Oświatowa „Solidarność” jednak niezadowolona z działań szefa MEN. Chce zmian w wynagrodzeniach

Oświatowa „Solidarność uważa, że rząd nie do końca wywiązuje się z podpisanego z nią porozumienia z 7 kwietnia br. Wysłała apel do szefa MEN Dariusza Piontkowskiego, w którym domaga się przyspieszenia prac nad nowym systemem wynagrodzeń.

W liście „S” do ministra związek zgłasza zastrzeżenia do wykonania punktów: V i VI porozumienia z 7 kwietnia br. (zawartego przez „S” z rządem w przededniu wybuchu strajku w oświacie – przyp. red.). Chodzi o punkty dotyczące zmniejszania uciążliwości pracy wynikającej z nadmiernej dokumentacji szkolnej, „papieru” oraz zmiany systemu wynagradzania nauczycieli w uzgodnieniu ze związkami zawodowymi do 2020 r.

„Według wspólnych uzgodnień z rządem nowy system wynagradzania miał być dopracowany do 2020 r. Jak widać jednak, tempo negocjacji z przedstawicielami rządu RP nie gwarantuje wprowadzenia nowego systemu od stycznia 2020 r.” – podkreślają związkowcy z „S”.

– W związku z niezrealizowaniem punktu porozumienia z 7 kwietnia wracamy do pierwotnych żądań podwyżek od stycznia przyszłego roku” – powiedział w „Rzeczpospolitej” szef oświatowej „Solidarności” Ryszard Proksa. Nie wykluczył też strajku w przyszłym roku. Jego wypowiedzi cytuje „Rzeczpospolita” tutaj.

Co o kolejnej wolcie oświatowej „Solidarności” sądzi ZNP?

– Nie będę recenzował samego listu. Natomiast nasuwa się pytanie, dlaczego w sprawie wzrostu wynagrodzeń nie byliśmy razem, gdy trwał strajk? – pyta Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP. I przypomina, że podczas posiedzenia zespołu ds. statusu zawodowego 21 sierpnia br. strony uzgodniły, że będą rozmawiać na temat ewentualnych zmian w systemie wynagradzania dopiero po wyborcach parlamentarnych. – System musi ulec zmianie – zaznacza Krzysztof Baszczyński.

Oczywiście najważniejsze jest to, jakie to miałyby być zmiany. Np. MEN sygnalizowało możliwość likwidacji średniego wynagrodzenia, co nie byłoby korzystne dla nauczycieli.

Według wiceprezesa ZG ZNP, gdyby oświatowa „S” nie podpisała porozumienia z rządem i wspólnie z pozostałymi związkami walczyła o większe podwyżki, to nauczyciele byliby dzisiaj w innej sytuacji. – Wszystkie elementy tego porozumienia z 7 kwietnia zostały ustalone już 3 kwietnia br. Jedyną sporną kwestią była wysokość wzrostu wynagrodzeń – przypomina Krzysztof Baszczyński.

ZNP nie rezygnuje z żądania 30 proc. wzrostu płac nauczycielski w 2019 r. i domaga się, by od września wynagrodzenia wzrosły o 25 proc., co łącznie z podwyżką o 5 proc. od stycznia br. zapewniłoby realizację postulatu płacowego.

Wielka niewiadomą jest natomiast kwestia podwyżek dla nauczycieli w 2020 r. Z projektu budżetu na przyszły rok wynika, że rząd przewiduje pozostawienie wynagrodzeń nauczycieli na poziomie z września br. (tj. z uwzględnieniem podwyżki o 9,6 proc.). Szef MEN wypowiadał się w wywiadach o możliwości wypłacenia w ciągu 2020 r. podwyżki o 6 proc., ale na razie to tylko słowa. Nie wiadomo nawet, kto będzie kierował resortem w przyszłości.

Cały list oświatowej „S” do MEN można znaleźć tutaj.

(JK, GN)

Fot: Flaga „Solidarności” wśród transparentów na manifestacji poparcia dla strajku nauczycieli, 23 kwietnia br. Chociaż kierownictwo oświatowej „S” zawarło porozumienie z rządem, to część działaczy tego związku uczestniczyło w strajku i współpracowało z ZNP i FZZ.

Rząd ogłosił: W 2020 r. pensja minimalna 2600 zł

Dzisiaj najniższa płaca nauczyciela stażysty to 2450 zł brutto. Jak to się ma do obietnicy 4 tys. pensji minimalnej w 2023 r.?