ustawy.

Pojawienie się wstępnego projektu “lex Czarnek” wywołało protesty w całym kraju. Pod koniec sierpnia w Gdańsku przedstawiciele samorządów, organizacji społecznych, związków zawodowych oraz stowarzyszeń nauczycielskich i oświatowych wystąpili z apelem w obronie polskich szkół. W ramach społecznej akcji Wolna Szkoła zobowiązali się też do współpracy na rzecz wolnej, demokratycznej szkoły odpowiadającej na wyzwania XXI wieku. W kampanii Wolna Szkoła udział bierze kilkadziesiąt organizacji społecznych działających na rzecz dobrej edukacji oraz Stowarzyszenie Samorządy dla Polski, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, Związek Nauczycielstwa Polskiego i Niezależny Związek Zawodowy Oświata Polska. – Pakiet zmian w prawie oświatowym to zamach na samorządną, otwartą szkołę. Naruszą fundamenty pracy w placówkach. W miejsce kultury zaufania i dialogu, stworzy się kulturę strachu, partyjniactwa i kontroli – stwierdziła Iga Kazimierczyk z inicjatywy Wolna Szkoła. Jej zdaniem, problemem oświaty jest pandemia, brak nauczycieli, fatalna kondycja psychiczna uczniów. Nie da się temu zaradzić, gdy np. „kurator z Małopolski będzie mogła sterować programem profilaktycznym w każdej szkole”.

Wolna Szkoła wzywa do sprzeciwu wobec Lex Czarnek. Do dyrektorek i dyrektorów szkół w całej Polsce trafił specjalny list

Ograniczenie możliwości współpracy szkół z organizacjami pozarządowymi uderzy zaś bezpośrednio w uczniów. – Dziś działania organizacji społecznych są kontrolowane przez dyrektora i rodziców. Wspierają szkoły i nauczycieli od dziesiątek lat, nie tylko w organizacji zajęć dodatkowych. To są zajęcia z edukacji historycznej, regionalnej, globalnej, informatycznej, kulturalnej w ramach lekcji. Gdy „lex Czarnek” wejdzie w życie, to tej oferty w ramach lekcji nie będzie. Kto na tym straci? Dzieci. Kto zyska? Minister i kuratorzy – zauważyła Kazimierczyk.

– Jesteście państwo posłowie, ostatnią listą obrony. Protestujemy przeciwko robieniu z kuratora prokuratura, który ma mieć moc wprowadzenia decyzji uwięzienia dyrektora za to, jak pracuje. Obecnie tym się zajmuje prokurator i sąd. Jeżeli dyrektor popełnia przestępstwo, to są służby, by wyciągnąć konsekwencje. Czemu robić z kuratora prokuratora? Odstępuje się od partnerstwa państwa i samorządu – mówił Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Jeżeli „lex Czarnek” wejdzie w życie, to rodzice mogą się wkrótce przekonać, że w sprawie edukacji swoich dzieci nie mają wiele do powiedzenia.

– „Lex Czarnek” oznacza, że urzędnik ministerialny będzie mógł mówić mi oraz rodzicom w mojej szkole, na jakie zajęcia możemy posyłać nasze dzieci, a na jakie nie. My sobie nie życzymy, żeby urzędnik partyjny mówił nam, na jakie zajęcia możemy wysłać dzieci – ostrzegł Olgierd Porębski, przewodniczący Rady Rodziców ze Szkoły Podstawowej w Izabelinie (woj. mazowieckie).

– Skoro porozumieliśmy się z dyrektorem, że chcemy jakieś zajęcia profilaktyczne i rada rodziców takie zajęcia zaakceptowała, to takie zajęcia mają się odbyć. Żaden kurator nie będzie nam tego zabraniał. Zmiany proponowane przez ministra Czarnka są jakąś dziwaczną centralizacją i wprowadzaniem polityki partyjnej do szkoły. Z „lex Czarnek” wynika też, że jak się kurator uprze, to wyrzuci ze szkoły dyrektora i wsadzi na jego miejsce kogoś, kto się wczoraj zapisał do PiS-u – dodał.

Samorządowcy od dawna protestują przeciwko „lex Czarnek”. – Proponowane zmiany są destrukcyjne, cofają szkołę w czasy głębokiego PRL – mówiła Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy odpowiedzialna za oświatę. – Nie zgadzamy się na ograniczenie roli rodziców i uczniów w szkole, na marginalizowanie roli dyrektorów i nauczycieli, na podporządkowanie szkoły władzy centralnej poprzez kuratoria. Nie zgadzamy się na ograniczanie roli samorządów – dodała. Przypomniała, że Warszawa jest największym centrum edukacyjnym w kraju z 270 tys. uczniów i wychowanków przedszkoli, 900 placówkami oświatowymi i 31 tys. nauczycieli. – Mamy ogromne problemy kadrowe, brakuje 2 tys nauczycieli, 5 tys. kolejnych jest w wieku emerytalnym. Średnia wieku nauczycieli to ponad 44 lata. Borykamy się z brakiem pieniędzy. W 2022 r. oświata będzie kosztowała miasto 5 mld zł, a subwencja oświatowa to zaledwie 2,5 mld zł, co nie wystarczy nawet na pensje – tłumaczyła.

