„Jeśli ktoś zazdrości nauczycielom wysokiej pensji, wpadania w drugi próg podatkowy to właściwie droga do tego zawodu jest otwarta. Zapraszamy! Nadal jest dużo wolnych miejsc pracy” – ironizuje jeden z nauczycieli w komentarzu na Facebooku. Od kilku dni nie milknie burza po opublikowaniu przez MEN statystyk dotyczących nauczycielek i nauczycieli przekraczających drugi próg podatkowy. Oliwy do ognia dolał wiceminister edukacji Henryk Kiepura, który podsumował te dane jako „duży awans materialny dla nauczycieli jako grupy zawodowej”. Nauczyciele mają pretensje, że resort kolejny raz dał pretekst do hejtu na całe środowisko nie wyjaśniając, że owszem część z nich przekracza drugi próg, ale odbywa się to dużym kosztem (ich własnego zdrowia i braku czasu dla rodzin). „Ministerstwo jest oderwane od rzeczywistości. Stworzyło swoją utopijną szkołę i się nią chwali” – komentują.
Cała awantura w sieci zaczęła się od odpowiedzi na zapytanie poselskie Doroty Łobody (KO) nr 2832 w sprawie nauczycielek i nauczycieli przekraczających drugi próg podatkowy. Odpowiedzi udzielił sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej Henryk Kiepura.
Na początku podkreślił rutynowo, że od minionego roku wdrażane są kolejne podwyżki wynagrodzenia nauczycieli. „Największy wzrost wynagrodzeń w 2024 r. w wysokości 30 proc. i 33 proc. pozwolił przywrócić odpowiedni dla tej grupy zawodowej poziom płac w relacji do wskaźników makroekonomicznych” – napisał Henryk Kiepura i dodał, że w 2025 r. wynagrodzenia wzrosły o kolejne 5 proc.
„Biorąc pod uwagę rozwiązania uwzględnione w projekcie ustawy budżetowej na 2026 r., po ich wdrożeniu wynagrodzenie nauczycieli początkujących względem stanu z 2023 r. będzie wyższe o 44 proc., a wynagrodzenie nauczycieli mianowanych i dyplomowanych będzie wyższe o 41 proc.” – wyliczył przedstawiciel MEN posiłkując się oczywiście mitycznym średnim wynagrodzeniem.
Faktycznie nauczyciele dostaną w przyszłym roku 3-procentowe wyrównanie inflacyjne (od 155 do 186 złotych zł brutto więcej w zależności od stopnia awansu – przyp.red)
Ale wróćmy do zestawienia MEN ws. drugiego progu podatkowego. Obejmuje ono wyłącznie zsumowane wynagrodzenia nauczycieli zatrudnionych w szkołach i placówkach prowadzonych przez samorządy i ministerstwa. Wynika z niego, że 36,17 proc. wszystkich nauczycieli miało mieć dochody powyżej 120 000 zł w roku podatkowym 2024.

Ponad drugim progiem w podziale na stopień awansu – według tych samych danych – znaleźć miało się 55,69% nauczycieli dyplomowanych, 11,74% – mianowanych i 3,10% – początkujących.

„Należy jednak mieć na uwadze, że powyższe dane są tylko szacunkowe, ponieważ MEN nie ma pełnej wiedzy na temat ulg z których korzystają nauczyciele, w tym nie ma wiedzy ilu z nich rozlicza się wspólnie z małżonkiem, co może mieć wpływ na przyporządkowanie do progu podatkowego. MEN nie posiada także informacji ilu nauczycieli pracuje również dodatkowo poza systemem oświaty i jakie z tego tytułu otrzymuje wynagrodzenie” – zastrzegał jednak sam wiceminister Kiepura.
„Biorąc pod uwagę, że ogólny udział podatników przekraczających II próg podatkowy w 2024 r. wyniósł ok. 7,9%, oznacza to duży awans materialny dla nauczycieli jako grupy zawodowej” – oświadczył jednak, a jego słowa podchwyciły media, wylał się hejt i rozpętała się burza na nauczycielskich forach.
Pełna odpowiedź wiceministra Kiepury na zapytanie nr 2832 znajduje się tutaj
Wiceminister nie wspomniał w swojej odpowiedzi , że nauczyciele przepracowują bardzo dużo godzin, a to ma swoje konsekwencje dla systemu. Grupa, która winduje statystyki, to nauczyciele w wieku emerytalnym i nieco młodsi pracujący w bardzo wysokim wymiarze godzin, co powoduje duże przeciążenie dla ich zdrowia.
Przypomnijmy, że w szkołach tygodniowo (!) realizuje się 2 mln 200 tys. godzin ponadwymiarowych. To jest gigantyczna liczba – około 15 dodatkowych godzin w miesiącu na statystycznego nauczyciela.
Wyjaśnijmy też, że przekroczenie drugiego progu podatkowego wiąże się ze wzrostem odprowadzanego podatku PIT z 12% do 32%, a tym samym z niższym wynagrodzeniem trafiającym na konta nauczycieli.
– Progi podatkowe dotyczą wszystkich podatników. Mamy świadomość, zarówno my, jak i nauczyciele, że te progi są ustalone od dawna na tym samym poziomie, bardzo niskim. W międzyczasie była przecież duża inflacja, rosły wynagrodzenia, a progi pozostawały na tym samym poziomie – komentuje w rozmowie z Next.gazeta.pl Urszula Woźniak, wiceprezes ZG ZNP.
– Mamy też świadomość, że dotyczy to 13 wynagrodzeń w roku – to jest 9 tysięcy złotych brutto miesięcznie – nie są to więc wysokie wynagrodzenia. Na samym etacie nauczyciele najczęściej nie przekroczyliby tego progu 120 tys. zł brutto rocznie. Jednak ratują system edukacji i pracują także na 1,5 etatu, 2 etaty, to dotyczy też dyrektorów, którzy mają dodatki funkcyjne i przekraczają ten próg- dodaje wiceprezes ZG ZNP.
