Nie zgadzam się z opiniami, że prawdziwa edukacja zaczyna się w szkole. Na całym świecie psychologowie i pedagodzy podkreślają ogromne znaczenie pierwszych lat życia dziecka, wpływu tego najwcześniejszego okresu na późniejszy rozwój człowieka. My staramy się to wszystko robić, zwłaszcza że w przedszkolach pracują osoby, które nieustannie się kształcą, doskonalą, podnoszą swoje kompetencje, wiedzę i umiejętności.
Z Aleksandrą Janicką, Nauczycielem Jutr@ 2023*, nauczycielką i wicedyrektorką Przedszkola Publicznego im. Misia Uszatka w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Strzyżowicach, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Nauczyciele przedszkoli potrzebują do pracy laptopów – taki jest wniosek z badań przeprowadzonych w październiku i listopadzie ub.r. wśród nauczycieli i dyrektorów przez Instytut Badań Edukacyjnych. W przedszkolach w odpowiedzi słychać: „To oczywista oczywistość”. Czy ktokolwiek mógł się spodziewać innego wyniku?
– To przecież żadne zaskoczenie, że te wyniki badań pokazują nasze prawdziwe potrzeby. Nauczyciele przedszkolni, jak wszyscy, wykorzystują laptopy w swojej pracy. Tworzymy pomoce dydaktyczne, dokumentację, karty pracy, prezentacje, scenariusze zajęć.
Można by długo wymieniać, do czego dzisiaj nauczycielowi jest potrzebny laptop. Trudno ukryć natomiast zdziwienie, że poprzedni rząd nie wziął nas pod uwagę w programie „Laptop dla nauczyciela”. Przyznaję, że na wielu z nas wpłynęło to demotywująco.
Batalia o laptopy dla nauczycieli przedszkoli toczyła się od wielu miesięcy, w tej sprawie interweniowało całe środowisko nauczycielskie, w tym ZNP. Wysyłane były liczne petycje, po tym jak poprawka Senatu przepadła w Sejmie głosami ówczesnej większości, czyli PiS i Konfederacji.
– Było to dla nas ciosem. Odkąd mimo protestów środowiska nauczycielskiego ogłoszono zasady przyznawania wsparcia z pominięciem nauczycieli przedszkoli, uznaliśmy to za objaw dyskryminacji nas i naszej pracy. Poczuliśmy się wykluczeni. Nie rozumiemy, dlaczego nie zasłużyliśmy sobie na takie minimalne wsparcie, jak te laptopy. Wtedy to był dla nas znak, że nauczyciele przedszkoli są marginalizowani nie tylko przez społeczeństwo, ale też przez władze centralne.
To naprawdę było przykre, zwłaszcza że zapomniano, iż w trakcie pandemii my również byliśmy zobowiązani do przygotowania różnych aktywności zdalnych dla naszych dzieci, które w czasie lockdownu przebywały w domach. Nagrywaliśmy audiobooki, filmiki, przygotowywaliśmy różne opracowania, gry, zabawy, kontaktowaliśmy się z rodzicami.
Może jacyś nauczyciele przedszkoli mają laptopy służbowe?
– Nie słyszałam o takich. Wszyscy korzystamy z prywatnych, czasami również z tych, które znajdują się na wyposażeniu przedszkola. Ich liczba też jest niewystarczająca.
Ze wspomnianego badania IBE, w którym wzięło udział 1982 dyrektorów oraz 4637 nauczycieli – niemała grupa respondentów – dowiadujemy się, że korzystacie nie tylko z laptopów, ale także z tablic interaktywnych, rzutników, robotów interaktywnych. Do tego aż 85 proc. badanych nauczycieli zadeklarowało, że wprowadziło do swoich zajęć naukę kodowania i szyfrowania, a niemal połowa uwzględniła nauczanie elementów programowania.
