Szkoła jak sąd? Eksperci krytykują pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości

Czy dyrektorzy szkół już wkrótce staną się pierwszą instancją nakładającą kary na uczniów, którzy swoim zachowaniem wyrządzają szkodę lub krzywdę? Specjaliści ostrzegają przed takimi rozwiązaniami

Senackie komisje: praw człowieka, praworządności i petycji, rodziny, polityki senioralnej i społecznej oraz ustawodawcza wniosły o odrzucenie przez Senat ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich.

Ministerstwo Sprawiedliwości, które jest autorem projektu tego dokumentu, uważa, że „duża część niepożądanych zachowań nieletnich ma miejsce w szkole, do której uczęszczają bądź związana jest z faktem realizowania przez nich obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki”. Dlatego „pożądane jest, by już na tym etapie wprowadzać w możliwie szerokim zakresie właściwe i pożądane wzorce zachowań”.

Uczeń obrazi nauczyciela? Dyrektor będzie mógł go zobowiązać do złożenia przeprosin

Służyć ma temu nowy art. 4 ust. 4 ustawy. Zgodnie z nim:

„W przypadku, gdy nieletni wykazuje przejawy demoralizacji lub dopuścił się czynu karalnego na terenie szkoły lub w związku z realizacją obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki, dyrektor tej szkoły może, za zgodą rodziców albo opiekuna nieletniego oraz nieletniego, zastosować, jeżeli jest to wystarczające, środek oddziaływania wychowawczego w postaci pouczenia, ostrzeżenia ustnego albo ostrzeżenia na piśmie, przeproszenia pokrzywdzonego, przywrócenia stanu poprzedniego lub wykonania określonych prac porządkowych na rzecz szkoły. Zastosowanie środka oddziaływania wychowawczego nie wyłącza zastosowania kary określonej w statucie szkoły. Przepisu nie stosuje się w przypadku, gdy nieletni dopuścił się czynu zabronionego wyczerpującego znamiona przestępstwa ściganego z urzędu lub przestępstwa skarbowego”.

Według Ministerstwa Sprawiedliwości, dyrektor szkoły powinien mieć możliwość “podjęcia oddziaływań wychowawczych we własnym zakresie – bez konieczności zawiadamiania sądu rodzinnego lub Policji o przejawie demoralizacji lub popełnieniu przez nieletniego czynu karalnego (poza czynami zabronionymi wyczerpującymi znamiona przestępstwa ściganego z urzędu lub przestępstwa skarbowego)”.

Dyrektor ma otrzymać “otwarty katalog środków oddziaływania wychowawczego”. We wspomnianym przepisie mowa o takich środkach jak: pouczenie, ostrzeżenie ustne albo ostrzeżenie na piśmie, przeproszenie pokrzywdzonego, przywrócenie stanu poprzedniego oraz wykonanie określonych prac porządkowych na rzecz szkoły

“W przypadku, gdy zachowanie nieletniego będzie polegało, np. na śmieceniu, przestawianiu ławek i innych sprzętów szkolnych, pisaniu na ścianach szkoły dyrektor będzie miał możliwość nakazania nieletniemu przywrócenia do stanu poprzedniego, tj. uprzątnięcia wyrzuconych przez nieletniego śmieci, ustawienie sprzętów we właściwych porządku, usunięcia napisu ze ściany” – podkreślili autorzy projektu.

I dalej: “W przypadku, gdy jakaś osoba, np. nauczyciel, uczeń została pokrzywdzona zachowaniem nieletniego, dyrektor szkoły będzie mógł nakazać jej przeproszenie. Dyrektor będzie mógł również polecić nieletniemu wykonanie prac porządkowych na rzecz szkoły, których rodzaj określi. Projektowany przepis nie wyłącza zastosowania wobec nieletniego kar przewidzianych w statucie szkoły. Zastosowanie kar to jeden z rodzaju oddziaływań możliwych do zastosowania względem ucznia w szkole i ich stosowanie nie wyklucza podejmowania innych oddziaływań wychowawczych”.

Według prof. Marka Konopczyńskiego, kierownika Zakładu Twórczej Resocjalizacji Uniwersytet w Białymstoku oraz wiceprzewodniczącego Sekcji Pedagogiki Resocjalizacyjnej KomitetuNauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, art. 4 ust. 4 „nakłada na szkołę obowiązek, nie mieszczący się we współczesnych europejskich koncepcjach systemu edukacji publicznej”.

W opinii przygotowanej dla Senatu prof. Konopczyński podkreślił, że przepis ten daje dyrektorowi szkoły prawo do posługiwania się rejestrem kar, które do tej pory mógł stosować tylko sąd rodzinny. Dyrektor jednocześnie będzie musiał diagnozować „przejawy demoralizacji oraz mieć rozeznanie w kodeksowych rejestrach czynów karalnych”.

