Pieniądze, jakie rząd zagwarantował oświacie w projekcie ustawy budżetowej na 2020 r. nie pozwolą nawet sfinansować tegorocznej podwyżki. W przyszłym roku rząd nie da nauczycielom nawet grosza więcej!
Rząd przekazał Radzie Dialogu Społecznego projekt przyszłorocznego budżetu. Choć premier Mateusz Morawiecki uznał budżet na 2020 r. za sukces swojego gabinetu, to nauczyciele nie mają się z czego cieszyć. Zapowiedziane przez premiera pierwsze po 1990 r. zbilansowanie budżetu i likwidacja deficytu odbędzie się bowiem kosztem m.in. nauczycieli!
– W przyszłym roku nie będzie podwyżek – ocenił wiceprezes ZG ZNP Krzysztof Baszczyński. Taki wniosek wyziera z tabelek i wskaźników, jakie znalazły się w projekcie ustawy budżetowej na 2020 r. W liczącym tysiące stron projekcie nauczycieli interesują głównie dwie pozycje. Pierwsza to wysokość tzw. kwoty bazowej dla nauczycieli, a druga – wysokość subwencji oświatowej. Wielkość obu pozycji niestety znacząco odbiega od tego, co nauczyciele chcieliby zobaczyć.
Kwota bazowa to zapisana w Karcie Nauczycieli suma, która stanowi podstawę do obliczenia wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Im wyższa kwota bazowa, tym więcej nauczyciele zarobią. Jak zaplanował rząd, w 2020 r. kwota bazowa wzrośnie z 3045 zł do 3337 zł, tj. o 292 zł. Czyli o 9,6 proc.
To oznacza, że w 2020 r. pensje nauczycieli nominalnie w ogóle nie pójdą w górę. Wzrost kwoty bazowej o 9,6 proc. oznacza bowiem jedynie to, że rząd uwzględnił w ustawie budżetowej skutki przechodzące podwyżki z września 2019 r. (właśnie o 9,6 proc.). I nie zamierza nauczycielom dać ani złotówki więcej!
To nie wszystko, część kosztów przechodzącej na 2020 r. podwyżki, podobnie jak to zrobiono w 2019 r., rząd chce przerzucić na samorządy. Rozdzielana między samorządy subwencja oświatowa wzrośnie bowiem z 45 mln 905 mln zł do 49 mld 736 mln zł. To o 3 mld 831 mln zł i jedynie 8,35 proc. więcej.
Przeznaczona w ogromnej większości na płace w oświacie subwencja wzrośnie więc o niższy wskaźnik niż przechodzące koszty podwyżek. To oznacza, że samorządy będą musiały w swoich budżetach znaleźć dodatkowo co najmniej 575 mln zł na sfinansowanie nauczycielskich wynagrodzeń.
Projekt budżetu na 2020 r. rząd prezentuje jako swój ogromny sukces. – Przyjęty projekt budżetu na rok 2020 jest wyjątkowy, ponieważ pierwszy raz od 1990 r. planujemy budżet bez deficytu. Nasz projekt nie tylko gwarantuje stabilność finansów publicznych, ale zapewnia też finansowanie kluczowych społecznych i rozwojowych programów rządu m.in.: programu 500+ na pierwsze dziecko, przywrócenia lokalnych połączeń autobusowych czy obniżenia podatku PIT – tłumaczył minister finansów Marian Banaś. W rzeczywistości, za „sukces” ten zapłacą m.in. nauczyciele, których wynagrodzenie w 2020 r. realnie się obniży.
Skąd taki wniosek? Przyszłoroczna inflacja – według Ministerstwa Finansów – ma wynieść 2,5 proc. Rezygnacja z podwyżek w 2020 r. oznacza, że nauczycielskie pensje – w efekcie drożyzny – realnie się obniżą. A nożyce dzielące wynagrodzenia w oświacie od wynagrodzeń w gospodarce znów się rozjadą. Jak szacuje rząd, wynagrodzenia w gospodarce mają w 2020 r. pójść w górę o 6,3 proc.
Rząd nie ma pieniędzy? Właśnie przedstawił budżet bez deficytu
Rząd ponadto odmroził odpis na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych praktycznie wszystkim grupom zawodowym, tylko nie nauczycielom.
Rząd odmrozi odpis na fundusz świadczeń socjalnych wszystkim, tylko nie nauczycielom
(PS, GN)