Pracownikom administracji i obsługi obiecano wcześniejsze szczepienia. Wiele wskazuje na to, że duża część pracowników oświaty zaszczepi się zanim MEiN uda się spełnić tę obietnicę. W najbliższych dwóch tygodniach dotrze do Polski ponad 2 mln dawek
Na początku marca br. przedstawiciele rządu obiecywali zaszczepienie pracowników szkolnej administracji i nauki. – Na razie przewidujemy w pewnej perspektywie czasowej, w grupie I, szczepienia pracowników szkolnej administracji i obsługi – zapowiedział szef MEiN Przemysław Czarnek 8 marca br. Przypomnijmy – pod koniec lutego pracownicy administracji i obsługi zostali wpisani do specrozporządzenia covidowego do grupy I, co umożliwiłoby ich zaszczepienie tuż po nauczycielach. Trzy dni później jednak rząd ich z tego rozporządzenia wyrzucił.
Czarnek: Do tej pory zaszczepiło się 90 proc. nauczycieli. Będziemy szczepić administrację i obsługę
O zaszczepienie pracowników oświaty upominał się regularnie Związek Nauczycielstwa Polskiego. „Szczepienia tej grupy pracowników pozwolą na planowanie powrotu do zajęć stacjonarnych i zwiększą bezpieczeństwo osób pracujących stacjonarnie i mających kontakt z dziećmi w przedszkolach i szkołach” – czytamy m.in w piśmie do szefa MEiN Przemysława Czarnka i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego z 30 marca br.
Przedstawiciele rządu i MEiN nabrali w tej sprawie wody w usta. Temat praktycznie umarł. Niewykluczone, że duża część pracowników administracji i obsługi zaszczepi się w ramach szczepień populacyjnych. Jak poinformował dziś minister ds. szczepień Michał Dworczyk, w tym tygodniu do Polski dotrze 1 mln dawek, a w kolejnym – dodatkowe ponad 1 mln dawek. Niewykluczone, że niektóre punkty szczepień będą musiały rozszerzyć grupę osób, którym zostaną te dawki podane.
– Musimy w związku z tym być bardziej elastyczni i mamy do czynienia z pewnym nadmiarem szczepionek, punktowo. Będziemy z takimi sytuacjami mieć do czynienia. To przyspieszenie jest szalenie ważne nie tylko ze względu na pokonanie pandemii jako takiej, ale też walkę z trzecią falą zakażeń – ocenił Dworczyk.
Rząd chce w tej sytuacji przyspieszyć szczepienia osób powyżej 60. roku życia. Wyznaczone na maj terminy szczepienia tych osób mają zostać przesunięte na kwiecień. – Chcemy, by pół miliona osób zaszczepić jeszcze w kwietniu – stwierdził Dworczyk. Obecnie wolnych jest ok. 900 tys. terminów szczepień w kwietniu. Nie wiadomo jeszcze, co z pozostałymi 400 tys. terminów, ale rząd raczej nie planuje udostępnić ich pracownikom szkolnej administracji i obsługi.
Wkrótce ruszą zapisy na szczepienia populacyjne kolejnych roczników, z czego skorzystają m.in. pracownicy szkół. – 12 kwietnia, czyli w najbliższy poniedziałek, zaczynamy zapisy osób, które urodziły się w 1962 r., a potem każdego dnia kolejny rocznik będzie dołączał do zapisów – wyjaśnił minister. 24 kwietnia ruszą zapisy osób urodzonych w 1973 roku. – Wierzymy, że duża część osób z tych roczników będzie zainteresowana szczepieniem – zapewnił Dworczyk.
To oznacza, że już wkrótce pracownicy administracji i obsługi w wieku 40-50 lat będą mogli się zapisać w ramach szczepień populacyjnych. Podobnie jak przedstawiciele innych grup zawodowych, które nie zostały zaliczone do grupy 0 lub grupy I.
Jeszcze w kwietniu dotrze do Polski ok. 320 tys. jednodawkowych szczepionek Johnson&Johnson, które zostaną podane osobom obłożenie chorym. – Najprawdopodobniej, jeśli one dotrą w terminie, będą wykorzystane do szczepienia chorych leżących, które nie mogą same dotrzeć do punktów szczepień. Chodzi o to, by osoby przykute do łóżek jak najmniej męczyć, by skończyło się na jednym szczepieniu – wyjaśnił Dworczyk.
Dworczyk odniósł się też do informacji o tym, że niektóre punkty szczepień w Rzeszowie przyjmowały osoby bez skierowań, a zaszczepić mógł się tam każdy dorosły. Opozycja oskarżyła rząd o upolitycznienie procesu szczepień i skierowanie dodatkowych dawek do Rzeszowa, w którym rozpisano wybory na prezydenta miasta po rezygnacji ze stanowiska dotychczasowego włodarza stolicy Podkarpacia – Tadeusza Ferenca.
– Pojawiły się informacje, że w Rzeszowie szczególnie duży procent mieszkańców się zaszczepił, a Podkarpacie inaczej jest traktowany niż reszta kraju i że to ma związek z wyborami. To kłamstwa wynikające z niewiedzy albo z braku dobrej woli – oświadczył Dworczyk. Jego zdaniem, jeśli chodzi o wyszczepialność, Podkarpacie jest w środku tabeli polskich województw. W regionie tym zaszczepiono 17 proc. mieszkańców. Dla porównania, w Wielkopolsce jest to 16 proc., w woj. świętokrzyskim – 15 proc., w woj. dolnośląskim – 19 proc., a w woj. lubelskim – 18 proc. – Podkarpacie jest dokładnie tak samo traktowane jak pozostałe regiony Polski – zapewnił minister.
(PS, GN)