To jest zdecydowanie efekt podwójnego rocznika, bo matematycznie liczba chętnych do szkół odpowiada liczbie wolnych miejsc. Nawet może jest więcej wolnych miejsc niż kandydatów. Ale nie jest to proporcjonalne do wyborów młodzieży, jej aspiracji.
Z Marią Stalmach-Krzyworzeką, wiceprezes Zarządu Okręgu Małopolskiego ZNP i prezesem oddziału Kraków-Śródmieście, rozmawia Jarosław Karpiński
Aż 2,5 tys. uczniów nie dostało się do wybranych przez siebie krakowskich szkół średnich. To jeden z pierwszych efektów tzw. pierwszego rocznika?
– To jest zdecydowanie efekt podwójnego rocznika, bo matematycznie liczba chętnych do szkół odpowiada liczbie wolnych miejsc. Nawet może jest więcej wolnych miejsc niż kandydatów. Ale nie jest to proporcjonalne do wyborów młodzieży, jej aspiracji. A w obecnej sytuacji zdecydowana większość młodych ludzi wybiera licea, szczególnie te, które cieszą się dobrymi i bardzo dobrymi opiniami. Problem ma więc ta młodzież, która wybrała licea ogólnokształcące. Poza tym jest to efekt tego, że w Krakowie można było składać podania do bardzo wielu szkół i wybierać wiele klas. Być może ustabilizuje się to jeszcze ale dopiero w połowie lipca. Jest to niezwykle stresująca sytuacja dla uczniów i rodziców. My też jako Związek spotykamy się ciągle z prośbami o interwencję albo wyjaśnienie sytuacji. Prawda jest taka, że zainteresowanie szkołami branżowymi jest jeszcze małe. Popularnością cieszą się tylko dobre i renomowane technika, inne póki co nie wyrobiły sobie takich marek.
Przypomnijmy, że Kraków wdrożył swój, autorski program rekrutacji do szkół. Jej wyniki pojawiają się wcześniej niż gdzie indziej.
– Tak, Kraków od kilku lat prowadzi rekrutację elektroniczną. W tym roku system się jednak zwiesił, bo było za duże obciążenie. Poza tym nie do końca przemyślana była decyzja, by uczeń miał nieograniczone możliwości składania aplikacji. Bo jak ktoś aplikuje do 15 szkół, a rekordziści składali wnioski do 20 czy 30 różnych szkół, albo w jednej szkole do kilku klas o różnych profilach, to potem mamy takie efekty.
Na razie mamy chaos, ale czym to się może skończyć, czy należy uderzać w alarmistyczne tony? Miasto uspokaja, że dla wszystkich miejsca się znajdą.
– Mnie takie uspokajanie nie zadowala, bo tu nie chodzi o matematykę. Ale jeżeli ktoś chciał się uczyć w liceum to niekoniecznie musi być szczęśliwy gdy wyląduje w technikum, w którym nie będzie się mógł odnaleźć, bo nie ma odpowiednich zainteresowań. A więc aż taką optymistką nie jestem. Mam nadzieję, że miasto to opanuje i albo zostaną powiększone limity w klasach, albo te aplikacje do wielu szkól i klas się unormują bo uczniowie zdecydują się na jedną konkretną szkołę i zwolnią się miejsca w innych.
Ale może to być też niepokojący sygnał przed ogłoszeniem wyników rekrutacji w innych miastach?
– Będziemy na pewno świadkami chaosu, bo taki będzie efekt podwójnego rocznika. Jako ZNP ostrzegaliśmy przed tym niedługo po tym gdy taka myśl zakiełkowała w głowie minister Zalewskiej. Wiadomo było, że będą negatywne skutki podwójnego rocznika i to nie tylko w tym roku, ale także w kolejnych latach. W przyszłym roku do szkół średnich pójdzie wprawdzie jeden rocznik, ale szkoły średnie nie są z gumy, nie rozciągną się.
Jakiś czas temu rozmawialiśmy o złej sytuacji finansowej nauczycieli z Krakowa, którzy alarmowali, że urzędnicy miejscy potrącili im za strajk za dużo pieniędzy i zastanawiali się nad pozwem w tej sprawie. Czy ten problem ma swój ciąg dalszy?
– W chwili obecnej nie mamy żadnej pozytywnej decyzji dla nauczycieli. Dwa tygodnie temu radna PO Teodozja Maliszewska składała interpelację w tej sprawie i oczekujemy na odpowiedź. To, że za dużo potrącono za strajk, to jest duży problem szczególnie dla nauczycieli, którzy mieli tzw. pensum uśrednione. Są więc nauczyciele chętni do wniesienia pozwu i najprawdopodobniej to nastąpi jeśli nie znajdziemy porozumienia z miastem. Osobiście nie widzę woli podjęcia decyzji. Łańcuszek osób, które przekonują, że nie decydowały w tej sprawie, albo nie mogą podjąć decyzji się wydłuża, koło się zamyka, a nauczyciele pozostają nadal bez pieniędzy.
Dziękuję za rozmowę.
ZNP: potrącenia za strajk w Krakowie zbyt wysokie. Chcemy o tym rozmawiać
Fot: ZNP (Maria Stalmach-Krzyworzeka w środku)