Obliczenia jeszcze trwają, ale już mogę powiedzieć, że pracujemy nad scenariuszem, który zakłada otwieranie i zamykanie szkół w zależności od liczby osób zakażonych/zarejestrowanych w danym powiecie miejskim, wiejskim, mieście na prawach powiatu. Taki lokalny lockdown – mówi w wywiadzie dla Głosu Nauczycielskiego dr Franciszek Rakowski ze współpracującego z rządem Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak miałby przebiegać taki lokalny lockdown? – Liczba graniczna osób zakażonych jest jeszcze do określenia. Ale może być zbliżona do 50 przypadków na 100 tys. mieszkańców w powiecie. Jeśli więc mamy w danym powiecie 200 tys. osób, a liczba zakażonych przekroczy 100 osób, to zamykamy szkoły na kilka tygodni – tłumaczy dr Rakowski. Dodaje, że jeśli liczba spadnie poniżej np. 10 osób na 100 tys. mieszkańców, to wtedy z powrotem wracamy do pracy w szkołach.
– Uważam, że nauczyciele i dyrektorzy szkół muszą o tym wiedzieć wcześniej. Sam uczyłem kiedyś przez trzy lata fizyki w szkole i na pewno inaczej podszedłbym do nowego roku szkolnego, gdyby mi ktoś powiedział, że część zajęć może być realizowanych zdalnie, a część w kontakcie bezpośrednim. Miałbym czas, żeby przemyśleć, które tematy zrobić z uczniami w trakcie lockdownu, a z którymi lepiej poczekać do czasu powrotu do klasy – tłumaczy rozmówca „GN”
Cały wywiad z dr Rakowskim ukazał się w Głosie Nauczycielskim nr 31-32 z 29 lipca – 5 sierpnia br.
(JK, GN)
Wiceminister zdrowia: Decyzja o powrocie do szkół pod koniec sierpnia
Otwieranie szkół od września? Dr Franciszek Rakowski z ICM UW: Musimy być czujni…