20 lat Konkursu. Wiktor Kamieniarz, Nauczyciel Roku 2004: Jest satysfakcja, były dowody sympatii i więcej wolności!

Zdecydowanie nie spodziewałem się takiego wyróżnienia. Jechałem do Warszawy z przeświadczeniem, że już odniosłem sukces, będąc wśród Wyróżnionych.

Zabrałem mamę, żonę i jazda. Nie poinformowałem o tym wydarzeniu nawet moich byłych olimpijczyków studiujących w Warszawie, o co później mieli do mnie pretensje. Na sukces nie liczyłem.

Ogłoszenie wyników było totalnym zaskoczeniem i szokiem. Dlatego też, gdy składano mi gratulacje, to prawie pocałowałem w rękę prof. Czesława Kupisiewicza. Śmiał się serdecznie, a ja szybko powiedziałem, że to uczyniłem świadomie, aby podziękować za jego książki tak ważne dla dydaktyki.

Cóż, po latach mogę rzec, że to było dla mnie najważniejsze wyróżnienie, ważniejsze od nagród i odznaczeń. To była taka nobilitacja w zawodzie.

Czy bycie Nauczycielem Roku 2004 coś zmieniło w moim życiu zawodowym i osobistym? I tak, i nie! Tak, ponieważ nagle stałem się znanym obywatelem swojego miasta. Tak, ponieważ stałem się nauczycielem cenionym. Rodzice chcieli, abym uczył ich dzieci. Nie, ponieważ nadal robiłem to, co przed otrzymaniem tytułu Nauczyciel Roku. Bez zmian prowadziłem lekcje. Nadal biegałem za uczniami, którzy chcieli startować w olimpiadach przedmiotowych. Nadal ze swoimi, i nie tylko moimi, uczniami organizowałem spotkania o charakterze politycznym i obywatelskim. Byłem dumny z tego, że politycy zawsze bali się spotkań z moimi uczniami. Uczniami mądrymi, kompetentnymi, oczytanymi.

Niestety, jako rasowy Polak nie ustrzegłem się błędów. Jeden z nich, którego Polacy tak bardzo nie lubią, to błąd lekkiej zarozumiałości. Przecież w Polsce nie można pokazywać, że jest się mądrym, kreatywnym, kompetentnym. Wtedy pojawia się ta nasza polska zawiść. Z drugiej strony tytuł Nauczyciel Roku dał mi odwagę bycia sobą, i to w każdym wymiarze. Nawet tym nauczycielskim – stałem się wolnym nauczycielem, który miał dosyć szeroko zakreślone granice swojego działania. Stałem się wolnym obywatelem, który miał odwagę głosić własne poglądy nawet wbrew politykom i stanowisku władzy. Po latach okazało się, że w Polsce jest jednak granica wolności jednostki – tą granicą jest wola władzy bycia władzą. Gdy ją przekroczyłem, stałem się Nauczycielem Roku zesłanym na emeryturę. Ale przy swoich poglądach pozostałem.

Wierność zasadzie, że każdy ma prawo do posiadania własnych poglądów i sposobu ich wyrażania to jest to, co dał mi tytuł Nauczyciel Roku. Tego też uczyłem swoich uczniów. I za to dziękuję.

Ale żeby nie było tylko podniośle i poważnie, to muszę powiedzieć, że supersprawą były reakcje zwykłych ludzi. Fryzjer dał mi trzy strzyżenia gratis. Patrol policji przymknął oczy na to, że źle zaparkowałem. Zegarmistrz naprawił mi zegarek gratis. Takich zdarzeń było mnóstwo. Dowody sympatii ze strony rodziców i uczniów były wzruszające. Ale myślę sobie tak – gdybym nie był nauczycielem z powołania, gdybym nie szalał na lekcjach, na zajęciach pozalekcyjnych, gdybym nie przemierzył z uczniami Polski na piechotę, nie jeździł z nimi po Europie, nie pracował indywidualnie w domu (nie mówię tu o korepetycjach), to nie zostałbym Nauczycielem Roku 2004, nauczycielem, który jest dzisiaj zapraszany przez swoich byłych uczniów na dobrą kawę.

Myślę, że warto być belfrem z powołania, ponieważ można mieć wielką satysfakcję z wykonywania swojego zawodu. Co więcej, nie męczysz się na lekcjach, gdyż lekcja to intelektualne spotkanie z uczniami. Czy na pewno nie zmieniłem się po latach? Nie! Do ostatniego dnia mojej pracy, nawet jako dyrektor szkoły, prowadziłem lekcje, przygotowywałem olimpijczyków, organizowałem imprezy, a mój gabinet był miejscem dyskusji z nauczycielami i uczniami. Tytuł Nauczyciel Roku przecież zobowiązuje!

Dyplom zawsze wisiał w moim gabinecie. Bawiła mnie reakcja na jego widok uczniów i rodziców. I to wzruszające, pełne podziwu pytanie: Był pan najlepszym nauczycielem w Polsce? Tak – odpowiadałem z dumą.

Wiktor Kamieniarz

Nauczyciel Roku 2004

Wypowiedź ukazała się w GN nr 22 z 1 czerwca br. Fot. Facebook/Wiktor Kamieniarz

***

Od redakcji: Tak, tak! Trudno w to uwierzyć, ale Konkurs Nauczyciel Roku ma 20 lat! W najnowszej edycji już po raz 20. uhonorujemy Nauczyciela Roku oraz pozostałych finalistów. Z okazji tego jubileuszu poprosiliśmy zwycięzców dotychczasowych edycji Konkursu o garść refleksji, wspomnień i o próbę podsumowania, czym był i jest dla nich ten Konkurs, co zmieniło w ich życiu i pracy otrzymanie tytułu Nauczyciel Roku.

Uwaga, uwaga! Trwa Konkurs Nauczyciel Roku 2022! Wystartowała również druga edycja Nauczyciela Jutr@!

Grzegorz Lorek, Nauczyciel Roku 2002: Nic dwa razy się nie zdarzy, trzeba przeżyć swoje życie po swojemu

20 lat Konkursu. Bogumiła Bąk, Nauczyciel Roku 2003: To był dla mnie pomyślny wiatr w żagle