Od decyzji prezydenta zależy, czy dyrektorzy szkół otrzymają możliwość wyciągania konsekwencji wobec uczniów, którzy swoim zachowaniem wyrządzają szkodę lub krzywdę. Kontrowersyjną ustawę wprowadzającą dodatkową paletę karania nieletnich przyjął Sejm. Eksperci uważają, że lex „Maluchy za kraty” wyrządzi więcej szkody niż korzyści i zaapelowali do Andrzeja Dudy o weto
Sejm nie przyjął podczas wczorajszego głosowania wniosku Senatu o odrzucenie ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich w całości. To oznacza, że do wejścia w życie tego dokumentu potrzebny jest już tylko podpis prezydenta Andrzeja Dudy. Prezydent może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
Choć przestępczość wśród nieletnich systematycznie spada, to Ministerstwo Sprawiedliwości – autor ustawy – jest przekonane, że “duża część niepożądanych zachowań nieletnich ma miejsce w szkole, do której uczęszczają bądź związana jest z faktem realizowania przez nich obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki”. Dlatego “pożądane jest, by już na tym etapie wprowadzać w możliwie szerokim zakresie właściwe i pożądane wzorce zachowań”.
Uczeń obrazi nauczyciela? Dyrektor będzie mógł go zobowiązać do złożenia przeprosin
Służyć ma temu nowy art. 4 ust. 4 ustawy. Zgodnie z nim:
“W przypadku, gdy nieletni wykazuje przejawy demoralizacji lub dopuścił się czynu karalnego na terenie szkoły lub w związku z realizacją obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki, dyrektor tej szkoły może, za zgodą rodziców albo opiekuna nieletniego oraz nieletniego, zastosować, jeżeli jest to wystarczające, środek oddziaływania wychowawczego w postaci pouczenia, ostrzeżenia ustnego albo ostrzeżenia na piśmie, przeproszenia pokrzywdzonego, przywrócenia stanu poprzedniego lub wykonania określonych prac porządkowych na rzecz szkoły. Zastosowanie środka oddziaływania wychowawczego nie wyłącza zastosowania kary określonej w statucie szkoły. Przepisu nie stosuje się w przypadku, gdy nieletni dopuścił się czynu zabronionego wyczerpującego znamiona przestępstwa ściganego z urzędu lub przestępstwa skarbowego”.
Według Ministerstwa Sprawiedliwości, dyrektor szkoły powinien mieć możliwość “podjęcia oddziaływań wychowawczych we własnym zakresie – bez konieczności zawiadamiania sądu rodzinnego lub Policji o przejawie demoralizacji lub popełnieniu przez nieletniego czynu karalnego (poza czynami zabronionymi wyczerpującymi znamiona przestępstwa ściganego z urzędu lub przestępstwa skarbowego)”.
Dyrektor ma otrzymać “otwarty katalog środków oddziaływania wychowawczego”. We wspomnianym przepisie mowa o takich środkach jak: pouczenie, ostrzeżenie ustne albo ostrzeżenie na piśmie, przeproszenie pokrzywdzonego, przywrócenie stanu poprzedniego oraz wykonanie określonych prac porządkowych na rzecz szkoły
“W przypadku, gdy zachowanie nieletniego będzie polegało, np. na śmieceniu, przestawianiu ławek i innych sprzętów szkolnych, pisaniu na ścianach szkoły dyrektor będzie miał możliwość nakazania nieletniemu przywrócenia do stanu poprzedniego, tj. uprzątnięcia wyrzuconych przez nieletniego śmieci, ustawienie sprzętów we właściwych porządku, usunięcia napisu ze ściany” – podkreślili autorzy projektu.
I dalej: “W przypadku, gdy jakaś osoba, np. nauczyciel, uczeń została pokrzywdzona zachowaniem nieletniego, dyrektor szkoły będzie mógł nakazać jej przeproszenie. Dyrektor będzie mógł również polecić nieletniemu wykonanie prac porządkowych na rzecz szkoły, których rodzaj określi. Projektowany przepis nie wyłącza zastosowania wobec nieletniego kar przewidzianych w statucie szkoły. Zastosowanie kar to jeden z rodzaju oddziaływań możliwych do zastosowania względem ucznia w szkole i ich stosowanie nie wyklucza podejmowania innych oddziaływań wychowawczych”.