„Przytoczony zapis ustawowy nadaje więc dyrektorom szkół powszechnych (podstawowych i średnich) w Polsce urzędowy status społecznego sędziego i jednocześnie wykonawcy kar wobec uczniów. Ta kuriozalna sytuacja może zmienić oblicze polskiej oświaty, z oblicza edukacyjno-rozwojowego na oblicze karno-piętnujące, które nie ma nic wspólnego z wychowawczą funkcją szkoły, polegającą na znoszeniu barier w rozwoju osobowym i społecznym uczniów oraz praktycznym uczeniu ich między innymi takich wartości jak solidaryzm, pomocniczość, opiekuńczość itp.” – czytamy w opinii.

Efektem przekształcenia szkoły w coś w rodzaju pierwszej instancji sądu będzie „zwiększenie poziomu wykluczeń i stygmatyzacji dzieci i młodzieży”. Wprowadzenie nowego rozwiązania należy więc uznać za „zabieg niezrozumiały i szkodliwy społecznie”.

Prof. Konopczyński ostrzegł też przed pomysłem traktowania prac porządkowych jako formy kary. „Praca za karę była jednym z narzędzi aparatu PRL-u i bardzo niedobrze się stało, że znowu sięgnięto do tego skompromitowanego narzędzia pseudowychowawczego” – zauważył prof. Konopczyński.

„Nawet w mrocznych czasach minionego systemu, ówcześni ustawodawcy w zakresie resocjalizacji nieletnich (ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich) nie odważyli się na zapisy wprowadzające szkoły w przestrzeń oddziaływań resocjalizacyjnych, pozostawiając im zadania edukacyjno-wychowawcze” – podkreślił.

Innym kontrowersyjnym przepisem ustawy jest ustawienie dolnej granicy odpowiedzialności karnej na wiek 10 lat. W krajach europejskich wiek odpowiedzialności nieletnich to zazwyczaj 14 lat. „Ustanowienie dolnej granicy wieku demoralizacji na wiek 10 lat jest bardzo kontrowersyjnym pomysłem dla środowiska polskich pedagogów i psychologów” – przyznał prof. Konopczyński.

I uzasadnił swoją opinię: „Jest wielce wątpliwym, że dziesięcioletnie dziecko jest na tyle rozwinięte psychicznie (poznawczo, emocjonalnie, biologicznie i społecznie) by móc (świadomie, rozumnie) stanąć przed sądem i zrozumieć oraz przynajmniej częściowo zaakceptować zastosowane wobec niego środki wychowawcze oraz związane z nimi ograniczenia i restrykcje. Współczesna wiedza psychopedagogiczna dostarcza dowodów, że 10-latkowie nie osiągają jeszcze takiego poziomu rozwoju intelektualnego, poznawczego, osobowego i społecznego, który pozwoliłby im na pełne rozumienie konsekwencji własnych zachowań”.

Ustawa ponadto znacząco poszerzyła zakres czynu karalnego. Obecnie nieletni odpowiadają tylko za niektóre wykroczenia, już wkrótce jednak grozi im odpowiedzialność za wszystkie. Także za wykroczenia o charakterze czysto administracyjnym, które nie wskazują na demoralizację – np. nieupilnowanie psa, spuszczenie psa ze smyczy w nieodpowiednim miejscu, przeklinanie, złe zaparkowanie roweru itp.

Prawnicy uznają takie rozszerzenie odpowiedzialności nieletnich za absurdalne i szkodliwe. Według dra Piotra Kładocznego z Katedra Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, „tak znaczne rozszerzenie przypadków, w których możliwe byłoby zastosowanie środków wychowawczych, nie leży w niczyim interesie, ani społeczeństwa, ani nieletnich i ich rodzin, ani sądów, które musiałyby rozpoznawać sprawy oczywiście, z punktu widzenia demoralizacji sprawcy, za bezprzedmiotowe”. Zwłaszcza, że lista wykroczeń nie ogranicza się tylko do tych zapisanych w Kodeksie wykroczeń, ponieważ mówi o nich aż 150 ustaw, a „wszystkich ich nie znają nawet organy ścigania”.

„Jeżeli do tego weźmie się pod uwagę, że zgodnie z art. 5 k.w. wykroczenie co do zasady można popełnić zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie, zakres czynów karalnych rozszerza się jeszcze bardziej” – zauważył dr Kładoczny w opinii do ustawy.

Zdaniem prof. Konopczyńskiego, ustawa autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości, jest bardziej restrykcyjna niż przepisy stworzone w 1982 r., czyli w środku stanu wojennego. „Można odnieść wrażenie, że dla autorów tej ustawy środki wychowawcze stosowane od 1982 roku wydają się być wystarczające, właściwe i adekwatne do dzisiejszej rzeczywistości. Zupełnie pominięto dorobek współczesnych nauk psychologicznych i pedagogicznych” – czytamy w opinii prof. Konopczyńskiego.

(PS, GN)