Ankieta redakcyjna. Czas zdalnego nauczania i co dalej? Katarzyna Nowak-Zawadzka: Sednem są relacje

Popełniliśmy w wielu szkołach błąd, podając wiedzę na tacy. I ta podawcza metoda teraz obraca się przeciwko nauczycielom i frustruje uczniów. Samodzielne dokopywanie się do wiedzy jest dziś dla wielu nieosiągalne – pisze Katarzyna Nowak-Zawadzka, Nauczyciel Roku 2015 w odpowiedzi na pytania z naszej ankiety redakcyjnej pod hasłem „Szkoła po pandemii”.

Jaki był i jest ten czas zdalnego nauczania? Zacznę od nauczycieli… Dla wielu nauczycieli i dla mnie osobiście ten czas jest, niestety, tożsamy z chaosem, który zaczyna dopiero być porządkowany. Wielu z nas na samym początku izolacji próbowało się odnaleźć w tym chaosie, aby jak najlepiej wykonać swoją pracę. Rezultatem był bałagan i nadmiar używanych narzędzi, aplikacji, platform, kont do wzajemnej komunikacji, bo sam dziennik elektroniczny nie wystarczył i miał ograniczone możliwości.

W wielu szkołach nauczyciele zaczęli od tego, co znali, każdy po swojemu. Zabrakło koordynacji, selekcji narzędzi do edukacji zdalnej, dlatego że

nie byliśmy przygotowani

na taką edukację, a nowoczesne technologie – dostępne dla każdej grupy nauczycieli – były w niektórych szkołach dotychczas pomijane lub używane incydentalnie.

Wydaje mi się, że wielu nauczycieli się ich boi, bo nie korzystało z nich wcześniej. Trudno swobodnie zarządzać narzędziem w pracy z uczniem, jeśli się eksperymentuje i dopiero je poznaje.

Jestem w kontakcie z nauczycielami, uczniami, rodzicami oraz instytucjami wspierającymi dotychczas działania szkoły i dostrzegam, że chaos nie mija, próbuje być porządkowany, a eksperyment – kontrolowany. Wielu nauczycieli zaczyna wykazywać potrzebę samodoskonalenia się i podnoszenia kompetencji cyfrowych. Widzą w nowych technologiach szanse na doskonalenie, urozmaicenie metodyki pracy z uczniem.

A co z uczniami? Z mojej perspektywy najtrudniej jest tym w drugim etapie edukacyjnym, nastolatkom w szkole podstawowej. Oni i tak „są w przebudowie” z uwagi na swój okres rozwojowy, co jest dla nich nowym i

często niezrozumiałym czasem,

a teraz wymaga się od nich bardzo skomplikowanych umiejętności, których jeszcze nie wykształcili w pełni: pracy samodzielnej, zaplanowanej, systematycznej, zorganizowanej.

Myślę, że oni potrzebują ogromnego wsparcia dorosłych. Popełniliśmy w wielu szkołach błąd, podając wiedzę na tacy, i ta podawcza metoda teraz obraca się przeciwko nauczycielom i frustruje uczniów. Samodzielne dokopywanie się do wiedzy, poszukiwanie rozwiązań jest dla wielu w tym wieku nieosiągalne, bo nie przećwiczone. My sami, nauczyciele, rodzice, pozbawiamy ich tego, podając, prowadząc, odpowiadając na pytania i krytykując błędy, które powinny być drogowskazami do odnalezienia rozwiązań. Dlatego też część rodziców, dorosłych przejęła obowiązki edukacyjne za swoje dzieci i sami je wykonują, odsyłając prace nauczycielom. Tworzy się zamknięte koło.

Dzieci nie mają szansy, aby nauczyć się tego, czego się od nich wymaga, bo dorośli wiedzą, jak to zrobić lepiej, pozbawiając ich odpowiedzialności za własną pracę. Wielu rodziców nie radzi sobie z frustracją tej grupy dzieci. W izolacji narasta opór i bunt, opozycja wobec obowiązków, których wcześniej nie było, wobec odpowiedzialności, samodzielności, której nie nauczono i nie oczekiwano w taki sposób. Dochodzi do konfliktów, napięć i rozłamów w domach. Rodzicom brakuje narzędzi na ich rozwiązanie.