Przeciwko tym rozwiązaniom protestowali eksperci. Według prof. Marka Konopczyńskiego, kierownika Zakładu Twórczej Resocjalizacji Uniwersytet w Białymstoku oraz wiceprzewodniczącego Sekcji Pedagogiki Resocjalizacyjnej Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk, art. 4 ust. 4 “nakłada na szkołę obowiązek, nie mieszczący się we współczesnych europejskich koncepcjach systemu edukacji publicznej”.
W opinii przygotowanej dla Senatu prof. Konopczyński podkreślił, że przepis ten daje dyrektorowi szkoły prawo do posługiwania się rejestrem kar, które do tej pory mógł stosować tylko sąd rodzinny. Dyrektor jednocześnie będzie musiał diagnozować “przejawy demoralizacji oraz mieć rozeznanie w kodeksowych rejestrach czynów karalnych”.
Szkoła jak sąd? Eksperci krytykują pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości
“Przytoczony zapis ustawowy nadaje więc dyrektorom szkół powszechnych (podstawowych i średnich) w Polsce urzędowy status społecznego sędziego i jednocześnie wykonawcy kar wobec uczniów. Ta kuriozalna sytuacja może zmienić oblicze polskiej oświaty, z oblicza edukacyjno-rozwojowego na oblicze karno-piętnujące, które nie ma nic wspólnego z wychowawczą funkcją szkoły, polegającą na znoszeniu barier w rozwoju osobowym i społecznym uczniów oraz praktycznym uczeniu ich między innymi takich wartości jak solidaryzm, pomocniczość, opiekuńczość itp.” – czytamy w opinii.
"Lex maluchy za kraty" przegłosowane. Sejm poparł kontrowersyjne przepisy | Polityka – Wiadomości https://t.co/GBL0fiCF0r…polskie prawo karne ..kiedyś za sprawą Kodeksu Makarewicza..jedno z najbardziej postępowych..cofa się w ponure przestrzenie.. https://t.co/WjUn9rHbPG
— Krzysztof Piesiewicz (@k_piesiewicz) July 7, 2022
Efektem przekształcenia szkoły w coś w rodzaju pierwszej instancji sądu będzie “zwiększenie poziomu wykluczeń i stygmatyzacji dzieci i młodzieży”. Wprowadzenie nowego rozwiązania należy więc uznać za “zabieg niezrozumiały i szkodliwy społecznie”.
Prof. Konopczyński ostrzegł też przed pomysłem traktowania prac porządkowych jako formy kary. “Praca za karę była jednym z narzędzi aparatu PRL-u i bardzo niedobrze się stało, że znowu sięgnięto do tego skompromitowanego narzędzia pseudowychowawczego” – zauważył prof. Konopczyński.
“Nawet w mrocznych czasach minionego systemu, ówcześni ustawodawcy w zakresie resocjalizacji nieletnich (ustawa o postępowaniu w sprawach nieletnich) nie odważyli się na zapisy wprowadzające szkoły w przestrzeń oddziaływań resocjalizacyjnych, pozostawiając im zadania edukacyjno-wychowawcze” – podkreślił.
Innym kontrowersyjnym przepisem ustawy jest ustawienie dolnej granicy odpowiedzialności karnej na wiek 10 lat. W krajach europejskich wiek odpowiedzialności nieletnich to zazwyczaj 14 lat. “Ustanowienie dolnej granicy wieku demoralizacji na wiek 10 lat jest bardzo kontrowersyjnym pomysłem dla środowiska polskich pedagogów i psychologów” – przyznał prof. Konopczyński.
I uzasadnił swoją opinię: “Jest wielce wątpliwym, że dziesięcioletnie dziecko jest na tyle rozwinięte psychicznie (poznawczo, emocjonalnie, biologicznie i społecznie) by móc (świadomie, rozumnie) stanąć przed sądem i zrozumieć oraz przynajmniej częściowo zaakceptować zastosowane wobec niego środki wychowawcze oraz związane z nimi ograniczenia i restrykcje. Współczesna wiedza psychopedagogiczna dostarcza dowodów, że 10-latkowie nie osiągają jeszcze takiego poziomu rozwoju intelektualnego, poznawczego, osobowego i społecznego, który pozwoliłby im na pełne rozumienie konsekwencji własnych zachowań”.