Ogromnym problemem szkół są skutki pandemii, nauka zdalna, fatalny stan psychiczny dzieci i młodzieży. Minister edukacji jednak tymi problemami się nie zajmuje. – Minister proponuje za to demontaż szkoły tworzonej przez wiele środowisk – samorząd, uczniów, nauczycieli, rodziców. Nasza młodzież ma zostać skrojona do szablonu ministra Czarnka. Powinniśmy się dziś skupić na rozwiązywaniu problemów związanych z pandemią, niedługo nie będzie komu w szkole uczyć – przekonywała.

Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku, obawia się, że decyzje w sprawie szkół w poszczególnych gminach będą zapadały nie na w tych właśnie lokalnych środowiskach, ale w Warszawie. – Ktoś, kto jest ministrem, będzie podejmował decyzje za tamtych, którzy są najbliżej obywateli. I to bez odpowiedzialności. Rola samorządu jest sprowadzona do tego, że jest naczelnikiem do wykonywania decyzji podejmowanych w budynku na Wspólnej w Warszawie – podkreślił wiceprezydent Białegostoku. Samorząd nie będzie mógł zaś w jakikolwiek sposób zablokować decyzję kuratora o odwołaniu dyrektora.

Monika Chabior, wiceprezydent Gdańska, przypomniała, że dwie dyrektorki w tym mieście miały postępowania dyscyplinarne za udział w Strajku Kobiet. – Jedna za e-mail do rodziców z prośbą o zadbanie o bezpieczeństwo dzieci podczas „spacerów”, druga – za zebranie z nauczycielami w czasie zainteresowania mediów przedszkolem po donosie o czarnych strojach kadry w okresie strajku. Wszyscy zostali uniewinnieni po miesiącach stresu, obaw i poczucia niesprawiedliwości. Czy ktoś z państwa chciałby być tak w pracy traktowany? – pytała. – Zmiany, którym dziś się sprzeciwamy, mają pogłębić i usankcjonować kulturę strachu, duszności i autocenzury. W ich wyniku możemy się spodziewać dalszego zmniejszania zainteresowania stanowiskami dyrektorskimi i nauczycielskimi. Kuratorium nawet ze swoimi pięcioma głosami nie będzie miało na kogo głosować w konkursach dyrektorskich – dodała.

Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina, zwrócił uwagę, że przez 30 lat budowano w Polsce system, w którym za oświatę odpowiedzialni są przede wszystkim nauczyciele. – To logiczne. Tak, jak to, że za leczenie ludzi odpowiadają lekarze. Nauczyciele byli poddani największej kontroli społecznej z możliwych, czyli rodziców, dyrektora, samorządu. Szkoła jest instytucją publiczną, która w życiu społecznym pełni rolę najważniejszą, stąd tak duża kontrola społeczna. O ile do tej pory odpowiedzialni za edukację mają być nauczyciele, to teraz mamy mieć jednego nauczyciela i powód ideologiczny jest tu najistotniejszy – nauczyciele mają się stać urzędnikami MEiN – ocenił.

Przeciwko „lex Czarnek” zaprotestował też Komitet Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk. Jak zauważyła prof. Mirosława Nowak-Dziemianowicz z KNP PAN, propozycje MEiN idą w przeciwnym kierunku niż dorobek nauk społecznych i studiów edukacyjnych na świecie i w Polsce.

– Dowodzą one, że szkoła nie służy tylko przygotowaniu młodych ludzi do życia, ale to przede wszystkim instytucja tworząca warunki do rozwoju każdemu uczniowi. Szkoła również tworzy takie warunki do rozwoju nauczycielom. Rodzice, nauczyciele, uczniowie nazywają się w socjologii edukacji podmiotami edukacyjnymi. We wszystkich pracach dotyczących współczesnej szkoły mówi się, że relacje podmiotów edukacyjnych powinny być oparte na zasadach współpracy, współdziałania i współodpowiedzialności. Proponowane zmiany są absolutnie przeciwne ustaleniom nauki, osiągnięciom świata nauki. Jakby stały obok. Proponuje zmiany polityczne, podporządkowanie szkoły w całości władzy politycznej. Nie ma zgody wspólnot obywatelskich na to, by szkoła była instytucją podporządkowanym politykom. By władza decydowała o wszystkim – nadzorze, treściach kształcenia, formach kształcenia, ocenie jakości pracy szkoły – podkreśliła prof. Nowak-Dziemianowicz.

Pogrzeb polskiej edukacji? 8 grudnia manifestacja pod Sejmem przeciwko lex Czarnek

(PS, GN)