W takich emocjach trudno znaleźć sposoby na wspieranie i motywowanie dziecka. Wielu dzwoni z prośbą, „niech mu/jej pani coś powie”, „co mamy zrobić w tej sytuacji”. Wielu nastolatków i ich rodziców zaczęło w tym czasie korzystać z pomocy terapeuty. W niektórych sytuacjach trzeba było do tego zachęcić, w wielu sami o to prosili. Rodzice dzwonią też z prośbą o kontakt do psychiatry.

Warto zwrócić uwagę, że dzieci na co dzień obyte z komputerem, pozornie świetnie serfujące w tym świecie, nie zawsze odnajdą się w edukacji zdalnej. Netykieta wzajemnej komunikacji online jest aktualnie poznawana w praktyce. Korespondowanie z nauczycielami jest dla nich wyzwaniem i nauką nowych umiejętności. Chciałabym jeszcze

zwrócić uwagę na ocenianie,

które powinno mieć raczej formę doceniania, informowania ucznia o kierunku i etapie jego działań. Najlepiej, gdyby była to informacja, którą uczeń mógłby usłyszeć co jakiś czas i na bieżąco odczytać w komentarzu do oceny. Według mnie ocenianie nie może być w tym czasie tzw. zero-jedynkowe i nie powinno być suchą punktacją. Zresztą nigdy tak nie powinno być.

Maluchy w klasach I-III mają jeszcze inne potrzeby. Zdalna edukacja dotycząca tej grupy dzieci polega na ogromnym zaangażowaniu rodzica, również w kontakcie z nauczycielem. Poza tym dla nich nauka odbywa się w zabawie, odkrywaniu, doświadczaniu i wzajemnej obserwacji. Tego im brakuje najbardziej. Innych dzieci. Świetlicy i swobodnej zabawy na podwórku szkolnym w grupie. Widzę, że nauczyciele z całych sił próbują motywować, budować ciekawe zadania, wyzwania na powietrzu. Nikt, nawet mocno zaangażowani rodzice, nie zastąpią tym dzieciom dającej energii grupy.

Od dawna już wiemy i doświadczamy, że we wszystkim, co robimy, sednem są relacje, one kształtują, dodają wiary i wzmacniają. Nie możemy o nich zapominać w tym szczególnym czasie, w kilku perspektywach – naszych relacji z uczniami, wzmacnianiu relacji uczniów między sobą, relacji nauczycieli i rodziców. Te wszystkie, które wymieniłam, w znaczący sposób będą miały teraz wpływ na relacje domowe między rodzicami i dziećmi.

Chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na to, aby siebie słuchać i mówić w spokoju. Umiejętność słuchania jest kluczowa teraz, kiedy nie możemy zrekompensować sobie pełnego obrazu, widząc dziecko. Do tego

przydaje się uważność,

na to, co dziecko mówi, co mówi rodzic, bo czasem z różnych przyczyn nie chce bądź nie może zakomunikować wprost o ważnych potrzebach. Dlatego my, nauczyciele, powinniśmy być czujni i ćwiczyć wsłuchiwanie się.

Bardzo pomocne są instytucje wspierające na co dzień szkołę w działalności statutowej, w tym czasie nie możemy działać sami, szczególnie my, pedagodzy, psycholodzy. Oczywiście forma tej współpracy się zmieniła, ale jest konieczna nadal – dla nas i dla naszych podopiecznych.

Nie mogę zapomnieć o uczniach ze specyficznymi potrzebami edukacyjnymi. Ta grupa wymaga ogromnego wsparcia ze strony nauczycieli wspomagających i tak, jak wcześniej wspomniałam, uważnego wzajemnego słuchania się. W tej sytuacji potrzeby tych uczniów w warunkach domowych są inne, mocno zindywidualizowane i wymagają realizacji we współpracy z rodzicami.

