Zdanie egzaminu maturalnego będzie od 2023 roku trudniejsze. Z zapowiedzi Centralnej Komisji Egzaminacyjnej wynika, że pojawi się nowe kryterium, które dotyczy przedmiotu zdawanego na poziomie rozszerzonym.
Jak podał portal tvn24.pl o zmianach idących w tym kierunku poinformował sejmową komisję edukacji Marcin Smolik, dyrektor CKE. Posiedzenie dotyczyło raportu NIK o egzaminach zewnętrznych. Jednym z zaleceń Izby we wnioskach z kontroli było podwyższenie progu zdawalności egzaminów wynoszącego dziś 30 proc. pkt.
Oblany test. Marnowane środki, nietrafione projekty, błędy w arkuszach – NIK o egzaminach
– Od 2023 roku o zdaniu egzaminu maturalnego oprócz przedmiotów podstawowych będzie decydowało uzyskanie minimum 30 procent z jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, czego do tej pory nie wymagano – zapowiedział Smolik.
Zmiany dotyczą matury rozszerzonej, a w roku 2023 zdawać ją będą pierwsi absolwenci ośmioletnich podstawówek oraz czteroletnich liceów.
Teraz, aby zdać maturę, potrzeba przynajmniej 30 proc. punktów uzyskanych z każdego z trzech egzaminów pisemnych (języka polskiego, języka obcego i matematyki) oraz każdego z dwóch ustnych. Obowiązkowy jest również egzamin z jednego przedmiotu na poziomie rozszerzonym, ale bez progu zdawalności. To właśnie ma zostać skorygowane, aby zmotywować uczniów do osiągania dobrych wyników.
– To istotne podniesienie poprzeczki. Będzie trudniej – wyjaśniał parlamentarzystom dyr. Smolik.
Wiceminister edukacji Marzenna Machałek tłumaczyła posłom, że system egzaminów zewnętrznych jest w Polsce bardzo młody, cały czas się zmienia i doskonali, a wysokość progu jest kwestią umowy. Przytoczyła dane z raportu NIK, z których wynika, że według 60 proc. dyrektorów szkół ten próg nie powinien być zmieniany.
Machałek wskazała, że i tak o tym, czy dany maturzysta dostanie się na studia, ostatecznie decyduje nie on, ale uczelnie, które ustalają, z jaką wysokością punktów przyjmują na dany kierunek.
Pełny zapis posiedzenie komisji można znaleźć tutaj.
(JK, GN)