W 2023 roku inflacja zjadła każdemu nauczycielowi średnio jedną pensję – tak wynika z komunikatu Głównego Urzędu Statystycznego na temat ubiegłorocznej drożyzny. 2023 był czwartym rokiem z rzędu, gdy inflacja rosła szybciej niż wynagrodzenia nauczycieli. W ciągu 8 lat rządów PiS pensje w oświacie prześcignęły inflację tylko w 2018 i 2019 r.
„Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w 2023 r. w stosunku do roku poprzedniego wyniósł 11,4 proc.” – poinformował GUS.
Żywność i napoje bezalkoholowe zdrożały średnio o 15,1 proc., napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe – o 11,1 proc., odzież i obuwie – o 6,2 proc., użytkowanie mieszkania lub domu i nośniki energii – 14,3 proc., wyposażenie mieszkania i prowadzenie gospodarstwa domowego – 10,4 proc., usługi związane ze zdrowiem – 8,4 proc., transport – 0,1 proc., łączność – 8,3 proc., rekreacja i kultura – 11,6 proc., edukacja – 12,6 proc., restauracje i hotele – 13,8 proc., a pozostałe towary i usługi – 11,6 proc.
Natomiast inflacja w grudniu, liczona rok do roku, wyniosła 6,2 proc.
Niestety pensje nauczycieli w 2023 r. nie dogoniły inflacji. Rząd Mateusza Morawieckiego przyznał w ubiegłym roku nauczycielom podwyżkę – podobnie jak całej „budżetówce” – w wysokości 7,8 proc. od stycznia. To od 266 do 326 zł brutto. Czyli wynagrodzenia nauczycieli realnie spadły.
Podobnie zresztą, jak w 2022 r., gdy nauczycielskie pensje poszły w górę jedynie o 4,4 proc. od maja, a średnioroczna inflacja dobiła do rekordowych 14,4 proc.
Jak również w 2021 r., gdy nauczyciele nie otrzymali żadnej podwyżki, a inflacja wyniosła 5,1 proc.
Jak wynagrodzenia nauczycieli rosły w czasie rządów PiS? 0 proc., 1,3 proc., 5,35 proc. …
W 2020 r. inflacja dobiła do 3,4 proc., tymczasem rząd PiS przyznał nauczycielom podwyżkę w wysokości 6 proc., ale dopiero od września. To oznacza, że nie wzrost płac nie wyrównał wzrostu cen.
Ostatnim rokiem, w którym wynagrodzenia w oświacie rosły szybciej niż inflacja, był 2019. Przy inflacji 2,3 proc. nauczyciele otrzymali w styczniu podwyżkę 5 proc., a potem udało im się wywalczyć podczas kwietniowego strajku dodatkowe 9,6 proc. od września.
Warto też pamiętać, że wcześniej pensje nauczycieli rosły w symbolicznym tempie. W 2016 r. rząd PiS nie wprowadził żadnej podwyżki, w 2017 r. zaledwie 1,3 proc., a w 2018 r. – 5,35 proc. od kwietnia. Trzeba dodać, że nauczyciele w 2018 r. podwyżkę w zasadzie sfinansowali sobie sami, ponieważ ówczesna minister edukacji Anna Zalewska wprowadziła pakiet cięć, a nauczyciele stracili m.in. prawo do lokalu mieszkalnego na terenie gminy i dodatek mieszkaniowy (co uderzyło w 186 tys. nauczycieli). Ponadto ograniczono możliwość korzystania z urlopu dla poratowania zdrowia. 1 września nauczyciele stracili natomiast dodatek na zagospodarowanie.
W 2024 roku wynagrodzenie nauczycieli mają – według zapowiedzi premiera Donalda Tuska – pójść w górę o 30-33 proc. z wyrównaniem od stycznia. Taką właśnie podwyżkę zabezpieczono w projekcie ustawy budżetowej, którą we wtorek 16 stycznia br. zajmie się Sejm.
(PS, GN)