Jej zdaniem wystarczy, że nawet jeśli jakiś nauczyciel będzie zarabiał nawet minimalne wynagrodzenie, ale dojdą do tego premie plus dodatki stażowe, to może wylądować w drugim progu.
– Za chwilę dojdzie do takiego absurdu. Nikt oczywiście nie podniesie progu tylko dla nauczycieli, ale należałoby to zrobić. Istnieje możliwość, że nauczyciele nie będą chcieli brać godzin ponadwymiarowych i kto będzie wtedy uczył? – pyta Urszula Woźniak.
Nauczyciele są oburzeni, że MEN podając suche dane (bez nakreślenia kontekstu) kolejny raz wystawiło ich na hejt.
„Rząd pochwalił się, że co trzeci nauczyciel przekracza drugi próg podatkowy. Podchwyciły to media, złapali się za głowę zawistni rodacy. To w szkole zarabia się aż tak dobrze?” – napisał na swoim blogu znany z łamów Głosu Nauczycielskiego polonista Dariusz Chętkowski.
I wyjaśnił, że często dotyczy to jedynie ostatniego miesiąca roku: „Rzeczywiście w grudniu co trzeci nauczyciel będzie musiał zapłacić wyższy podatek dochodowy. Aż o 20 punktów procentowych wyższy, czyli 32 proc. zamiast 12 proc. To prawie trzy razy więcej wydatków podatkowych niż w poprzednich miesiącach. Z powodu wyższego podatku grudzień będzie dla nauczycieli miesiącem z najniższą pensją w roku.”
Oto niektóre komentarze nauczycieli z Facebooka ZNP:
>> „Nie ma nauczycieli i ta bieganina po szkołach jest tym powodem, że nauczyciele przekraczają próg. Dodatkowo nauczyciele, którzy są na emeryturze dalej pracują. I proszę sami zadbali o swój awans zawodowy, a państwo się kompromituje. Tak właśnie dbacie o prestiż nauczycieli. To tak samo jak dwa lata gadacie wciąż o tej samej podwyżce. Kpina”.
>> „Cały czas mówię, że gdyby emeryci nie ratowali szkół we wrześniu i październiku a nauczyciele wzięli tylko pusty etat to system by się wykrzaczył. Nauczyciele biorą ponadwymiarowe bo mało zarabiają i dyrektor błaga, bo nie ma nikogo chętnego do pracy. Kiedyś wyjaśniła to izba lekarska jak rezydenci mało zarabiali. Mało zarabiali, aby mieć motywację pracować więcej, bo by im się system rozjechał”.
>> „Czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że w dyskusji o „bogatych nauczycielach” stale pomija się jeden, bardzo istotny fakt? Kiedy słyszę, że „co trzeci nauczyciel przekracza próg dochodowy”, zastanawiam się, czy ludzie naprawdę nie rozumieją, skąd biorą się te „wysokie” zarobki. Próg przekraczają najczęściej ci, którzy robią 1,5 albo 2 etaty. Czyli ci, którzy pracują za dwóch, bo od lat brakuje chętnych do pracy. A te dodatkowe godziny są opłacane… za 75% stawki. Serio — kto z osób tak chętnie wytykających nauczycielom „przywileje” bierze nadgodziny za trzy czwarte swojej normalnej stawki? W jakiej branży to jest standardem? Nauczyciele stali się „tanią siłą roboczą”, która dźwiga system, bo inaczej w szkołach po prostu nie miałby kto uczyć. Tak, dodatkowe godziny przekładają się na wyższe wypłaty — ale kosztem zdrowia, czasu, życia rodzinnego i energii, której nauczycielom zwyczajnie zaczyna brakować. Może zanim kolejny raz ktoś powie, że „nauczyciele mają tak dobrze”, warto spojrzeć na to, ile pracy naprawdę stoi za tymi liczbami. I ile trzeba poświęcić, żeby „przekroczyć próg”.
>> „Jestem mianowana, woźna bez studiów ma większą pensję o 100 zł niż ja. I zaznaczam, nie mam żadnej pożyczki do spłaty”.
>> „Jeśli ktoś zazdrości nauczycielom wysokiej pensji, wypadania w drugi próg podatkowy to właściwie droga do tego zawodu jest otwarta. Zapraszamy!! Nadal jest dużo wolnych miejsc pracy”.
>>” W dużych miastach są braki w kadrach, więc nauczyciele są wręcz zmuszani by brać dodatkowe lekcje. W przeciwnym razie nie będzie lekcji, nie wyrabiają się z czasem. A to nawet nie jest opłacalne dla nich”
>> „O Matko!!! Znowu hejt!!! A hejtują nas ludzie, którzy zarabiają od dziesięciu tysięcy wzwyż. Wiecie co, Wy chyba zazdrościcie nauczycielom wielu kierunków studiów, ciekawej pracy (mimo, że nisko płatnej), i że dla dzieci jesteśmy ważnymi osobami w ich życiu. To chyba o to chodzi. I ponieważ jesteśmy kulturalni i szanujemy wszystkich ludzi, którzy pracują w innych zawodach, mówimy tylko: DAJCIE NAM WRESZCIE SPOKOJNIE PRACOWAĆ!!!!!!”.
>> „Co trzeci nauczyciel – piszą media – a gdzie dwaj pozostali, czy nie wszyscy powinni tyle zarabiać, a nie tylko ci na dwóch etatach czy z masą nadgodzin? To szczucie służy tylko dalszemu upodleniu tej grupy zawodowej”.
(GN)