– Edukacja się zmienia i trzeba podążać za zmianami i oczekiwaniami dzieci oraz rodziców. Rodzice mają niemałe wymagania w kwestii wykorzystania w przedszkolu nowoczesnych technologii, a dzieci są tego bardzo ciekawe i chętnie uczestniczą w zajęciach z wykorzystaniem np. długopisu 3D, tzw. magicznego dywanu czy magicznego boksu. Urządzenia wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość cieszą się ogromnym powodzeniem.
Wasze przedszkole jest w te pomoce interaktywne wyposażone?
– Tak, bo nie rozumiem, dlaczego miałybyśmy z tym czekać do szkoły podstawowej. Użycie tego sprzętu powoduje, że zajęcia stają się dla dzieci fascynujące. Cudownie się w nie angażują i cieszą się nimi. To nam pokazuje, jak ważne jest, by placówki edukacyjne, w tym także przedszkola, podążały za nowoczesnymi rozwiązaniami. Wielokrotnie się przekonałam się, że takie zajęcia mogą być przyjemną formą spędzania wolnego czasu przeznaczonego na swobodną zabawę.
My tych robotów przecież nie zamykamy w szafkach, dajemy je dzieciom w czasie wolnym. Mają szerokie zastosowania i pobudzają ciekawość, a dzieci bawią się nimi, kiedy mają ochotę.
W jakim wieku można wprowadzać taki sprzęt do nauki i zabawy?
– Bardzo różnym. Sprzęt cyfrowy doskonale się sprawdza w organizowaniu zajęć również dla tych dzieci, które wymagają od nas znacznie większej uwagi, a więc dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. W przedszkolach przybywa dzieci z autyzmem, zespołem Aspergera. Magiczne boksy i dywany ułatwiają pracę z nimi. Wzrasta efektywność i atrakcyjność zajęć. Już dawno powinniśmy przestać myśleć o przedszkolu jak o przechowalni czy miejscu służącym wyłącznie do opieki nad maluchami.
Nie zgadzam się też z opiniami, że prawdziwa edukacja zaczyna się w szkole. Na całym świecie psychologowie i pedagodzy podkreślają ogromne znaczenie pierwszych lat życia dziecka, wpływu tego najwcześniejszego okresu na późniejszy rozwój człowieka.
My staramy się to wszystko robić, zwłaszcza że w przedszkolach pracują osoby, które nieustannie się kształcą, doskonalą, podnoszą swoje kompetencje, wiedzę i umiejętności. W tym, co robimy, nie możemy odbiegać od osiągnięć nauki. Niestety, często postrzega się nas jako osoby mniej wykształcone, opiekunki, nianie itp., a nie mówi się, że to jest trudna i wymagająca praca. Walka z tymi stereotypami nadal trwa…
W jaki sposób próbujecie obalać te stereotypy?
– Rozmawiamy z rodzicami o tym, co robimy, kim jesteśmy, jak wygląda nasza praca, zapraszamy ich do przedszkola, żeby pokazać, że realizujemy wiele programów edukacyjnych, które sprawdzają się w świecie. W naszym przedszkolu jest to plan daltoński. W ślad za nim wdrażamy różne rozwiązania, w tym radę dziecięcą. To szersza koncepcja, która polega na wdrażaniu dzieci do samodzielności, odpowiedzialności, współpracy i refleksji.
Dlatego nie zgadzamy się na ciągłe podcinanie nam skrzydeł. Od lat marzę o tym, aby zakończył się ten sztuczny podział środowiska nauczycielskiego i niszczenia wspólnoty nauczycieli poprzez narrację selekcji – ci ze szkoły i ci z przedszkola.
Mamy nowe otwarcie polityczne w kraju, może jest szansa, aby Wasze postulaty wybrzmiały w szerszej skali i nabrały rozpędu?