Ustawa ponadto znacząco poszerzyła zakres czynu karalnego. Obecnie nieletni odpowiadają tylko za niektóre wykroczenia, już wkrótce jednak grozi im odpowiedzialność za wszystkie. Także za wykroczenia o charakterze czysto administracyjnym, które nie wskazują na demoralizację – np. nieupilnowanie psa, spuszczenie psa ze smyczy w nieodpowiednim miejscu, przeklinanie, złe zaparkowanie roweru itp.
Prawnicy uznają takie rozszerzenie odpowiedzialności nieletnich za absurdalne i szkodliwe. Według dra Piotra Kładocznego z Katedra Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, “tak znaczne rozszerzenie przypadków, w których możliwe byłoby zastosowanie środków wychowawczych, nie leży w niczyim interesie, ani społeczeństwa, ani nieletnich i ich rodzin, ani sądów, które musiałyby rozpoznawać sprawy oczywiście, z punktu widzenia demoralizacji sprawcy, za bezprzedmiotowe”. Zwłaszcza, że lista wykroczeń nie ogranicza się tylko do tych zapisanych w Kodeksie wykroczeń, ponieważ mówi o nich aż 150 ustaw, a “wszystkich ich nie znają nawet organy ścigania”.
“Jeżeli do tego weźmie się pod uwagę, że zgodnie z art. 5 k.w. wykroczenie co do zasady można popełnić zarówno umyślnie, jak i nieumyślnie, zakres czynów karalnych rozszerza się jeszcze bardziej” – zauważył dr Kładoczny w opinii do ustawy.
Zdaniem prof. Konopczyńskiego, ustawa autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości, jest bardziej restrykcyjna niż przepisy stworzone w 1982 r., czyli w środku stanu wojennego. “Można odnieść wrażenie, że dla autorów tej ustawy środki wychowawcze stosowane od 1982 roku wydają się być wystarczające, właściwe i adekwatne do dzisiejszej rzeczywistości. Zupełnie pominięto dorobek współczesnych nauk psychologicznych i pedagogicznych” – czytamy w opinii prof. Konopczyńskiego.
„Jak wrócicie z wakacji, to już być może do nowej rzeczywistości, w której PiS będzie mógł legalnie wsadzać za kraty dzieci od 10 roku życia. Będzie mógł w nich legalnie stosować środki przymusu bezpośredniego takie jak kajdanki, pasy bezpieczeństwa i izolację. Koszmarna ustawa o resocjalizacji nieletnich, nowelizująca ustawę z 1982 przemknęła bez większego zainteresowania opinii publicznej przez Sejm, Senat, a już w tym tygodniu może zostać przyjęta przez Sejm i trafić na biurko Prezydenta Andrzeja Dudy. Chcemy weta!” – wezwał niedawno Protest z Wykrzyknikiem.
‼️ Wobec 10-latków będzie można użyć środków przymusu bezpośredniego (kajdanki, pasy bezpieczeństwa, izolacja).
Brzmi niedorzecznie❓
A jednak to realne – projekt ust. Ministerstwa Sprawiedliwości dziś ma 3 czytanie w Sejmie 🤯#MaluchyZaKraty #WolnaSzkoła #Demoralizacja pic.twitter.com/xCB0DEeh5d— Dominik Kuc (@DominikkKuc) July 7, 2022
„Wprowadzanie do życia szkoły sformalizowanych kar do tej pory zarezerwowanych dla jurysdykcji sądów, niewątpliwie zaowocuje zwiększeniem poziomu wykluczeń i stygmatyzacji dzieci i młodzieży w systemie edukacyjnym” – czytamy m.in. w specjalnym liście – proteście środowiska oświatowego. Pod listem podpisali się m.in. prof. dr hab. Roman Leppert, Magdalena Czarzyńska-Jachim, dr Beata Zwierzyńska, Agnieszka Jankowiak-Maik, Przemysław Staroń, dr Iga Kazimierczyk, Dorota Łoboda, Anna Schmidt-Fic.
(PS, GN)