Nauczycielom należy się wynagrodzenie za godziny ponadwymiarowe – uważa minister edukacji Dariusz Piontkowski. Szczególnie, że niewykluczone jest, iż będą oni musieli kształcić zdalnie swoich uczniów także po wakacjach, jesienią
Szef MEN odniósł się do najczęściej powtarzanych przez dziennikarzy pytań, w tym o rekrutację, kalendarz szkolny oraz tegoroczne egzaminy.
Czy podczas nauki zdalnej samorządy powinny wypłacać nauczycielom pieniądze za nadgodziny? To obecnie jeden z najbardziej zapalnych punktów na linii samorządy-nauczyciele. Niektóre gminy i powiaty starają się w sytuacji kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią koronawirusa, wprowadzać oszczędności w oświacie. Chodzi m.in. o obcinanie wynagrodzeń za godziny ponadwymiarowe.
Według ministra Piontkowskiego, takie oszczędności nie znajdują podstaw. – Nauczyciel, który pracuje poprzez formę zdalną, na odległość, zasługuje na wynagrodzenie tak samo jak każdy inny pracownik wykonujący pracę zdalną. Tam również jest oceniane zaangażowanie takiego pracownika i liczbę godzin, którą wypełnia przy spełnianiu najważniejszych zadań – ocenił szef MEN.
– Podobnie jest z nauczycielem. Jeżeli nauczyciel pracuje np. z kilkunastoma klasami i ma, jak w tradycyjnej szkole, więcej zajęć niż pensum, wówczas należą mu się tzw. godziny ponadwymiarowe i wynagrodzenie za te godziny ponadwymiarowe. Bo wykonuje więcej pracy niż ta, która była przewidziana w jego pensum ustawowym – dodał.
Minister edukacji potwierdził, że powrót szkół do tradycyjnej pracy zacznie się w najmłodszych klasach. – W pierwszej kolejności będziemy chcieli wysłać do szkół prawdopodobnie dzieci najmłodsze. Chcielibyśmy dać rodzicom możliwość powrotu do pracy i nie musieli się zajmować najmłodszymi dziećmi, które same nie powinny pozostawać w domach przez dłuższy czas – przyznał Dariusz Piontkowski.
Szkoły będą jednak działały w reżimie sanitarnym. – W tej chwili rozważamy, w jakich warunkach mógłby się odbyć powrót dzieci do szkół lub przedszkoli. Decydujące zdanie będzie tu miał minister zdrowia. Wyda on tu pewne wytyczne, które będą musiały być stosowane w szkołach. Aczkolwiek dziś trudno sobie wyobrazić, by dzieci w przedszkolach były zobowiązane do zakładania maseczek na kilka godzin. Już dziś wytyczne inspektora sanitarnego mówią o tym, że dzieci do 4. roku życia nie muszą nosić na co dzień maseczek – ocenił szef MEN.
Co, gdy jesienią przyjdzie druga fala koronawirusa? Ministerstwo nie wyklucza, że kształcenie zdalne trzeba będzie kontynuować także po wakacjach. – Żadne państwo w Europie nie było przygotowane do tego, by przejść na formę pracy zdalnej. Podobnie jak w Polsce, tak w całej Europie, w edukacji dopiero uczono się nauczania zdalnego, a dziś jesteśmy chyba po tym najtrudniejszym okresie, kiedy wszyscy musieli poznać nowe techniki kontaktu na odległość, kontaktu wirtualnego, ustalić zasady tej pracy. Dziś można powiedzieć, że po pierwszych trudnościach nauczanie na odległość jest całkiem dobrze zorganizowane – podkreślił szef MEN.
– Gdyby więc była konieczność wznowienia takiego nauczania w nowym roku szkolnym, gdyby sytuacja epidemiczna nie pozwalała na powrót do tradycyjnych zajęć, to będziemy po prostu kontynuowali tę formę, która funkcjonuje od ponad miesiąca. MEN stara się wspomagać nauczycieli w zdalnym kształceniu – dodał.
MEN chce m.in. rozbudowywać platformę epodreczniki.pl, umieszczać na nich kolejne materiały do zdalnego kształcenia, a także przygotować przeznaczony dla uczniów i nauczycieli komunikator, tak, aby podczas zdalnych zajęć pedagodzy nie musieli korzystać z komunikatorów komercyjnych. – To forma przygotowania na ewentualne kontynuowanie zajęć zdalnych – podkreślił szef MEN.
(PS, GN)