– Wiążę nadzieje z tymi zmianami. Jest wiele rzeczy, o których trzeba w końcu głośno powiedzieć i o które trzeba walczyć, jak np. o mniejszą liczbę dzieci w grupach. Obecnie jeden nauczyciel ma w grupie 25 dzieci. Sytuacja jest o tyle trudna, że mamy coraz więcej dzieci z orzeczeniami i specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, więc kwestie kadrowe wymagają omówienia.
Trzeba pamiętać, że niezależnie od liczby personelu musimy zrealizować zalecenia, które są zawarte w orzeczeniu, więc czasem wsparcie drugiego nauczyciela, współorganizującego proces kształcenia, jest wskazane. Staramy się też o stażystów z urzędu pracy, którzy mogliby pracować na stanowisku pomocy nauczyciela. Niestety prestiż zawodu bardzo ucierpiał i coraz trudniej o kadry.
Aleksandra Janicka z Przedszkola Publicznego im. Misia Uszatka w Strzyżowicach Nauczycielem Jutr@!
W ankiecie Głosu na pytanie, czy jest szansa na odbudowę prestiżu w zawodzie nauczyciela, większość z osób, która oddała głosy, to ostrożni optymiści, na drugim miejscu są wątpiący – „raczej nie, ale chciałbym / chciałabym się mylić”. Jak pani odbiera te wyniki?
– Nie dziwię się. To będzie dłuższy proces, bo zaniedbania są wieloletnie.
Które z nich są najpoważniejsze?
– Ja nie znam nikogo, kto do lepszej pracy potrzebowałby większej kontroli. Do rozwoju potrzebne jest wsparcie i pomoc, a nie lęk przed ciągłymi kontrolami. Nie wystarczy sama zmiana, to wszystko musi potrwać. Pewnych słów, które zostały wypowiedziane, nie da się tak szybko zatrzeć, chociaż mam nadzieję, że tak się stanie.
Trzeba powtarzać, że jesteśmy dobrze wykształceni i wykwalifikowani, że wiemy, co robimy. Osobiście marzę też o tym, aby słowo „nauczyciel” było w społeczeństwie rozumiane szerzej niż dziś i by kojarzyło się z profesjonalizmem. Mam nadzieję, że jeżeli za kilka lat będziemy mówić o nauczycielach, to będziemy mieli na myśli wszystkich, którzy pracują w tym zawodzie. Bez rozgraniczania. Po ostatnich latach byłaby to miła odmiana.
Czy w przedszkolu potrzebna jest rewolucja?
– Zmiany na pewno. Laptopy i wzrost wynagrodzeń na początek, warto byłoby się przyjrzeć również nadmiernej biurokracji. Na resztę można będzie trochę dłużej poczekać. Mam tu na myśli kwestie programowe, bo i u nas widać nowe trendy. Coraz mniejsze dzieci trafiają do przedszkoli, coraz więcej czasu z nami spędzają.
W przedszkolach pojawiają się już dzieci w wieku dwu i pół roku, a trzylatków przybywa z każdym rokiem. Jest więc potrzeba zapewnienia im nie tylko miejsc w przedszkolach, ale też nowoczesnej edukacji. Przedszkola również się zmieniają, u nas też widać zmiany cywilizacyjne.
(…)
Dziękuję za rozmowę.
Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 3-4 z 17-24 stycznia br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl
*Konkurs Nauczyciel Jutr@ jest organizowany przez Głos Nauczycielski i Fundację Orange. Od 2021 r. towarzyszy Konkursowi Głosu Nauczycielskiego Nauczyciel Roku. W 2023 r. podczas Gali Nauczyciel Roku tytułem Nauczyciela Jutr@ nagrodziliśmy Aleksandrę Janicką, nauczycielką i wicedyrektorką Przedszkola Publicznego im. Misia Uszatka w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Strzyżowicach. W Konkursie Nauczyciel Jutr@ zwracamy uwagę na szczególne osiągnięcia nauczycieli, którzy zmieniają swoje metody pracy, aby skuteczniej odpowiadać na potrzeby uczniów i uczennic.