Wiem, że nie ma jednego idealnego czy optymalnego rozwiązania dla edukacji zdalnej. Podobnie jest zresztą w tradycyjnej edukacji. Ci rodzice, którzy oczekiwali lekcji online w czasie rzeczywistym,

powoli się z tego wycofują,

bo widzą, że to nie jest to samo, co lekcja w bezpośrednim kontakcie. Możliwości techniczne, czasowe, dostępności do internetu są różne i mogą wykluczać. Potrzebna jest rozwaga, nie można oczekiwać, że uczeń będzie podłączony podczas pięciu lekcji online, a potem wykona do wszystkich tych lekcji pracę domową i spędzi kolejnych kilka godzin przed komputerem. Jestem przeciwna takim rozwiązaniom. One przynoszą więcej szkody. Edukacja zdalna nie jest równoważna z byciem online. Myślę, że dobrze jest, kiedy nauczyciele, tworząc swoje lekcje, zachęcają do działań projektowych i pozostawiają uczniom przestrzeń do wyrażania swoich pasji, zainteresowań, dają obszar do samodzielności, a następnie ją doceniają.

Rozmawiając z wieloma rodzicami, zauważyłam, że mimo obecności naszych dzieci w sieci, nie ma ich w relacjach w tejże sieci. Nie współpracują ze sobą. Nastąpiło zamknięcie w domach i ograniczenie kontaktów rówieśniczych. Tu jest ważny obszar dla nauczycieli – zachęcanie do pracy w małych grupach, motywowanie uczniów do współpracy w kontakcie zdalnym na rzecz wspólnego celu. Osobiście uważam, że taki element edukacji pozwoliłby na kształtowanie umiejętności współpracy, czego brakuje dzieciom na co dzień. Podstawa programowa powinna być realizowana ogólnie, natomiast szczególny nacisk należy położyć na kształtowanie ważnych kompetencji kluczowych.

Katarzyna Nowak-Zawadzka

Nauczyciel Roku 2015, pedagog w Szkole Podstawowej z OI nr 87 im. 7 Pułku Piechoty AK „Garłuch” w Warszawie

***

Artykuł pochodzi z Głosu Nauczycielskiego nr 25-26 z 17-24 czerwca br. Znajdziecie go w wydaniu drukowanym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Rajmund Nafalski

***

Ankieta Głosu. Szkoła po pandemii

Od marca br. kształcenie odbywało się w sposób zdalny. Czas na podsumowanie: czego w tym czasie dowiedzieliśmy się o polskiej szkole, nauczycielach, uczniach, rodzicach? Czy te wnioski, doświadczenia można wykorzystać w przyszłości do wprowadzenia korzystnych zmian w edukacji? Jakie Nauczyciele Roku mają rekomendacje dla koleżanek i kolegów – jak uczyć po pandemii?

Takie pytania zadaliśmy laureatom naszego Konkursu Nauczyciel Roku. Cykl zainaugurował Marcin Zaród, Nauczyciel Roku 2013 („Szkło powiększające”, GN nr 20-21 z 13-20 maja br.). Głos na ten temat zabrali już także Marzena Kędra, Nauczyciel Roku 2012 („Edukacja w koronie”, GN nr 22 z 27 maja br.), Wiesław Włodarski, Nauczyciel Roku 2007 („Jest szansa!”, GN nr 22 z 27 maja br.) oraz Marta Florkiewicz-Borkowska, Nauczyciel Roku 2017 („Razem przebijemy beton”, GN nr 23-24 z 3-10 czerwca br.). W GN nr 25-26 z 17-24 czerwca br. opublikowaliśmy wypowiedzi Zyty Czechowskiej, Nauczyciela Roku 2019 („Nie kopmy pod sobą dołków”), Barbary Halskiej, Nauczyciela Roku 2014 („Nowy model”) i zamieszczony powyżej artykuł Katarzyny Nowak-Zawadzkiej, Nauczyciela Roku 2015.

Jaka będzie polska szkoła „po”… Marta Florkiewicz-Borkowska: Razem przebijemy beton

Marcin Zaród, Nauczyciel Roku 2013, o zdalnym nauczaniu: same cyfrowe narzędzia nie wystarczą